Krynica - patria Kiepury

49. Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju

Tak się złożyło, że w tym roku odkrywam po latach Krynicę; naszą, górską. Wiosną z Anką i Grzegorzem Kulińskimi, w ramach ich podróży sentymentalnej, trafiliśmy do Patrii (przydałby się remont przywracający rezydencji Jana z Sosnowca pełen blask), jak i do pobliskiej Restauracji Artystycznej na tańce - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Miło, że Krynica zachowała tradycję niegdysiejszych dancingów. W kultowej Hawanie czy legendarnym pensjonacie Wisła (stacjonował w nim Piłsudski) czekają na letników (ot, słówko z lekka zapomniane) potańcówki, przygotowane z myślą o młodzieży z lat dawnych. W Wiśle dodatkowo serwują absolutnie rewelacyjne kremówki.

W tejże ponad 100-letniej Wiśle rezydował też Bogusław Kaczyński, gdy przez lata przewodził krynickiemu Festiwalowi im. Jana Kiepury. Teraz, po okresie zawirowań, współodpowiada za festiwal Opera Krakowska. To w niej swe 18. urodziny obchodziło Motion Trio, mając jako gościa Małgorzatę Walewską. Po miesiącach okazało się, że współpraca wielkiej śpiewaczki z krakowskimi akordeonistami ma ciąg dalszy, czego efektem koncert, którego premiera odbyła się w czasie Kiepurowskiego festiwalu. Czyż mogłem nie jechać?

"Oblivion" Piazzolli, "Nie opuszczaj mnie" Brela, piosenki Piaf - to repertuar, który kompetentnie zaśpiewany zawsze robi duże wrażenie. Mnie jednak, przyznam, bardziej urzekły aranżacje lidera tria - Janusza Wojtarowicza, który z piękna tych znanych melodii wydobył nowe tony, odmienne barwy.

Piaf śpiewaną przez innych słyszałem wielokrotnie. W Polsce bezbrzeżny mój zachwyt, a nie byłem odosobniony, wzbudziła Anna Sroka-Hryń, gdy w ramach ostatnich Krakowskich Miniatur Teatralnych wystąpiła w "Edith i Marlene". Ale Piaf śpiewana przez akordeony Wojtarowicza, Baranka i Gałażyna mogłaby porywać słuchaczy, podobnie jak grana przez to trio "Orawa" Kilara czy "Preludium e-moll" Chopina. Bo tak nie eksponował urody tej muzyki jeszcze nikt.

Krótki wypad do Krynicy przerodził się w tygodniowy pobyt, bo tam pięknie i o ileż milej niż w krakowskiej spiekocie. Była zatem okazja poczuć festiwalową aurę, na którą składały się dopołudniowe spotkania z artystami, południowe Hejnały Kiepurowskie z udziałem gości festiwalu (m.in. Jacka Wójcickiego, Tomasza Kuka, Andrzeja Lamperta), zgrabnie animowane przez Łukasza Lecha, ale przede wszystkim koncerty wieczorne. Ujawniły one i gust melomanów, którzy nadkompletami stawili się na koncercie "(Nie tylko) w starym kinie..." (Beata Rybotycka, Bożena Zawiślak-Dolny, Michał Kutnik, Franciszek Makuch i Jacek Wójcicki), na finałowym "Dla Ciebie śpiewam - Marta Eggerth" (to na planie tego filmu węgierska śpiewaczka poznała przyszłego męża, Jana Kiepurę) i na "Baronie cygańskim" Straussa.

"To najlepsze przedstawienie, jakie kiedykolwiek zostało zaprezentowane w Krynicy" - mówił Aleksander Półchłopek, syn twórcy i pierwszego dyrektora festiwalu. Okazuje się, że i bez gwiazd z Polski (wyjątkiem był Teatr Żydowski, który pokazał swe eksportowe widowisko muzyczne "Mazl tov") można krakowskimi siłami przygotować piękne, kończone owacjami na stojąco koncerty, którym wystarczająco przydają blasku tak soliści, jak i znakomicie brzmiąca orkiestra Opery pod batutą Tomasza Tokarczyka. W krakowski ansambl wpisuję i Małgorzatę Walewską, goszczącą od lat w naszej Operze. Spotkanie z wybitną mezzosopranistką przyciągnęło tłum, który znów miał okazję posłuchać jej śpiewu, także m.in. w duecie z prowadzącym rozmowę Leszkiem Mikosem.

Za rok - w półwiecze od śmierci Kiepury - odbędzie się 50. krynicki festiwal jego imienia. Burmistrz Dariusz Reśko już zapowiedział, że zacznie się on 13 sierpnia, a dyrektor Opery Bogusław Nowak już planuje program. A ja planuję wtedy urlop.

Wacław Krupiński
Dziennik Polski
24 sierpnia 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia