Klata w formie

"Titus Andronicus" - reż. Jan Klata - Teatr Polski we Wrocławiu

„Titus Andronicus” Jana Klaty to spektakl wyróżniający się na tle ostatnich wrocławskich inscenizacji. Obecne są pewne charakterystyczne dla reżysera zabiegi estetyzujące, ale to nie one wysuwają się na pierwszy plan. Pomagają natomiast złagodzić szczególnie brutalny dramat, tworząc historię nieco groteskową, ale niepozbawioną pierwotnego przesłania.

Scenografia jest minimalistyczna, ale nie uboga. Opiera się na ciekawych konceptach: użyciu skrzynien teatralnych jako trumien czy stematyzowaniu napisów. Reżyser tworzy dzieło prawdziwie teatralne, eksploatując maksymalnie środki scenicznego wyrazu. Pokazując też tym samym, że magia teatrolności polega między innymi na wydobywaniu wszelki możliwych znaczeń. Odbywa się to w dużej mierze na drodze asocjacji.

Istotne jest również mieszanie komizmu z patosem. Te sceny, które chcielibyśmy odebrać jako przepełnione grozą, okraszone są często zabawnymi dialogami. Okrutni Goci pokazują się na deskach teatru w śmiesznych kolorowych strojach, budzących skojarzenia z wakacjami w ciepłych krajach. Ścięta dłoń okazuje się być zwykłym rekwizytem. Sensy więc nieustannie się przenikają, zmuszają odbiorcę do aktywnego udziału w spektaklu, ale też nie pozwalają na czytanie Szekspira zgodnie ze standardowymi tropami. Wydobywają z tekstu nowy potencjał.

Nie brak również typowych dla Klaty odniesień do współczesności: pojawia się muzyka popularna, odniesienia do nowszych wydarzeń, historyczne gesty przeplatają się z zupełnie bliskiemu naszym czasom breakdance'owi. Wszystkie te środki zdają się jednak być stonowane, są dodatkiem harmonijnie wkomponowanym w całość.

Wreszcie duży podziw budzi gra aktorska. Choćby dla niej warto wybrać się na ów spektakl. Aktorzy grają z dużą finezją, z jednej strony tworzą bardzo wyraziste osobowości, z drugiej często bawią się rolami, eksperymentują na różnych polach, nie boją się wyrażania skrajnych emocji. Ogromne wrażenie robi Paulina Chapko, która jako okaleczona Lavinia jest na tyle autentyczna, że nie sposób bezemocjonalnie rejestrować scenę jej powrotu do ojca.

Takiego Szekspira ogląda się z zaciekawieniem, to prawdziwa uczta dla teatromanów, zarówno w sensie intelektualnym, jak i emocjonalnym.

Dobrosława Marszałkowska
Dziennik Teatralny Wrocław
18 czerwca 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...