Koncertowo rozpoczął sezon Teatr Muzyczny

Ostro, w pulsującym rytmie 'Kabaretu' - willkommen, bievenue, welcome - w nowy sezon wystartował 60-letni, odmłodzony Teatr Muzyczny.
Najmniejsze środki na funkcjonowanie i... największa frekwencja wśród polskich teatrów tego typu. To najkrótszy opis sytuacji sceny z ul. Północnej. Do tego dodać trzeba, że cieszący się takim powodzeniem repertuar operetkowo-musicalowy, komplikuje pozycja, z którą od lat nie sposób się uporać: Remont! Kiedy zniknie z 'afisza'? Tego nie wie nikt, bo jak wieść niesie będzie się odbywał etapami, czyli w wielu aktach, a te jak wiadomo rozdzielają antrakty... 61. sezonem pokieruje nowa dyrekcja - naczelna Grażyna Posmykiewicz i szef artystyczny - znakomity baryton, Zbigniew Macias. Na scenie sprawdzona gwardia i plejada młodych. Iwo Orłowski okazał się świetnym gospodarzem wieczoru, artystą czującym ducha rozrywkowej sceny. Wszystkie zespoły artystyczne miały swoje miejsce w kabaretowej paradzie. A za chwilę show dopełniła gwiazda wieczoru, popularny tenor Dariusz Stachura (wnoszony na tacy), by słowami z 'Barona cygańskiego' Straussa zapewnić, że 'wielka sława to żart'... Ale to przecież nie żart. Jeśli wolno prorokować, sława czeka pięknie zaczynające artystyczną drogę: Kamilę Cholewińską-Rak, Agnieszkę Gabrysiak i Aleksandrę Drzewicką. Teatry operowe cierpiące na chroniczny brak tenorów już powinny się bić o Tomasza Raka. To głos mający barwę i siłę, a do tego jest w posiadaniu przystojnego mężczyzny. Szkoda, że podczas Gali miał okazję zaśpiewać tylko 'Tę uliczkę znam, tyle tyle lat... ' z musicalu 'My Fair Lady' Loewego. Szkoda też, że niekwestionowana gwiazda tej sceny Anna Walczak, pojawiła się, wraz z Ireneuszem Pietrasem, tylko w zabawnym duecie z bzykaniem ('Muszko o skrzydełku złotym...') z 'Orfeusza w piekle' Offenbacha. Na pierwszą część wieczoru 'Życie to jest to' składały się fragmenty z tych pozycji, które są w repertuarze. Widownia bawiła się dobrze przypominając sobie 'Zemstę nietoperza' Straussa (,Taki pan jak pan... ' śpiewała Mieczysława Andrzejak) czy 'Skrzypka na dachu' Leigha, w którym niezrównaną postać Tewjego stworzył Zbigniew Macias, a przekładając słowa mleczarza na własną sytuację skierował do stwórcy filozoficzne pytanie, dlaczego akurat jemu dał najbiedniejszy teatr? Część druga 'Pomarzyć - dobra rzecz' była zbiorem cytatów z najsławniejszych musicali, które może kiedyś... Nie wszyscy wykonawcy jednak powinni się zdradzać ze swymi tęsknotami. Za to orkiestra spisała się na medal! Tak zróżnicowana w nastrojach potężna suita z 'Upiora w operze' Webbera okazała się wydarzeniem. Tylko maestro Tadeusz Kozłowski wie, jak to się stało, że mała orkiestra pokazała, jak brzmi muzyka o sile huraganu i jednocześnie anielskiej delikatności. Swoją obecność w Gali zaznaczył chór i balet. Autor inscenizacji i reżyserii Robert Skolmowski, próbował stworzyć widowisko pulsujące wszystkim, co scena udźwignie - w nadmiarze wykorzystując np. projekcje filmowe (spektakle z taśmy albo chmury i chmury...). Operetkowo-musicalową elegancję w doborze kostiumów i scenografii zachowała Anna Bobrowska-Ekiert. Najokazalszym elementem oprawy był aż trzykrotny wjazd pięknego auta. Koncert miał być prezentacją siły, ale najwyższy czas, by Teatr Muzyczny dostał wreszcie szansę (czytaj: pieniądze) na przygotowanie premierowej inscenizacji.
Renata Sas
Express Ilustrowany
2 października 2006

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia