Kopciuszek, że hej!

"Kopciuszek" - reż. Jerzy Turowicz - Teatr Muzyczny w Lublinie

Czas bliski mikołajkom i nadchodzącej Gwiazdce to dobra pora na prezentowanie bajek. W Teatrze Muzycznym właśnie teraz odbyła się premiera baśni muzycznej "Kopciuszek"

Za tę realizację zabrał się duet wielokrotnie już sprawdzony w repertuarze dla młodych widzów. Libretto na motywach bajki Charlesa Perraulta napisał Jerzy Turowicz, który również spektakl wyreżyserował, muzykę zaś skomponował Janusz Baca. Wcześniejsze wspólne doświadczenia autorów zaprocentowały przy tym przedsięwzięciu; "Kopciuszek" jest chyba najlepszą realizacją, jaką dotychczas razem stworzyli.

Turowicz przygotował bardzo zgrabną adaptację klasycznej bajki, sprawiając, że - choć historię Kopciuszka znamy wszyscy - spektakl ogląda się z zainteresowaniem. Zadbał o wyrazistość postaci, unikając jednak przerysowań i taniego efekciarstwa, tak często obecnych w przedstawieniach dla dzieci. Uniknął również natrętnego moralizatorstwa. Treści - nazwijmy to tak - dydaktyczne przekazują w wokalno-tanecznych intermediach sympatyczne Wiruski komputerowe, co z pewnością zbliża przekaz do doświadczeń współczesnego młodego widza, dla którego multimedia, komputery i rzeczywistość wirtualna są środowiskiem naturalnym. Reżyser zdaje sobie z tego sprawę, ale jednocześnie bardzo wyraźnie wskazuje, że nawet w takim "zwirtualizowanym" świecie jest miejsce dla fantazji i wyobraźni. I to właśnie wydaje mi się najcenniejszym przesłaniem spektaklu.

Niewątpliwą wartością jest również muzyka Janusza Bacy, utrzymana gdzieś pomiędzy operetkową tradycją a współczesnym popem. Piosenki - jak zwykle u tego kompozytora - są bardzo melodyjne, a walca z II aktu nie powstydziłaby się niejedna realizacja dla dorosłych. Warta odnotowania jest także zaprojektowana przez Dariusza Manela strona plastyczna spektaklu, zwłaszcza w drugim akcie rozgrywającym się na królewskim balu.

Na koniec zostawiłem coś, co można nazwać ozdobą tej realizacji - rolę Kopciuszka. Powierzył ją Turowicz młodziutkiej Idze Ośko i był to wybór bezbłędny. Iga jest nie tylko śliczna jak z Disnejowskiego obrazka i pełna wdzięku, lecz także świetnie sobie radzi ze wszystkimi zadaniami aktorskimi i wokalnymi. A przy tym łączy naturalność ze swobodą sceniczną godną zawodowej artystki. Wielkie brawa należą się również Marianowi Josiczowi. Utrzymywanie takiej formy wokalnej po z górą półwieczu na scenie godne jest zapisania w księdze rekordów. A i jego aktorstwo, choć to przecież "tylko" bajka, jest bez taryfy ulgowej.

Andrzej Z. Kowalczyk
Polska Kurier Lubelski
7 grudnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...