Kobieta w życiu człowieka

"Romans" - reż. Michał Kotański - Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu

Pozbawiona posagu panna na wydaniu, o której względy zabiegają mężczyźni różnego stanu i z portfelami różnej grubości, to punkt wyjścia niejednego utworu literackiego i scenicznego. W "Romansie" dziewiętnastowiecznego pisarza rosyjskiego Aleksandra Ostrowskiego taka sytuacja została rozpisana na role w najdrobniejszych szczegółach. Spektakl w reżyserii Michała Kotańskiego, najnowsza premiera kaliskiego teatru, może podobać się miłośnikom teatralnych tradycji Czechowa i Gogola.

Urodzony w 1823 i zmarły w 1886 r. Aleksander Ostrowski jest dramaturgiem mało znanym w Polsce, choć w historii literatury rosyjskiej uchodzi za klasyka. Jest autorem kilkudziesięciu tekstów scenicznych i tłumaczeń autorów obcojęzycznych, a bywał także reżyserem i scenografem. "Panna bez posagu", bo taki jest oryginalny tytuł utworu, który właśnie trafił na kaliską scenę, uchodzi za jedno z jego największych pisarskich osiągnięć. Próżno byłoby spodziewać się po tej sztuce innowacyjności w zakresie formy czy środków wyrazu. Reżyser Michał Kotański także nie silił się na eksperymenty. I dobrze, bo tekst jest sprawnie opowiedzianą historią niczego w nim poprawiać nie trzeba zarysowane konflikty nie straciły na żywotności, a miłośników realizmu w teatrze nie brakuje. "Romansem" w reż. M. Kotańskiego powinni oni poczuć się usatysfakcjonowani.

Ludzka menażeria

W spektaklu tym sportretowane zostało XLX-wieczne miasto na rosyjskiej prowincji. Akcja rozgrywa się w mieszczańskim salonie, który w pewnych momentach pełni też funkcję restauracji z wyszynkiem. Poznajemy galerię typów ludzkich - od bogacących się kupców i drobnych właścicieli ziemskich po utracjuszy i wydrwigroszów. W tym światku pije się tęgo, jak to w Rosji, choć toasty niekiedy wznoszone są szampanem. Centrum wydarzeń wyznacza jednak Larysa, panna - jak można wnosić - niegłupia i niebrzydka, nic więc dziwnego, że przyciągająca uwagę. Kłopot w tym, że panna jest bez posagu, a lata lecą. Czy powinna iść za głosem serca, czy raczej posłuchać głosu rozsądku? A jeśli rozsądku, to którego? Bo ojej rękę ubiega się zarówno niezbyt zamożny i trochę już podstarzały, ale za to szczerze oddany Karandyszow, jak i bogaci kupcy, którzy chętnie by ją kupili i potraktowali jak ozdobę salonu, ale w gruncie rzeczy niewiele ją sobie cenią. A jest jeszcze Paratow, jej dawna namiętna miłość, ale lekkoduch, a może nawet drań.

Którego z nich wybrać? Najbardziej zaawansowany w staraniach jest Karandyszow, ale oto znów pojawia się Paratow, który może wszystko zburzyć. A może będzie tak, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta i Larysę ostatecznie kupi zamożny Knurów?

Konflikty wczesnego kapitalizmu

Widz początkowo odnieść może wrażenie, że główna postać żeńska w tym spektaklu będzie tylko bezwolnym narzędziem w rękach mężczyzn. Ale Larysa - niczym brzydkie kaczątko - rozwija się w "Romansie" w pięknego i pełnokrwistego łabędzia. Jak pisze o twórczości Ostrowskiego Cezary Marcinkiewicz, tematyka jego utworów często dotyczy tragicznych losów kobiet w warunkach powstawania stosunków kapitalistycznych. "Ostrowski stara się pogłębić portret psychologiczny swoich bohaterów, szczególnie zaś bohaterek, wykazując całą złożoność sytuacji kobiety, której naturalnym pragnieniem jest posiadanie własnego domu, osiągnięcie szczęścia poprzez zamążpójście z miłości, a następnie macierzyństwo. Tym zamiarom staje na przeszkodzie jej uzależnienie, co najpełniej oddaje tytuł jednego z utworów, a mianowicie Niewolnice. Pozytywnym postaciom kobiecym dramaturg przeciwstawia wiele negatywnych sylwetek mężczyzn: bezdusznych egoistów, karierowiczów, przybierających maski przyzwoitości i rycerskości". Niestety, Larysa - choć próbuje wybić się na niepodległość, odważnie manifestując swoje poglądy i uczucia - do końca pozostaje trybem w męskiej machinie współczesnego sobie świata. Próbuje stać się podmiotem, ale ostatecznie nie może wyzwolić się z roli narzuconej jej przez społeczeństwo.

Klasycznie i tragicznie

Jako się rzekło, mamy do czynienia ze sztuką napisaną "po bożemu" i spektaklem, który stara się nie zakłócić tego odautorskiego porządku. W salonie mamy więc meble z epoki, a osoby dramatu ubrane są tak, jak zapewne ubrałyby się w XIX-wiecznej Rosji, będą: Karandyszowem, Larysą Paratowem czy Robinsonem. Na scenie oglądamy aż dwanaścioro aktorów kaliskiego teatru, choć dwie czy trzy z ról drugoplanowych wydają się niekonieczne czy może nawet zbędne. W pamięć na pewno zapada Zbigniew Antoniewicz, który z safanduły Karandyszowa uczynił postać o wymiarze niemal tragicznym. Dla równowagi płci, ale nie tylko z tego powodu wspomnieć trzeba też o Aleksandrze Pałce, bardzo przekonującej w roli Larysy. A w końcu zauważyć warto rolę rekwizytu. Zgodnie z teatralną tradycją broń palna wisząca przez cały spektakl na ścianie, w końcu zostaje użyta.

Robert Kordes
Życie Kalisza
10 maja 2018

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...