Kondycja ludzkości w kalejdoskopie władzy i rewolucji

"Cnoty niewieście albo dziwki w majonezie wg Szewców Witkacego" - reż. Jasiński Krzysztof - Krakowski Teatr Scena STU

Władza, matriarchat, patriarchat, rewolucja, kondycja społeczna, idealizm okraszone humorem i tragedią w nieco uwspółcześnionym wydaniu. "Cnoty niewieście albo dziwki w majonezie wg Szewców Witkacego" spektakl o wdzięcznym tytule w reż. Krzysztofa Jasińskiego na podstawie utworu Witkacego „Szewcy" ściągnął tłumy do Krakowskiego Teatru STU.

Witkacy w swoim dziele ujął szeroki zakres tematyczny opisując najważniejsze obszary życia społecznego, którego był wnikliwym obserwatorem. Doświadczenia będące Jego udziałem, a także błyskotliwy umysł pozwoliły mu przejść do historii w licznych dziedzinach sztuki.

Jasiński biorąc na warsztat utwór „Szewcy" nadał mu nieco świeżego powiewu jednocześnie nie zaburzając pierwowzoru, od napisania którego upłynęło prawie 10 dekad, pomimo czego pozostaje on wciąż gorzko aktualny.

Dla niezaznajomionych w dużym skrócie warto wspomnieć, że akcja toczy się w zakładzie szewskim, którego pracownicy dyskutują o przemianach społecznych na poziomie globalnym, mogącym przyczynić się do zniesienia nierówności pomiędzy ludźmi. Do akcji włącza się prokurator Skurvy pozostający w opozycji do ich światopoglądu. Zakochany w księżnej – wystarczająco bogaty, aby zajmować wysoką pozycję w kapitalistycznym świecie, zbyt biedy, aby zasłużyć na jej miłość. Skurvy wykorzystuje przewagę wynikającą z zajmowanego stanowiska i aresztuje wszystkich za prorewolucyjne hasła. Akcja jednak zmienia swój przebieg kiedy to Skurvy staje się zakładnikiem...

W spektaklu zamiast szewców mamy szewczynie, co nie powinno dziwić, gdy o rozwarstwieniu społecznym mówią kobiety, zaś rolę księżnej odgrywa mężczyzna. Celowy zabieg reżyserski nadaje dodatkowy wymiar nierówności wynikającej z płci, z drugiej zaś strony pozwala na spojrzenie z dystansu na skrajność matriarchalnego i patriarchalnego społeczeństwa, weryfikuje fanatyzm ultrafeministyczny, ukazuje płynność płci. Jest to wartość dodana do oryginału i zaktualizowana na współczesne potrzeby. Sajetana krzycząc ze sceny o braku sensowności rewolucji, ostatecznie stając na jej czele zdaje się mówić w imieniu pokolenia kobiet zmęczonych walką o równość. Konserwatywny prokurator zakochany w przerysowanej transseksualnej księżnej staje się ofiarą procesu, który usilnie próbował kontrolować. Dziarscy chłopcy na wezwanie aresztują nawet własną matkę. Brzmi znajomo? Idealiści którzy nie zauważyli kiedy pochłonęła ich żądza władzy, a to w co wierzyli pozostało wyłącznie mętnym wspomnieniem.

Na scenie każda minuta wypełniona jest polemiką między tym co wysokie i niskie, między męskością, a kobiecością, elitarnością, a egalitarnością, ideałami, a wygodnym życiem, intelektem, a dziwką w majonezie. Nie dostajemy jednocześnie jasnych odpowiedzi, bo rewolucja, jak to zwykle w historii bywa pochłonęła własnych ludzi, którzy po uzyskaniu władzy stali się kolejnymi tyranami. Tragizm postaci. Wielowymiarowy kryzys komunikacji międzyludzkiej. Ale to tylko symbole – odradzające się w kolejnych pokoleniach. Symbole wypełniają zarówno treść jak i przestrzeń sceniczną – odgrywając niezwykle istotną rolę.

Zaczynając od walki czeladniczek z autorytetami, przez nawiązania polityczne w samym Witkacym, po kostium w stylu BDSM Scurvego, aż po grafiki o charakterze wręcz memowym wyświetlane na drugim planie dopełniające dekoracje.

Symboliczny jest również sam tytuł nawiązujący do rewolucji w polskiej edukacji, która robi krok w tył w walce kobiet o ich podmiotowość i niezależność, która ma w imię reformy jednego człowieka zostać stłamszona już w najmłodszych latach. Plakatem wydarzenia stał się czerwony piorun, którego znaczenia nie trzeba objaśniać.

Bardzo dobra gra aktorska uwzględniająca przemianę i rozwój postaci na przełomie kolejnych aktów. Kostiumy uwzględniające detale. Gra świateł i muzyka dopełniające całości wykonania.

Klimat rewolucyjno – oniryczny. Widz w pewnych momentach poczuć się może jak lunatyk próbujący odnaleźć się w akcji – tak to też jest symbol społeczny.

Oczywiście znaczenia pojawiające się zarówno w treści utworu, jak i na scenie można mnożyć – jednak najlepiej je po prostu zobaczyć.

Nieoczywiste rozwiązania, złożoność przekazu i dopracowanie w szczegółach.

Weronika Labandt
Dziennik Teatralny Trójmiasto
8 marca 2022

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...