Kraina Oz ma wdzięk słonecznego poranka

"Czarnoksiężnik z..." - reż. J. Kilian - Teatr im. Słowackiego

"Czarnoksiężnik z krainy Oz" to najlepsze krakowskie przedstawienie dziecięce od lat. Jego reżyser Jarosław Kilian nie miał ostatnio dobrej prasy. Jego spektakle realizowane w stołecznym Teatrze Polskim spotykały się w najlepszym wypadku z obojętnością prasy. Jednak zastąpiony przez Andrzeja Seweryna na stanowisku dyrektora artystycznego "Polskiego", najwyraźniej złapał drugi zawodowy oddech. Świadczy o tym "Czarnoksiężnik z krainy Oz" Lymana Franka Bauma zrealizowany w Teatrze im. J. Słowackiego

Skonstruowanie dobrego spektaklu dziecięcego jest równie trudne jak nakręcenie udanego filmu dla najmłodszego widza. Kilian nie mógł wybrać lepiej. Znana przede wszystkim z kina (słynny film Victora Fleminga z 1939 roku z Judy Garland) historia dziewczynki o i-mieniu Dorotka, która wskutek zbiegu okoliczności trafiła do abstrakcyjnej krainy pełnej dziwów i cudów, jest surrealistyczna i dziwnie znajoma. Zjawy, strachy na wróble czy tragikomiczne lwy cierpią w "Czarnoksiężniku..." na przypadłości ludzi dorosłych. Boją się, uczą, dokonują pierwszych poważnych wyborów życiowych.

Podstawowym problemem tak zwanych spektakli dziecięcych jest przesadne infantylizowanie bohaterów, kiepskie aktorstwo i scenograficzna tandeta, przegrywająca nierówną walkę z filmowymi fajerwerkami w rodzaju przygód "Harry\'ego Pottera". Na szczęście w przedstawieniu Kiliana jest nie tylko kolorowo, ale także inteligentnie. W obsadzie wyróżnia się tragikomiczny Błażej Wójcik w roli poczciwego Stracha na Wróble, Wojciech Skibiński jako Lew i Rafał Dziwisz, czyli Blaszany Drwal.

Kostiumy i scenografia stylistycznie nawiązują natomiast do legendarnego filmu Fleminga. Dorotka ubrana jest jak Judy Garland, podobnie jej sceniczni bohaterowie. I bardzo dobrze: to świetny wzorzec. Szkoda jedynie że Kilian nie ustrzegł się kokieterii, wsadzając do literackiego tekstu Bauma rozmaite literackie aneksy. "Strach na Wróble" śpiewa, że chciałby czytać Derridę, a w narracyjny tok wplecione zostały cytaty z Szekspira, Żeromskiego, Mickiewicza i Gałczyńskiego.

Nie podnosi to na pewno intelektualnej rangi przedstawienia, sprawia natomiast wrażenie wysilonego, niepotrzebnego konceptu. Bo spektakl Kiliana broni się bez żadnych myślowych podpórek. Jest cudem teatralnej zabawy, bez ograniczeń wiekowych. Ma wdzięk słonecznego poranka. Jak tęcza w krainie Oz.

Łukasz Maciejewski
Polska Gazeta Krakowska
13 maja 2011
Portrety
Jarosław Kilian

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...