"Kolacja dla głupca" w Powszechnym

"Kolacja dla głupca" - reż: Paweł Aigner - Teatr Powszechny w Łodzi

Po udanej "Plotce" Francisa Vebera teraz Teatr Powszechny uraczył widownię jego smaczną "Kolacją dla głupca".

Sztuka z humorem, ironią, przekorą i porcją spostrzeżeń na tematy dotykające każdego podana została z klasą godną świetnego francuskiego autora. 

Propozycja dla tych, którzy od rechotu wolą śmiech, choćby wprawiający czasem w zakłopotanie. Misterna intryga, dowcipne dialogi i zabawa z nieobliczalnymi konsekwencjami nie wymagają zmiany miejsc ani inscenizatorskich fajerwerków. Umiejętność czytania tekstu i rozłożenia akcentów jest w "Kolacji dla głupca" najważniejsza i to wykazał reżyser Paweł Aigner. 

Wszystko rozgrywa się w efektownej, podkreślającej ton zabawy scenografii Jana Polivki, który mieszkanie zasobnego wydawcy wyposażył w dzieła prosto z Luwru, i w kostiumach Elżbiety Terlikowskiej, dobrze zaznaczających elegancję we francuskim stylu. Do tego nawet najgorsze dla bohaterów zakręty akcji rozświetla paryski wdzięk muzyki dobranej przez Piotra Klimka. 

Tak oprawiona rozgrywa się historia Pierre\'a Brochanta (Marek Ślosarski umie bawić, zostawiając miejsce na refleksję) bogatego wydawcy cynika, który co tydzień spotyka się na kolacji z przyjaciółmi. Każdy przyprowadza jakąś kuriozalną postać. Splendor spada na tego, kto zjawi się z największym głupkiem. Na kolejną bohater ma zabrać Francisa Pignona, księgowego w Ministerstwie Skarbu, konstruktora modeli z zapałek. Piotr Lauks jest niezawodny w rolach pozornie zagubionych, uczciwych, acz nie całkiem rozgarniętych, co to swój rozum mają. W galerii postaci jest jeszcze piękna pani Brochant (Beata Zieja), szalona kochana nimfomanka (Magdalena Dratkiewicz), były przyjaciel pisarz (Jan W. Poradowski), doktor (Artur Majewski) ratujący Pierre\'a, gdy zwija się z bólu, bo wypadł mu dysk, oraz kontroler skarbowy (nadgorliwość skrzyżowaną z życiową nieporadnością zręcznie splata Jakub Firewicz). 

"Kolacja...", w której wszystko toczy się nie tak, jak miało być, a wyobrażenia o głupcach i głupocie okażą się nie do ujęcia w żadne ramy, należy do żelaznych pozycji scenicznych. W Ateneum w Warszawie (z Fronczewskim i Tyńcem) nie schodzi z afisza od lat. U nas, w teatrze z taką determinacją poszukującym nowych komedii, ma szansę służyć za komediowy wzorzec z Sevres. 

Dobrze się bawiłam, czego i Państwu życzę!

Renata Sas
Express Ilustrowany
2 marca 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia