Kochani mordercy

Teatr Praga w Śródmieściu? Jakkolwiek dziwnie to brzmi, teatr jeszcze niedawno rezydujący w Fabryce Trzciny na Pradze po połączeniu z Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki, którego stał się częścią, przeniósł się na Elektoralną w centrum stolicy.

W nowej siedzibie pokazał właśnie "Małe zbrodnie małżeńskie", sztukę świetną do grania, pod warunkiem że ma się na to pomysł. Marek Pasieczny miał, zmieniając układ przestrzenny w sali widowiskowej, bardziej przyjaznej konferencjom niż spektaklom. Pośrodku wzniesiono podest wybieg, osłonięty czerwonym płótnem, a publiczność umieszczono w kilku rzędach po obu jego stronach. Do tego jeszcze dwie walizki i ich dwoje: zdeterminowana Lisa Katarzyny Herman i wycofany, niepewny Gilles Redbada Klijnstry. Powstała między nimi inteligentna, pełna zwrotów gra, co więcej, na wyciągnięcie ręki, muszą więc się pilnować, bo widz wytropi każdy fałsz. Grę prowadzą jak dobry mecz tenisa.

Opowieść o małżeństwie, które wedle przepowiedni Schmitta musi się skończyć morderstwem, przynajmniej mentalnym, śledzi się w niesłabnącym napięciu, łagodzonym dobrze odważoną domieszką humoru. Powstała rzecz do oglądania. I choć Pradze ubyło, a Śródmieściu przybyło - kameralna scena dla dwojga na Elektoralnej to pomysł wart zobaczenia.


Tomasz Miłkowski
Przegląd
14 listopada 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia