Krasnoludki bez noży

"O dwóch krasnoludkach..." - Teatr im.Osterwy w Lublinie - reż: Krzysztof Babicki

Ta widowiskowo-muzyczna, liryczna i ciepła bajka Grażyny Lutosławskiej, wystawiona w Teatrze Osterwy, jest jakby z innej bajki niż ta, która króluje w telewizorach i na ekranach monitorów.

Bohaterowie opowieści Grażyny Lutosławskiej to rodzeństwo: krasnoludek dziewczęcy, czyli Lenka i krasnoludek chłopięcy, czyli Len. Żyją nadzwyczaj spokojnie w lesie, można by rzec - żyją naturalnie, co u krasnali oznacza, że wylegują się i zajadają plackiem malinowym, tyle że Len jest godny swego imienia - lubi nie robić nic, natomiast Lenka przeciwnie - nie może usiedzieć w miejscu, jest ciekawa wszystkiego, nieustannie zadaje pytania, a z pytań najbardziej frapuje ją to, gdzie jest koniec świata. Wybierają się więc oboje w podróż gdzie mogą najdalej (żeby ten koniec zobaczyć lub się o nim autorytatywnie dowiedzieć), czyli do miasta, po drodze spotkając przedstawiciel fauny łąkowo-leśnej, a w mieście - krasnale miastowe, podobne dzieciom kwiatom. Miastowe krasnale żyją światem mody i nieustanną zabawą na imprezkach i dyskotekach, czym początkowo przyciągają Lenkę. Lecz od czego jest dzielny Len, jak się okazuje: skrajny tradycjonalista! Bowiem Len przypomina Lence, że prawdziwą wartością jest ich spokojny domek w lesie i placek z malinami; jednym słowem: ich dom, który jest początkiem, ale i zarazem końcem świata, gdyż świat jest okrągły - zatem wychodząc z domu wraca się do niego z powrotem. To ryzykowna teza, bo przecież znamy i inne, na przykład że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, a i wiemy, że wielu wychodzi i już do domu nie wraca, a jeden - niejaki Szlemiel z Chełma - wszakże do domu wrócił, lecz święcie przekonany, że do domu nie tego, z którego wyszedł, chociaż oba są tak absolutnie podobne. Taka jest licentia poetica bajki i nic mi do tego - skoro należę raczej do mniej oczekiwanej kategorii widzów bajki - że bohaterowie tejże bajki zdają się być eurosceptykami, zaś ich przygody nasycone są tylko odrobinką piasku dramatyzmu. Ale też trzeba podkreślić: w bajce nie tylko nie ma żadnego trupa, ale nawet choćby jednej kropli krwi - i pod tym względem okazuje się być ona czymś absolutnie odmiennym od tego, co dzieciom wstrzykują do głowy globalne sieci telewizyjne i wirtualne.

Grażyna Lutosławska swoją bajkę "O dwóch krasnoludkach i jednym końcu świata", której premierę obejrzeliśmy w niedzielę w Teatrze im. Juliusza Osterwy, najwyraźniej pomyślała nieco inaczej: jako uchylenie rozbudzających wyobraźnię drzwi do innego świata. Teatr ma w tej dziedzinie szansę jedyną w swoim rodzaju, jest miejscem predestynowanym: na scenie wszystko, jakkolwiek dziwne i nie z tego świata, jest przecież żywe i prawdziwe. Doprawdy bajecznie było zobaczyć, że kiedy na scenie przy ulicy Narutowicza zaczął latem padać śnieg, to małe dzieciaki z teatralnych foteli niemal wbiegły na scenę, aby ten biały puch łapać. Stąd nie tyle fabuła jest fundamentem urody i aury tej bajki, lecz dobrze scharakteryzowane postacie oraz sceniczne obrazy, z których kilka zapiera dech nawet dorosłym i starcom, a po trzecie - piosenki. Jednym słowem: to co wizualne i to co muzyczne. To zaś jest zasługą trójki realizatorów, reżysera Krzysztofa Babickiego, który stworzył bardzo zwartą i smakowitą całość, scenografki i autorki kostiumów Barbary Wołosiuk (krasnoludki z biblioteki, palce lizać, w tyle zostawiają wszystkie te z Hollywoodu i od Machulskiego, a Wrona - jaka klawa, a Pszczółka - jaka pszczela!) i oczywiście kompozytora Janusza Grzywacza. Grzywaczowi należy się specjalny placek z furą malin za to, że tak jak chciał, melodie zostają w głowie.

Wprawdzie aktorzy z Lublina zdają się być stworzeni do myślenia raczej o rolach w dramatach o królestwie duńskim, jednakże w tej musicalowej bajce okazali się świetnie poprowadzeni. Dlatego każdemu należy się słodki cukiereczek. Sceny, kiedy pojawiają się światła wielkiego miasta, a już na pewno ta ze wspomnianym już światem regałów krasnali bibliotecznych, doprawdy powalają na nogi nawet tych, którzy ślepo trzymają się wyłącznie realiów dnia codziennego.

Grzegorz Józefczuk
Gazeta Wyborcza Lublin
1 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia