Kirk Douglas nie żyje. Miał 103 lata

Na zawsze zapisał się w historii kina.

Zanim został aktorem, był przede wszystkim mężem, ojcem i żołnierzem. Na zawsze zapisał się w historii kina. Kirk Douglas zmarł w wieku 103 lat. O śmierci poinformował jego syn, Michael.

"Z ogromnym smutkiem moi bracia i ja ogłaszamy, że Kirk Douglas opuścił nas dzisiaj (w środę - dop. red.) w wieku 103 lat" - napisał Michael Douglas w oświadczeniu dla prasy. "Dla świata był legendą, aktorem ze złotej ery filmów (...). Ale dla moich braci i dla mnie był przede wszystkim tatą. Dla Catherine (Zety-Jones) cudownym teściem, dla wnuków i prawnuków kochającym dziadkiem, a dla swojej żony Anne, wspaniałym mężem".

Dorastał w rodzinie rosyjskich emigrantów. Herszel i Bryna pochodzili dokładnie z Czausów. W 1908 roku osiedlili się w Amsterdamie, w stanie Nowy Jork. Obydwoje byli analfabetami, nie umieli dobrze mówić po angielsku i żyli w ubóstwie. Po 8 latach w Stanach urodził im się syn – Issur Danielovitch, tak przyszły aktor miał wpisane w akcie urodzenia. Dopiero po latach, gdy zaciągnie się do armii podczas drugiej wojny światowej, zmieni nazwisko na Kirk Douglas.

– Mój ojciec, który był handlarzem koni w Rosji, kupił sobie konia i przyczepkę i stał się śmieciarzem. Kupował stare gałgany, kawałki metalu, różne śmieci za drobne dolary. Nawet na Eagle Street, najbiedniejszej części miasta, ojciec dzierżył najgorszy zawód. A ja byłem synem śmieciarza – wspominał Douglas w wydanej w 1988 roku autobiografii.

Aktor wyznał w książce, że życie u boku sióstr nie należało do najwygodniejszych, więc robił wszystko, by się wyrwać z domu. Pracował w młynie, a za zarobione drobne mógł kupić jedynie chleb i mleko. Przykładał się za to do nauki. W liceum już wiedział, że chce zostać profesjonalnym aktorem. Gdy skończył szkołę, wiedział, że musi iść na studia. Nie miał jednak kompletnie pieniędzy, by zapisać się na uczelnię. Kirk poszedł więc sam do dziekana St. Lawrence University, pokazał mu listę jego licealnych osiągnięć i poprosił bez wahania o stypendium. Gdyby nie ten dziekan, pewnie moglibyśmy nigdy nie zobaczyć Douglasa na wielkiej scenie. Pomógł chłopakowi i dał dodatkową pracę.

Amerykański sen
Młody Kirk był tak zaangażowany w budowanie swojej kariery, że szybko zauważyli to cenieni filmowcy. Dostał stypendium, możliwość uczestniczenia w wielu warsztatach – tak trafił na słynną Lauren Bacall, która miała ogromny wpływ na jego filmową karierę. Bacall i Douglas spotykali się, aktorka często pomagała przyjacielowi – m.in. wtedy, gdy trafił na jedną noc do więzienia, bo nie miał pieniędzy ani miejsca do przenocowania. Kirk dosłownie zaczynał od zera. Niesamowite jak daleko zaszedł, dzięki determinacji.

Trudno o lepszą historię, która byłaby kwintesencją "amerykańskiego snu". Nie miał nic, a po latach był już na językach wszystkich i zdobywał nagrodę za nagrodą. Zanim jednak został znanym aktorem, był przede wszystkim mężem (z Dianą Dill rozwiódł się w 1951 roku), ojcem (miał z Dianą dwóch synów) i żołnierzem. Po powrocie z frontu zaczął udzielać się w przemyśle rozrywkowym.

W 1946 debiutował w filmie "Dziwna miłość Marthy Ivers". Przez 60 lat wystąpił w 83 filmach i 9 sztukach. Przez wiele lat przyjaźnił się z amerykańskim aktorem filmowym, Burtem Lancasterem, z którym zagrał w sześciu filmach: "I Walk Alone" (1948), "Pojedynek w Corralu O.K." (1957), "Uczeń diabła" (1959), "Siedem dni w maju" (1964), "Zwycięstwo nad Entebbe" (1976) i "Twardziele" (1986).

Był trzykrotnie nominowany do Oscara. Otrzymał statuetkę w 1996 roku za całkokształt twórczości.

W 1954 roku wziął ślub Anne Buydens, z którą był do śmierci. Miał czterech synów: Michaela (także znanego aktora), Joela, Petera i Erica (który zmarł po przedawkowaniu leków).

Człowiek ze stali
W 1996 roku Douglas miał wylew, przez co częściowo stracił możliwość mówienia. Wydawało się, że to już jego koniec. Dla aktora taka diagnoza oznacza często pożegnanie się z zawodem. Mimo trudności Kirk zagrał po tym w jeszcze wielu filmach.

Ale dopiero w 2014 roku udzielił szokującego wywiadu "Parade". Wyjawił, że po wyjściu ze szpitala chciał odebrać sobie życie, bo zrozumiał, że już nigdy nie będzie mógł normalnie mówić.

- Humor mnie ocalił. Wylew, szczególnie dla aktora, to straszna rzecz, bo jeśli nie możesz mówić, nie możesz grać. Na początku myślałem, że to koniec mojego życia. Ale gdy wsadziłem broń do buzi, uderzyłem się w zęba. Auć! To mnie rozbawiło. Ból zęba powstrzymywał mnie od popełnienia samobójstwa? Zabawne! To mnie zatrzymało – mówił.

W tym samym wywiadzie Kirk przyznał, że w życiu najbardziej imponowała mu siła jego syna. Mówił, że Michael jest w stanie przetrwać wszystko. W 2010 roku młody Douglas usłyszał, że choruje na raka języka. – Tak wiele przeżył. Podziwiam to, jak poradził sobie z problemami. Wziął to wszystko na siebie i nie narzekał – mówił ojciec.

Na początku 2018 roku pojawił się na uroczystości odsłonięcia gwiazdy swojego syna Michaela w hollywoodzkiej Alei Gwiazd.

(-)
Wirtualna Polska
6 lutego 2020
Portrety
Kirk Douglas

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...