Kotka w rodzinnym szaleństwie

"Kotka na gorącym blaszanym dachu" - reż. Grzegorz Chrapkiewicz - Teatr Narodowy w Warszawie

Jak to jest znaleźć się na gorącym, blaszanym dachu? Właśnie tymi słowami określa siebie główna bohaterka dramatu Tennessee Williamsa, grana przez Małgorzatę Kożuchowską. Myślę, że kiedy pojawiła się na scenie - każdy poczuł powagę spektaklu i towarzyszące mu napięcie. Aktorka wciela się w postać nieszczęśliwej Margaret, próbującej na siłę ratować swoje małżeństwo. W tej walce wydaje się być osamotniona, ponieważ nie znajduje żadnego sposobu, aby zainteresować swojego męża Bricka (granego przez Grzegorza Małeckiego) coraz częściej sięgającego po butelkę alkoholu.

Dramat pomiędzy małżonkami okazuje się być dopiero początkiem całej historii. Widownia zostaje szybko wprowadzona w świat problemów rodziny, kierującej się nieczystymi intencjami i pazernością. Kluczową kwestię stanowi spadek po śmiertelnie chorym ojcu, okłamywanym przez najbliższych o poprawie stanu zdrowia. Pojawiający się kolejni bohaterowie wprowadzają jeszcze bardziej duszną atmosferę. Wraz z rozwojem akcji, każda z postaci ujawnia swoje najgorsze oblicze, ranią się wzajemnie oraz zapętlają w kłamstwach i fałszu. Mistrzami w tej dziedzinie są szwagierka oraz brat Bricka.

Pod zasłoną uprzejmości uderzają w najczulsze punkty, doskonale wiedzą jak zniszczyć pozostałych. Ich pełne hipokryzji postępowanie potęguje absurd, może nawet i komizm sytuacji. Spektakl, wyreżyserowany przez Grzegorza Chrapkiewicza nie jest trudny w odbiorze, chyba właśnie w prostocie przekazu tkwi jego sens. Nie ma tu potrzeby odszukiwania ukrytych znaczeń, a główny motyw, jakim jest walka rodziny o przejęcie majątku jest łatwy do odczytania.

Jednak to właśnie zachowanie bohaterów, ich skomplikowane portrety psychologiczne czynią inscenizację ambitną. Nic nie jest w niej czarne lub białe, stąd może wynikać problem z jej oceną. Kiedy następuje scena rozmowy ojca z synem, mająca charakter spowiedzi, miałam wrażenie, że widownia wstrzymuje oddech. Brakuje słów, aby opisać grę Janusza Gajosa, występującego w roli seniora rodu, to jego kreacja jest obok Kotki najbardziej niejednoznaczna. Zasługuje on na współczucie ze względu na chorobę, jednak sposób, w jaki traktuje swoich bliskich, poniżanie ich oraz wulgarne określenia, których nie szczędzi, budzą niechęć, może nawet i odrazę. Niejednokrotnie wywoływały śmiech widowni, chyba bardziej z niedowierzania. Członkowie rodziny nie podejmują żadnej walki ze swoimi wadami, co jeszcze bardziej oddala ich od siebie. Lata życia w kłamstwie i obłudzie nie zostają przerwane nawet w momencie śmiertelnej choroby. Wygląda na to, że tylko Margaret pragnie coś zmienić. Brak jej jednak sposobu, a wraz z rozwojem sytuacji można odnieść wrażenie, że podobnie jak pozostałych, nie kierują nią czyste intencje, a za kryzys małżeństwa odpowiada jeszcze w większym stopniu niż jej mąż.

Wyjątek w całym dramacie stanowi właśnie Brick, pragnący zaznać spokoju w towarzystwie ulubionej whisky. To jemu ojciec zdecydowany jest przepisać cały majątek, lecz on stoi z boku, nie chce uczestniczyć w walce, toczy raczej swoją, a metą jest poczucie ulgi, osiąganej po coraz większej ilości alkoholu. Punkt kulminacyjny spektaklu, gromadzący największe emocje, odkrywa groteskowe zachowanie rodziny. Zdemaskowana zostaje chęć wzbogacenia, zastępująca współczucie, potrzebę pomocy oraz miłość.

Warto wspomnieć o oprawie spektaklu stanowiącej uzupełnienie dramatu. Współczesna scenografia, utrzymana w minimalistycznym stylu stanowi doskonałe tło. Dzięki brakowi przepychu, widz stale skupiony jest na dialogach i tym, co rozgrywa się pomiędzy bohaterami. Muzyka, skomponowana przez Leszka Możdżera, kontrastuje z wydarzeniami na scenie. Pojawiający się głos dziecka, symbol niewinności, nawołuje jakoby do opamiętania i powrotu do szczerych relacji. Każda z postaci, nie tylko Kotka, zatrzymała się na gorącym, blaszanym dachu. Czy postanowią z niego zeskoczyć i zmienić swoje dotychczasowe życie? Wszystkim zainteresowanym polecam wybrać się do Teatru Narodowego.

 

Aleksandra Furmanowicz
Dziennik Teatralny Warszawa
21 października 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...