Kobieta, mężczyzna i muzyka klasyczna

"Trio Es-dur" - reż. Jan Warenycia - Teatr Polskiego Radia

"Zostańmy przyjaciółmi" - to zdanie, które najczęściej chyba kończy wszelkiego rodzaju związki. Zwłaszcza filmowe czy literackie. O realizacji tego postulatu zazwyczaj jednak nie może być mowy. Sama możliwość istnienia przyjaźni damsko-męskiej jest kwestią dosyć wątpliwą, a wśród byłych partnerów szczególnie trudno o wzajemne zrozumienie. W tego typu relacje uwikłani są bohaterowie słuchowiska Teatru Polskiego Radia zatytułowanego "Trio Es-dur"

Adela i Paweł znają się od bardzo dawna. Choć kiedyś stanowili parę, teraz pozostają w przyjaźni.  Powrót do poprzedniego związku wydaje się niemożliwy. O atmosferze tego słuchowiska decyduje jednak nie sam wątek romansowy (dość zresztą schematyczny), lecz włączenie w tematykę spektaklu pewnej refleksji muzykologicznej.

Kwestie muzyki pojawiają się w przedstawieniu dość późno. Niemal od razu jednak dowiadujemy się, jak są ważne. Wszak słuchanie muzyki jest bardzo bliskie uczuciom rodzącym się między ludźmi. Nie jest ona jedynie tłem, elementem dodatkowym, powinna być środkiem do jakiegoś głębszego „porozumienia dusz”. Przynajmniej tak rozumie to Paweł, będący wielkim miłośnikiem muzyki klasycznej. Wymaga on od swojej partnerki zasłuchiwania się w utworach najbardziej znanych kompozytorów – Bacha, Mozarta czy Beethovena. Niestety, Adela, nie stroniąc co prawda od klasyków, lubi słuchać rocka. Wszystko to razem decyduje, że ich relacje, choć wydają się poprawne, okazują się trudniejsze, niż można by przypuszczać.

Nie jest to jednak opowieść o konflikcie pokoleń, sprzeczności gustów, czy niemożliwości porozumienia. Wręcz przeciwnie, „Trio Es-dur” to lekka historyjka o miłości. I choć sam tytuł prowokuje odczytanie go jako zapowiedzi trójkąta miłosnego (co ma zresztą swoje uzasadnienie w tekście słuchowiska), to można się zastanawiać, czy trzecim elementem tego układu nie jest czasem, po prostu, muzyka?

Opowieść o dwójce przyjaciół można uznać za prostą czy niezbyt wymagającą. Na uwagę zasługuje jednak to, w jaki sposób zostaje opowiedziana.  W „Trio Es-dur” występuje tylko dwójka aktorów. Cała fabuła jest przez słuchaczy odtwarzana wyłącznie na podstawie ich rozmów. To z nich dowiadujemy się, z kim związana jest Adela i z kim się rozstaje. W podobny sposób rekonstruujemy również fakty z przeszłości.

Dialogi między dwójką bohaterów konstruują zatem cały świat przedstawiony w spektaklu. Tym samym, praktycznie cały ciężar przedstawienia spoczywa na barkach pary aktorów – Ewy Gawryluk i Grzegorza Damięckiego. Udało im się odegrać swoje role w taki sposób, że informacje o ich emocjach czytamy także między wierszami. Zawarte są one nie tylko w tekście, lecz również w tembrze głosu i przemilczeniach czy pauzach.

„Trio Es-dur” z pewnością nie jest spektaklem, który ma na celu poruszanie problemów filozoficznych, czy zmianę oblicza teatru. Jest to jednak zgrabnie opowiedziana, ciekawa historia dwojga młodych ludzi. I jako taka zasługuje na uwagę.

Barbara Englender
Dziennik Teatralny Katowice
23 października 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia