Królowa rządzi, panowie pozostają w tle

"Maria Stuarda" - reż. Dieter Kaegi - Teatr Wielki w Poznaniu

Dość niespodziewanie zaowocowała inicjatywa Michała Znanieckiego, dyrektora Teatru Wielkiego w Poznaniu, obwołująca rok 2011 w gmachu pod Pegazem "Rokiem kobiet"

Inaugurująca go poznańska premiera opery "Maria Stuarda" Gaetana Donizettiego okazała się polską prapremierą i to w z górą 175 lat po premierze oryginału! Dodać należy od razu, że natychmiast stała się znaczącym wydarzeniem. Nie tylko za sprawą międzynarodowej obsady premierowej, wykonawczej i realizatorskiej.

Od samego początku ta jedna z ponad siedemdziesięciu oper w dorobku żyjącego zaledwie 51 lat mistrza włoskiego belcanta miała kłopoty. A to z cenzurą, a to z wykonawczyniami dwóch głównych ról kobiecych (kłótnia aż po bójkę), aż po śmierć jednej z nich (Maria Malibran). I musiało minąć ponad sto lat, by opera ta powróciła na sceny Londynu i Carnegie Hall. Ale okazało się, że było warto, o czym świadczy obecny wzrost popularności (wystawienia i nagrania) tej bardzo pięknej muzyki i nośność schillerowskiego, historycznego wszak konfliktu.

Poznańska "Maria Stuarda" (dlaczego nie po prostu Maria Stuart? Tak zresztą występuje w tłumaczeniu tekstu wyświetlanego na elektronicznej tablicy!) ma kilka niewątpliwych zalet. Jedną z nich jest reżyseria Dietera Kaegi, dająca pierwszeństwo muzyce i dramatowi w niej zawartemu, nie szukająca "nowego" odczytania. Bardzo pomaga jej scenografia Brunona Schwengla, pozornie ascetyczna, ale poprzez swoją oszczędność, choćby w dominującej czerni, bieli i czerwieni, wspomaganych umiejętnymi światłami (Bogumił Palewicz), przejmująco i czytelnie wyrazista.

Chciałoby się równie pozytywnie ocenić warstwę muzyczną poznańskiej propozycji. Pragnący ogarnąć zdecydowaną batutą możliwości instrumentalne poznańskich muzyków Will Crutchfield osiąga pozytywne skutki w warstwie akompaniamentu, natomiast zdecydowanie mniejsze w zakresie brzmienia i spójności.

Jak zwykle bez zastrzeżeń sprawuje się Chór Teatru Wielkiego przygotowany przez Mariusza Otto.

Na koniec jak zwykle to, co wzbudza najwięcej emocji. Absolutną królową poznańskiej premiery okazała się Joanna Woś, tytułowa Maria Stuarda. Nie tylko w sensie metaforycznym. Jest królową w postaci, w ruchach, lecz przede wszystkim w sztuce wokalnej. To ona rządzi dynamiką, za jej sprawą piana są fascynujące, to ona rządzi czasem, iście po królewsku rządząc pauzami. Panowie, niestety, pozostają w tle, nie tylko z racji sprawowanych funkcji.

***

Trwa wystawa, będzie kalendarz

Sobotniej premierze w Gmachu pod Pegazem towarzyszyło otwarcie wystawy "Magia opery". Poznański fotografik Wojciech Guzikowski utrwalił solistów Teatru Wielkiego w ich najciekawszych rolach. Znajdziemy tam m.in. Mariana Kępczyńskiego w roli Skołuby ze "Strasznego Dworu" Moniuszki, Jerzego Mechlińskiego (Tewiego ze "Skrzypka na dachu") Bocka, Barbarę Kubiak jako Abigail z "Nabucco" Giuseppe Verdiego i Natalię Puczniewską jako Gildę z "Rigoletta" (także Verdiego). W przyszłości z tych fotografii powstanie kalendarz.

Andrzej Chylewski
Polska Głos Wielkopolski
2 lutego 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia