Komentarz do Szekspira, czyli prysznic i wampiry

17. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

Festiwal Szekspirowski jak co roku zajmuje się uniwersalnym zagadnieniem, od którego uciec się nie da, tym bardziej, że "kołem toczy się fortuna". Władza nadana i zapożyczona, przejęta, pozorna i absolutna oraz wszelkie ułomności związane z jej trwaniem skupiły w tym roku uwagę widzów i panelistów, co przełożyło się na homogeniczne dania z Tytusem Andronikusem w roli wodzireja, z Szekspirem na przystawkę.

W dwóch spektaklach punktem wyjścia do rozważań scenicznych była adaptacja tekstowa Heinera Müllera, który Szekspira "przepisał", nadając mu ryt narodowo-uniwersalny w nurcie postdramatycznym. Wojtek Klemm uszanował Szekspira u Müllera, Eva Rysova już tego nie zrobiła, podążając za Mateuszem Pakułą, który brnąc w gatunku (jak sam określa) bad writingu, rozprawił się zarówno z klasyką, jak i awangardą tekstowo-myślową. Jakie danie udało się z tego przygotować? Pasztet gruboziarnisty w folii.

"Anatomia Tytusa Fall of Rome" w reżyserii Klemma to nieobrazoburczy protest na władzę i mocarstwowość , które w konfrontacji z gockim, tubylczym charakterem, tracą na sile, pozostawiając zgliszcza cywilizacyjne. W "Anatomii" reżyser nie doszukuje się szczególnej siły motywów, które doprowadzają do katastrofy. Daje do zrozumienia, że proces i zjawisko dominacji dotyczy każdego plemienia, tego cywilizowanego i tego odbieranego jako dzikie. Pozory kompetencji ubrane w tekturowe ściany scenografii podkreślają tymczasowość i nietrwałość hegemonii. Wspólna kąpiel, której początkiem mógł być koniec kolejnej wojny, nie oczyszcza, nie prowadzi do wytworzenia wspólnoty, choć przez chwilę wydaje się, że ubrani w białe szlafroki z kapturami aktorzy, staną się rozjemcami we wspólnej sprawie. Żadna z postaci nie została naznaczona wyraźnym charakterem, pozwalającym kategoryzować ich działania w wymiarze dobra i zła. Popełniają swoje czyny zgodnie z ciągiem zdarzeń, jakby poddając się ukrytej sile. Jedynie u Tytusa widoczne są etapy wchodzenia w rolę mściciela i demona. Klemm, podobnie jak jest to w dramacie Szekspira, odziera ze złudzeń na temat stronnictw i partykularności władzy. W obliczu sączącego się ustawicznie mroku, jakimi są pożądliwość władzy i osób, destrukcji ulegnie każdy, zapominając o więzach krwi i powinnościach. Ofiara staje się mordercą, morderca uwikłany zostanie w sytuację beznadziejności ofiary.

Tłumaczenie, a raczej komentarz czy parafraza Szekspira posłużyć mogą za warsztatowe ćwiczenia powtarzalności prawd uniwersalnych. Szekspir jako niezrównany mistrz słowa i analityczny obserwator przypadłości ludzkich, dzięki Müllerowi, wpisany został do panteonu proroków, w tym również głoszących apokalipsę Europy jako wspólnoty złożonej z różnych nacji i pożądliwości. U Klemma nie zobaczyłam jednak tego możliwego kontynentalnego upadku. Prawda o człowieku wybrzmiała zupełnie wystarczająco.

"Na końcu łańcucha" jest pies albo Człowień/Ktoś do dupy niepodobny. No i mamy Mateusza Pakułę w wydaniu czystym i niezmąconym. Pytania o sens takiego pisarstwa, opartego na kontestowaniu wszelkich przejawów norm, pozostawię znawcom współczesnego dramatu polskiego. Ja nie wierzę, że pozostało nam już tylko gloryfikować autora słowa tymczasowego, nastawionego na efekt wiecznej konfrontacji, pozostającego poza kręgiem odpowiedzialności za budowanie trwałych prawd. Świat zmierza ku upadkowi, sensu nabierają nietrwałość i poszukiwanie kosmosu w sobie, analizowanie bezkształtnych gestów oraz realność wirtualna. Opowiadam się jednak za budowaniem w chaosie przypadków postdramatycznych będących w trwałym przyspieszeniu, podkreślających degradację wartości wszelakich.

Ludzka psiość to pomysł Pakuły na wydobycie pustki, w jaką wpadł człowiek na własne życzenie, kiedy przestał brać odpowiedzialność za własne czyny. Psiość rośnie w człowieku proporcjonalnie do wieku i mutuje się, pozwalając zamieniać się i odgrywać różne role. Adekwatność działań skupia się na odgrywaniu ról, jakie zapisały się w świadomości poszczególnych postaci. Rama myślenia bohaterów skonstruowana została z szablonów popkulturowego myślenia i podglądania, prowadzących do zacierania różnic między osobnikami.

Co robią wampiry "Na końcu łańcucha"? Spuszczone są ze smyczy kontekstowej i epoki, odgrywają rolę błaznów, którym powinno ujść wszystko na sucho, jednak nie przechodzą nawet progu dobrego opowiadania dowcipów. Członkowie Stowarzyszenia Wampirów Emerytów mają do odegrania również inne kwestie ( w tym boys bandu), rozmywając tym samym "energię pustki" człowieka, nie czyniąc tragedii z tego, co z perspektywy czasu i typizacji wartości, tragedią jest pełnowymiarową. Tytus Andronikus nie wzbudza współczucia, tylko litość nad jego starczą nieporadnością. Tragedia w powtarzalnych gestach poklatkowych przestaje nią być, dosłowność sytuacyjna zaczerpnięta z koncertów popkulturowych zespołów czy pokazów mody rozmywa proporcje i dramatyzm destrukcji. Pozostaje papka dramatyczna, a może karma dla psów, która w pewnym momencie staje się niejadalna.

Do czego i komu potrzebny jest dzisiaj Szekspir? Może do tego, aby odbywały się nadal kolejne edycje festiwali, a może jako nadruk na torby (niczym Mao i Guevara), a może tylko po to, aby bezceremonialnie pomijać go bezustannie w spektaklach, dając upust autorskim projekcjom, które nabierają wymiaru jedynie przez pryzmat tekstu wyjściowego.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świętojańska
10 sierpnia 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...