Kobieta nigdy nie może stać się mężczyzną
Zastanawia mnie, dlaczego wszelkie próby stworzenia państwa, którym rządzą kobiety kończą się fiaskiem? Czyżby mężczyźni (bo to przeważnie oni układają te scenariusze) chcieli pokazać swoją wyższość i udowodnić, że tylko oni mają w genach umiejętności sprawowania władzy i politykę? A może trochę przezornie boją się tego, że panie mogłyby to zrobić lepiej, zwłaszcza obecnie, kiedy do władzy częściej dochodzą kobiety?Wizja państwa kobiet ukazana w komedii Arystofanesa jest krzywdząca, czego się spodziewać przecież mężczyzna - przedstawiciel inteligencji V wieku, nie mógł sobie nawet wyobrazić, żeby taki model polis funkcjonował prawidłowo. A szkoda... Ogarnia nas ciemność, a ze sceny dochodzą obniżone głosy kobiet. Za chwilę widzimy je w garniturach. Są zdeterminowane, żądne władzy i nic nie może pokrzyżować ich planów. Plan jest jeden - przejąć władzę. Reżyser Andrzej Grabowski dzieli tekst na fragmenty i tak właśnie buduje akcję sztuki. Składa się ona z wejść i wyjść poszczególnych aktorów, które oddzielają od siebie kolejne epizody. Chwilami możemy czuć się zagubieni, bo wydawać by się mogło, że nic więcej się nie wydarzy, a tu niespodzianka i wchodzą następne postacie. Reżyser wprowadził wiele ciekawych rozwiązań, aby nawiązać współpracę widza z aktorem. Aktorki siedzą na krawędzi sceny, a nawet z niej schodzą i razem z widownią skanują głośno hasła. Często zwracają się wprost do publiczności. Niektóre sceny oglądamy na ekranie z tyłu sceny, co niestety wzmacnia rozczłonkowanie sztuki, ale niewątpliwie jest ciekawym zabiegiem. Należy zwrócić uwagę również na oprawę muzyczną spektaklu. Gdyż obok partii mówionych są również śpiewane. Jazz leniwie spływa ze sceny i idealnie wpasowuje się w klimat sztuki, która choć momentami nudzi, potrafi także zaskoczyć i oczarować - tak samo jak jazz. Panie przejęły władzę i teraz wprowadzają swoje prawa, a panowie z zaciekawieniem się im poddają. Nastąpiła zamiana nie tylko ról społecznych, obyczajów, ale także płci. Dzięki temu możemy się zastanowić, jakby to było, gdyby rządziły panie, ale nie tylko. Pojawiają się problemy tak popularne dzisiaj, jak teoria gender i poszukiwanie swojego seksualnego "ja" w świecie tak ograniczonym i zamkniętym. Na podstawie tego spektaklu te wątpliwości przybierają zupełnie inną formę. Oczywiście reżyser nie daje nam gotowych odpowiedzi, ale podsuwa pewne pomysły w ciekawej konwencji. Jak się okazuje, to nie tylko zwykła komedia, ale zarówno komedia, traktująca o sprawach dość istotnych współcześnie. Choć reagujemy śmiechem na niektóre sekwencje zdań, należałoby w tym dostrzec coś więcej. Może nie jest to tylko historyjka o przewrocie w państwie dokonanym przez kobiety, który, niestety, się nie udał. Może to historia o poszukiwaniu wolności, własnej osobowości, dążeniu do wyrażenia siebie? A może tylko historia nieudolnego przewrotu w państwie, z którego możemy się pośmiać? Każdy znajdzie w tym coś dla siebie. Nie zmienia to faktu, że komedia Arystofanesa doskonale pełni swoją rolę, czyli zarówno bawi, jaki i pokazuje wyższość pań...Chociaż przez tę jedną godzinę. Cieszmy się, drogie panie. Teatr Stary w Krakowie Arystofanes "Sejm kobiet" przekład: Janina Ławińska-Tyszkowska adaptacja i reżyseria: Mikołaj Grabowski scenografia: Jacek Ukleja kostiumy: Justyna Łagowska choreografia: Paweł Mikołajczyk muzyka: Piotr Baron Obsada: Ewa Ciepiela, Katarzyna Gniewkowska, Aldona Grochal, Monika Jakowczuk, Magda Jarosz, Joanna Kulig (PWST), Beata Malczewska, Dorota Pomykała, Marta Stebnicka, Maria Zającówna-Radwan, Aleksander Fabisiak, Mieczysław Grąbka, Mateusz Janicki (gościnnie), Rajmund Jarosz, Leszek Piskorz Premiera: 6.01.2007r.