Król umiera, świat się kończy

"Fumisteria" - reż. Daniel Źródlewski - Teatr Nie Ma

Przemijanie, śmierć, miłość, władza, szczęście. Spektakl "Fumisteria", oparty na dramacie "Król umiera" Eugena lonesco i wyreżyserowany przez Daniela Źrodlewskiego, to filozoficzny traktat o wszystkich najważniejszych ludzkich problemach w pigułce. Niełatwa treść kontrastuje z formą, dzięki czemu dwie godziny mijają zupełnie niepostrzeżenie.

ŹRÓDLEWSKI, niegdyś związany z Teatrem Karton, wraca do reżyserii po dziewięcioletniej przerwie. Do przedstawienia zaangażował aktorów z Teatru Nie Ma (Paulę Niemczynowicz, Martę Jesswein, Tomasza Ostacha, Adama Szarżanowicza i Piotra Wesołowskiego) i Paulinę Lenart, znaną z Teatru Lalek Pleciuga. 0 ile dla tej ostatniej, profesjonalistki, cenionej przez publiczność i krytyków, praca z różnymi reżyserami to codzienność, to członkowie Nie Ma pierwszy raz "oddali się" w ręce kogoś reprezentującego zupełnie inne podejście do sceny niż Tatiana Malinowska-Tyszkiewicz. Ryzyko się optaciło: powstało widowisko świeże, kolorowe i dynamiczne.

Akcja "Fumisterii" rozgrywa się w tytułowym królestwie, niegdyś rozległym, dziś coraz mniejszym i podupadłym. Władca państwa - Berenger, właśnie dowiaduje się, że zostało mu ostatnie sto minut życia. Finałowe odliczanie wiąże się z coraz większą słabością, nie tylko fizyczną - nawet rozkazy wydawane przez króla nie mogą zostać spełnione, lonesco pokazuje, że śmierć króla to też umowny koniec wszechświata, w którym funkcjonował. Uwidacznia też, jak świadomość końca wptywa na człowieka i jego otoczenie, jak ujawniają się w ludziach dobre i złe cechy.

Wystawiany w Akademickim Centrum Kultury spektakl z pewnością wymaga jeszcze ogrania - jest w nim kilka momentów słabszych, nietrzymających tempa, nieudżwigniętych przez aktorów. To jednak margines, bo "Fumisteria" z całą pewnością jest bardzo przemyślaną i poukładaną konstrukcją, z jasną reżyserską wizją. Uniwersalność tekstu podkreślona została rekwizytami (marchewki w stojakach mikrofonowych czy finatowa marchewkowa stypa z udziałem publiczności) i kostiumami (Berenger nosi garnitur z motywami planszy telewizyjnej przerwy w nadawaniu), nie ma teatralnej gestykulacji, nie ma przesadnej modulacji głosu. Świetnie gra muzyka Olka Różanka, bardzo trafił z choreografią Piotr Bumaj. Na osobne zachwyty zasługują kostiumy, przywiezione z Berlina, i instalacja Moniki Szpener, wykorzystana w scenografii.

Najbliższa okazja, by obejrzeć "Fumisterię", trafi się w marcu. Proszę Państwa - naprawdę warto.

Katarzyna Stróżyk
Kurier Szczeciński
27 lutego 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia