Krynica z krakowska nutą

48. Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy Zdroju

Można stwierdzić, że historia zatoczyła koło. Po 35 latach krakowianie znów stają się współorganizatorami legendarnego festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy Zdroju. Przecież nasze miasta łączy wiele. Już z początkiem XIX w. Krynica cieszyła się ogromnym zainteresowaniem stęsknionych wypoczynku w eleganckim towarzystwie i warunkach mieszczan. Przyciągał klimat, architektura, ale przede wszystkim lasy, powietrze i... woda. To ona urzekła dr. Józefa Dietla, prezydenta Krakowa, który odkrył jej lecznicze działanie.

Bawiła tu elita Krakowa, przybywały orkiestry, artyści. W Sali Balowej Starego Domu Zdrojowego występowała Helena Modrzejewska, pojawiał się Józef Ignacy Kraszewski. Szczególna nić związała Krynicę z wybitnym śpiewakiem Janem Kiepurą, dla którego miejsce to stało się drugim domem. Tu w 1930 r. z Sosnowca przeprowadzili się jego rodzice, prowadząc pensjonat Flora, o czym mało kto wie. To głównie z jego balkonu śpiewał nasz tenor, gromadząc rzesze wielbicieli. - Po trzech latach dopiero stanęła słynna Patria - opowiada Aleksander Półchłopek, syn Stefana, któremu Krynica zawdzięcza bardzo wiele. Stefan Półchłopek, wieloletni burmistrz i animator życia kulturalnego, poświęcił całe życie rozwojowi Krynicy. I to on w 1967 r., po śmierci śpiewaka, stworzył festiwal imienia Jana Kiepury.

Przez lata impreza rozrastała się, nabierając coraz większej rangi, gościło tu wiele legendarnych postaci i wybitnych artystów. W latach 1984-2011 funkcję dyrektora artystycznego pełnił Bogusław Kaczyński, a od 2003 - wraz z warszawskim Impresariatem "Casa Grande" - również organizatora. Od bieżącego zaś roku współorganizatorem festiwalu stała się Opera Krakowska. Jak podkreśla burmistrz Krynicy dr Dariusz Resko, najważniejszy jest powrót do związków z Janem Kiepurą, do ukazywania jego wielkości. Zależy mu także, by festiwalowe koncerty były jak najszerzej dostępne melomanom. Udało się to już w dużej mierze w trakcie 8 dni festiwalowych, kiedy to odbyło się ponad 50 wydarzeń, z czego tylko 8 za biletami. Szacuje się, że festiwal przyciągnął około 20 tysięcy widzów. Codziennie już o 10.30 w Starym Domu Zdrojowym odbywały się spotkania z oczekiwanymi, znanymi i lubianymi ariami. W samo południe muszlę koncertową na deptaku oddawano solistom - Tomaszowi Kukowi, Adamowi Sobierajskiemu, Jackowi Wójcickiemu, Adamowi Zdunikowskiemu. Wczesnym popołudniem wyświetlane były spektakle i koncerty zrealizowane przez polskie sceny muzyczne, a o 16.00 zaczynały się koncerty w świątyniach. Duchowni z uśmiechem podkreślali, że takie tłumy gromadzą się u nich tylko w największe święta.

I w końcu punkt kulminacyjny - wielkie widowiska muzyczne o godz. 20. Ponad-tysięczna widownia zasiadała w specjalnie zaaranżowanej sali koncertowej pod namiotem, zwanym domem festiwalowym, ale kiedy zapalały się reflektory, stawał się on prawdziwym pałacem sztuki. Tworzyli ją wybitni soliści, m.in. Katarzyna Oleś-Blacha, Krystyna Tyburowska, Ewa Vesin, Małgorzata Walewska, Mariusz Godlewski, Pavlo Tolstoy i znakomite symfoniczne składy, w tym grająca z niemałym zadęciem Krynicka Orkiestra Zdrojowa pod dyrekcją Mieczysława Smydy. Ten krynicki zespół jest chyba jedyną w kraju zawodową miejską orkiestrą, dającą niemal codziennie darmowe koncerty dla kuracjuszy

Bogusław Nowak - dyrektor Opery Krakowskiej, a także szef artystyczny festiwalu - dokonał cudu, tworząc w ciągu niespełna czterech miesięcy spójny repertuar z udziałem pierwszoplanowych wykonawców. I - co chyba najtrudniejsze -inscenizując te wieczory tak, by wkradała się w nie magia teatru, w czym główną rolę odgrywały wspaniałe interpretacje wielkich hitów opery, operetki, musicalu i piosenki. Dyrektorowi Nowakowi głównie zależało na tym, by wszystkie muzyczne spotkania scalały pamięć o Janie Kiepurze,

a zarazem podkreślały jego związki z teatrem muzycznym.

Dyrektor Opery snuje wizje wspaniałe, już w przyszłorocznej odsłonie nie powinno braknąć projektów specjalnie wpisujących się w krynicki entourage. Być może powieje wprost z Góry Parkowej średniowiecznym klasztorem w kantacie Carmina Burana, nie braknie i polskich dźwięków z oper Stanisława Moniuszki. Burmistrz Dariusz Resko planuje z kolei wydłużyć czas trwania festiwalu, a także nadać mu międzynarodową markę koncertami w innych miastach Europy, co pozwoliłoby Krynicy znaleźć się w elicie światowych kurortów. Marzą się szeroko rozpoznawalne głosy Mariusza Kwietnia czy Placido Domingo, a równocześnie widowiska sławiące Krynicę.

Być może wkrótce powróci też festiwalowy konkurs wokalny.

Obecnie bolączką organizatorów jest brak sali, a nie wiadomo, czy wkrótce otwierana po "liftingu" pijalnia spełni tę role. Może uda się także przebudować nieczynne kino Jaworzyna. Myśli o tym wszystkim Krynickie Centrum Kultury kierowane przez dyrektor Małgorzatę Michałek, to kolejny obok Urzędu Miasta i Opery współorganizator imprezy. Słowa uznania należą się wolontariuszom z Krynicy i Krakowa, którzy ofiarnie pracowali każdego dnia. A najważniejsze, że w tym roku w festiwalowych dziejach dokonał się istotny przełom, zatem parafrazując słowa znanej neapolitańskiej piosenki, także z repertuaru Mistrza Jana, śpiewajmy: "Krynico moja, pogoda sprzyja, niech Cię prowadzi Kiepury siła".

Łukasz Lech
Dziennik Kraków
9 października 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...