Kino w teatrze

"Hamlet" - 13. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

W ostatnim dniu Festiwalu Szekspirowskiego mieliśmy okazję przyjrzeć się pracy członków rumuńskiego Teatru Radu Stanca. To, co niewątpliwie przykuło uwagę wstępującej na podest publiczności, to zastosowane zabiegi kinematograficzne - ściana stanowiąca coś na kształt zminimalizowanego ekranu filmowego, na której obserwowaliśmy niemą scenę odgrywaną przez dwóch mężczyzn. Trudno byłoby się domyśleć, co czarnobiałe postacie miały znaczyć, gdyby nie fakt, że przedstawienie dotyczyło adaptacji znanego wszystkim "Hamleta".

Być może ci bladzi, niemi bohaterzy, zastygnięci w pozie, która sugerowałaby ich wzrokowy kontakt, stanowili prolog dla mającego za chwile nastąpić przedstawienia. Obraz kojarzony z projekcjami filmowymi wczesnych lat 30, a ściślej sprzężony z gestem przygotowań przed pojedynkiem (powiewające klapy płaszcza i coś na kształt rewolweru trzymanego w dłoni aktora) zdawał się alarmować o finałowej tragedii widowiska. Ale po kolei…

Tytułowy bohater pogrąża się w czymś, co w dzisiejszej medycynie zwykliśmy określać mianem stanu paranoidalnego, a którego przyczyną staje się odkrycie prawdy o rzeczywistym powodzie śmierci ojca. Sama charakteryzacja Hamleta – dziwne przykrycie głowy, którego klapy przypominają zwierzęce uszy, wzbudza asocjacje z fizjonomią szaleńca. Co do reszty, a więc samej gry aktorskiej (gestów, póz, głosowej interpretacji tekstu), obserwowaliśmy analogiczność, choć momentami odrobinę wymuszoną i ostentacyjną, wobec ubioru tej właśnie postaci. Miotanie się po scenie, wyrazy pogardy wobec matki i ukochanej, nerwicowe stany napięcia związane z pojawiającym się duchem zmarłego ojca czy walka na martwe przedmioty, składały się na portret psychologiczny autora „być albo nie być”. 

Podobnie ma się rzecz z Ofelią, która przytłoczona naglą zmianą czułego kochanka w ekscentrycznego i gwałtownego młodzieńca, zmienia się w wystraszoną i obłąkaną od nadmiaru silnych emocji kobietę. Jej kostium – na wpół dziewczęcy, na wpół upodabniający ją do pierrota, akcentuje chwiejność jej zniekształconej przez uczuciowy zamęt natury. Ofelia co rusz wybucha demonstracyjnym płaczem, szarpiąc się niczym w wyimaginowanej sieci, aby za chwilę piskliwym głosem parodiować Gertrudę, która nie godzi się rozmawiać z dziewczyną. Bez wątpienia, postać Ofelii stanowiła jedną z najciekawszych ról, której załamania nastrojów i gra emocji stały się nie tylko doskonałym odzwierciedleniem Szekspirowskiego pomysłu na wizerunek wzgardzonej przez kochanka kobiety. Aktorka dając upust negatywnym emocjom (złości, przerażeniu, niepokoju, drwinie) stworzyła wyobrażenie zarówno na temat samej postaci Ofelii, ale i w ogóle kobiety cierpiącej, której psychiczny ból przeradza się w fizyczną dolegliwość.

Wracając do scenografii i inspiracji obrazem filmowym, trzeba dopowiedzieć, że jest on obecny przez cały czas trwania sztuki. Kadry filmu nie stanowią wyłącznie zapowiedzi spektaklu, ale w pomysłowy sposób uzupełniają kwestie wypowiadane przez aktorów lub też ukazują to, co trudno dostrzec z perspektywy siedzącego na widowni odbiorcy. Kiedy Ofelia chowa się pod stołem widzimy na wyświetlonej taśmie filmowej jej przerażone oczy, a grymasy siedzącego w kącie Hamleta obserwujemy na ekranie telewizora znajdującego się w prawej części sceny. Połączenie teatru z nowocześniejszą od niego kinematografią daje interesujący efekt spojrzenia w głąb duszy bohatera, którego mimikę twarzy widzimy z dokładnością dużą większą, aniżeli umożliwia nam to dystans pomiędzy sceną a fotelem widza. 

Sztuka inscenizowana przez twórców teatralnych z Rumunii okazała się być zarówno zaskakującym, jak i praktycznym pomysłem, wykorzystania ruchomego obrazu. I chyba nie należy się obawiać zdominowania teatru poprzez film, skoro w każdej z dziedzin znajduje się porównywalna liczba entuzjastów, przedłużających swą kreatywnością ich żywotność.

Justyna Jazgarska
Dziennik Teatralny Trójmiasto
13 sierpnia 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia