Kręci się słoneczko w kółko

„Korowód w bluesie. Mandala" - reż. Jerzy N. Grzegorek - Teatr Ruchu Umownie Ewidentnego w Szczecinie

Co łączy Sen-no Rikyū z Jerzym N. Grzegorkiem? Obaj ubierają się na czarno, obaj są bardzo ambitni. Różnica polega na tym, że twórca japońskiej ceremonii herbacianej swoje cele osiągnął i zapisał się złotą katakaną w historii Japonii, a jeśli drugi zapisze się w historii teatru, to z przyczyn, które rodzą wiele pytań.

Recenzja Korowodu w bluesie. Mandali nie może obejść się bez omówienia twórcy. Przecież w Teatrze Ruchu Umownie Ewidentnego (TRUE) chodzi chyba wyłącznie o Grzegorka. Jest nie tylko prowodyrem całej imprezy, postacią na plakatach, osobą prowadzącą całą narrację o SWOIM teatrze, jedynym nazwiskiem na publikowanych materiałach, ale też reżyserem, autorem scenariusza, scenografem, autorem kostiumów, autorem ruchu scenicznego. A, no i sam występuje.

Przy oglądaniu spektaklu towarzyszyło mi uczucie przerażenia. Grupa prowadzona przez Grzegorka kojarzyła się z sektą, której jest liderem. Chciałbym wiedzieć, jak osoby aktorskie czują się, pracując i występując z Jerzym. Z perspektywy widza nie wyglądały one na szczególnie szczęśliwe z tego powodu, że tam są (w przeciwieństwie do aktorów w Rewolucji, której nie było). Autor nie stanowił też dla nich tak widocznego wsparcia jak w Grimmie.

Dopiero teraz nadchodzi czas na wspomnienie, że pozostali aktorzy to osoby z niepełnosprawnościami ruchowymi i umysłowymi. Dopiero? Czy nie zaznaczyłem na wstępie, że najważniejszy jest tutaj reżyser?

Artyści nosili szaty podobne do japońskiego kimona, niejednolite, różne ze względu na płeć. Czarny dla mężczyzn, białe z czerwonymi fartuchami dla dojrzałych kobiet, biały dla młodych kobiet, czy też symbolicznych dziewic. Nawet nie chce mi się rozwodzić nad płaskością takiej symboliki. Nie jest to jedyna inspiracja kulturą Wschodu – kolejną jest choćby tytułowa mandala, w tym przypadku piaskowy krąg funkcjonujący jako podest i płótno dla stóp tancerzy. Jego krąg rozlewa się coraz dalej, co widać z perspektywy lotu ptaka wyświetlanej na ekranie; aż powoli zaczyna wychodzić poza kadr. Stanowi także sensoryczny drogowskaz dla artystów niedowidzących.

Integralną częścią spektaklu była próba włączenia w działanie widowni. Rzeczywiście, wiele osób z pierwszych rzędów dawało się wciągnąć w tę grę, naśladując gesty i okrzyki. Już po spektaklu, w odpowiedzi na pytanie o pozytywy, wymieniali głównie muzykę. Nie można odmówić Korowodowi rytmu, stanowiącego pion struktury. Korowód przypomina danse macabre lub formę średniowiecznej zabawy, w której naznaczeni piętnem Innego, zmuszeni są do podrygiwania w takt. Grzegorek znalazł sobie niszę, w której może realizować własne ambicje. Sztuki performatywne wciąż są w ogromnym stopniu niedostępne dla osób z niepełnosprawnościami, nie mówiąc już o formie, jaką jest taniec. Nie rozumiem jednak, w jaki sposób teatr proponowany przez Grzegorka wzmacnia takie osoby. Figura reżysera przypomina raczej kantorowskiego władcę marionetek (Panie reżyserze - na pewno ucieszy Pana odwołanie do Kantora, przecież próbuje Pan udowodnić wynalezienie własnej metody), ale to wcale dobrze o nim nie świadczy. Jeśli tak samo, jak wielcy fundatorzy polskiego teatru ma Pan zamiar nadużywać dobrostanu powierzających się Panu osób, to należy za taki teatr podziękować. Wątpliwości wynikają z efektów proponowanych przez TRUE. Osoby powtarzają teksty wyuczone na pamięć, wytrzaskaną choreografię, która wygląda na trudną i wyczerpującą. Występujący posiadają bardzo różne niepełnosprawności i niepokojące jest skojarzenie, że tworzą dla Grzegorka konkretny zabieg artystyczny. W pisaniu o spektaklach, w których występują osoby z niepełnosprawnościami, ważna jest próba zachowania podmiotowości takich osób. Jak to jednak zrobić, kiedy prowadzący jej nie zachowuje? W jego rękach osoby aktorskie stają się rekwizytami w wielkim planie metody.

Ostateczny rezultat jest przerażająco teatralny. Stawia także pytanie o podmiotowość wszystkich aktorów i aktorek, nie tylko tych z niepełnosprawnościami. Może formuła mistrzowska po prostu się wyczerpała?

Feliks Szostek
Koń z Trapunktu
10 maja 2022

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...