Książka jak Teatr

"Taki Teatr" – aut. Iwona Chmielewska, Paweł Kowalski - Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu

Aktor, tekst, reżyser. Scenografia, choreografia i oprawa muzyczna. Tak powstaje teatr. A jeśli tak jest, to książka „Taki Teatr" Iwony Chmielewskiej i Pawła Kowalskiego jest Teatrem. A jeżeli tak, to może być tylko duszą Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu.

W listopadzie w roku 1920, czyli 100 lat temu (licząc do ubiegłego roku 2020), w toruńskim teatrze wystawiono „Zemstę" Aleksandra Fredry, inaugurując tym samym pierwszy polski sezon po odzyskaniu niepodległości. Wiedzieć jednak trzeba, że sam budynek ówczesnego Teatru Miejskiego w Toruniu oddano do użytku w roku 1904.

Stąd, rok miniony był dla teatru i dla aktorów, dla miasta Torunia i dla jego mieszkańców, również dla wszystkich jego sympatyków oraz widzów, rokiem szczególnym. Wydarzenia, związane z jubileuszem miały różnorodny charakter i jakże były wyjątkowe.

Wydana z tej okazji książka „Taki Teatr" ogniskuje w sobie wspomniane sto lat. Jest silnym artystycznym akcentem tego jubileuszu. Inaczej być nie mogło. Oklejka założona na okładkę pełni rolę kurtyny, lekko uniesionej nad sceną. I to na takiej wysokości, by zaciekawić czytelnika-widza tym, co jeszcze kryje się na scenie. Bo unosząca się kurtyna to najbardziej magiczny moment w teatrze. I dla dzieci, i dla dorosłych. To moment, w którym wkracza się do umownego świata, a który za chwilę zapełnią aktorzy.

Technika kolażu jaką tu zastosowała Iwona Chmielewska idealnie odzwierciedla koncepcję opowieści o toruńskim teatrze. Świat przedstawiony zapełnia elementami - wycinankami jak w dziecięcym teatrzyku, jak w teatrze dramatycznym. Jest jego reżyserem, scenografem oraz choreografem. Autorka od pierwszej strony proponuje bardzo kameralny klimat. Rozmowa z czytelnikiem staje się wyciszona, odwiedzająca meandry pamięci, z której przywołuje wspomnienia, emocje, wrażenia, obrazy, słowa padające ze sceny i brawa dochodzące z widowni. A zapowiada to pierwsza ilustracja tego picture booka. Plan widowni z zaznaczonymi stałymi miejscami dla dwóch osób. Dla niej i dla niego. I daty: 1930 – 1970, jak klamra spinająca ich życie. Odczytywanie fabuły tego obrazu układa się w opowieść o parze widzów.

Kim jest chłopiec bawiący się w swoim pokoju „w teatr", rozstawiający lalki-figury realnych aktorów teatru? Wycięty nożyczkami jak ze sztuki Jarosław Felczykowski z powagą na twarzy zasiada dostojnie na cokole pośrodku placu na tle toruńskich gmachów. Aktor, związany z toruńskim teatrem od 1987 roku, zapisuje się w nim swym talentem w wyjątkowy sposób. Kreacja Helmucika w spektaklu „Helmucik" Ingmara Villqista, w reżyserii Pawła Łysaka przejdzie zapewne do historii teatru. Ten obraz, stylizowany na dawny sztych podpowiada związek przeszłości z teraźniejszością. A może nie tyle o związek tu chodzi, co o tę epicką płynność przechodzącą razem z postaciami swego czasu z jednej przestrzeni w kolejną, kreśląc w ten sposób niezmienność miejsca...

Lecz ten książkowy teatr ma swoją główną parę bohaterów, której Iwona Chmielewska nadaje duży format, wypełniający całą przestrzeń strony. Odczytujemy w nich Agnieszkę Wawrzkiewicz oraz Pawła Kowalskiego, parę aktorską Teatru im. Wilama Horzycy. Prywatnie to para małżeńska. Zastosowana tu technika ruchomych elementów pełni rolę interaktywną pomiędzy nimi, ale również i między nimi a czytelnikiem. To fantastyczne plastyczne posunięcie skłania do wielu refleksji. Na przykład, jakie relacje oraz emocje łączą Agnieszkę Wawrzkiewicz i Pawła Kowalskiego podczas występowania w tym samym spektaklu. Czy na scenie łączące ich prywatne więzy biorą udział w kreowanych rolach, czy też nie. I na ile postaci grane na scenie obecne są w ich prywatnej sferze. Iwona Chmielewska sygnalizuje tu niewidzialne powiązania pomiędzy kobietą i mężczyzną, pomiędzy aktorką i aktorem, między żoną i mężem. To bardzo intymna i pełna emocji „scena" w tej książce, ale jakże przy tym dynamiczna i pełna wrażliwości.

Ruchome zakładki w technice tzw. okienka odsłaniają przed czytelnikiem to, kryje się w człowieku, to co zobaczy, kiedy otworzy drzwi. Ilustracja przedstawiająca chłopca siedzącego w fotelu z otwartą książką i wpatrującego się w zamknięte drzwi ma potężną symbolikę. Po przełożeniu zakładki drzwi szeroko się otwierają, ukazując Zespół Teatralny w roku 1920. Ta zbiorowa fotografia to jednocześnie początek teatru oraz jego przeszłość. To zdarzenie zatrzymane w kadrze, w którym każda z siedzących i stojących osób tworzyła historię tej sceny, ma dla nas współczesnych ogromną wartość emocjonalną.

Warto dodać, że każda ilustracja jest tak skomponowana, żeby pozostawić czytelnikowi-widzowi przestrzeń dla zapełnienia jej własną wyobraźnią. Tak jak w teatrze, kiedy to poszczególne sceny, czy wybrane kwestie poruszają nas, odwołując się do tego, co zgromadziliśmy w sobie.

I ostatni obraz. W kobiecej postaci łatwo rozpoznać aktorkę Teatru im. Wilama Horzycy – Jolantę Teskę. Ta ilustracja również nasycona jest wieloma znakami. Kojarzy się z nieubraną lalką, na którą można zakładać papierowe ubranka. Ale czy tymi „ubraniami" nie są role, które wykreowała na toruńskiej scenie? W jaki kostium można ubrać Jolantę Teskę? Czy w tę przebogatą, w której zaczarowała widzów rolą Królowej Elżbiety w spektaklu „Maria Stuart" Fryderyka Schillera w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego? A może aktorka w garderobie przygotowuje się do roli Eleganckiej Damy w przedstawieniu „Roberto Zucco", Bernarda-Marie Koltèsa, w reżyserii Leny Frankiewicz, w której to poraziła widownię swoim monologiem, odsłaniając mistrzostwo aktorskiej sztuki?

Lecz ilustracja ta ma jeszcze jeden wymiar. Metalowe obręcze kojarzą się z klatką. Czy jest odzwierciedleniem zagranych ról? Czy aktorka po zejściu ze sceny, pozostawia ją w teatrze razem z kostiumem i niczym ptak wylatuje z niej na wolność? A może jest inaczej. Czy kobieca postać ciągnąca na linie klatkę z aktorką to ona sama, czy też widzka, opuszczająca teatr po spektaklu? Zabierająca ze sobą wszystko to, co zobaczyła na scenie. Ale kilka kroków dalej linka zostaje puszczona i klatka z aktorką pozostaje. Uwolnienie? To kluczowy moment oddający ulotność i magię teatru.

Ilustracje Iwony Chmielewskiej są jak scenografia. Jak serce widza odwołujące się do obrazów, do wizualnych przeżyć. Lecz książka ta bije podwójnym rytmem. Tym drugim sercem jest poetycka proza Pawła Kowalskiego. Widz, który dotąd podziwiał aktora w wielu wspaniałych scenicznych kreacjach, a szczególnie jako niezapomnianego, brawurowo zagranego Rosencrantza w spektaklu „Rosencrantz i Guildenstern nie żyją" Toma Stopparda, w reżyserii Cezarego Libery, jak i świetnego muzykalnego wykonawcę piosenek, teraz może zajrzeć do duszy aktora. Duszy uwrażliwionej na ludzi i na świat, duszy zbierającej jak najwięcej doznań, przeżyć oraz wrażeń. Duszy, która odsłania najpierw chłopca, a potem dorastającego mężczyznę. Aktor niczym poeta posiada wyjątkowy talent opisywania świata zewnętrznego poprzez świat swoich uczuć. Ale też i otaczający go świat podpowiada czytelnikowi jak go kształtował. Może się podobać poetycka metafora studziennej cembrowiny z lustrem wody w dole, jak i prozaiczna pralka, które niczym w baśni odsłaniają przed chłopcem swój magiczny wymiar. Jest i teatr, oplątany emocjami aktora-poety jak siatką przeżywanych uczuć. Co ciekawe, czytając te poetyckie wersy, układające się w fabułę, odnosi się wrażenie, że autor bardzo delikatnie odsłania swoje tajemnice...

Koncepcja artystyczna książki osobliwie idealnie współgra z koncepcją jej grafiki i dokonanego składu. Maria Szczodrowska i Radek Staniec zademonstrowali doskonałość swych warsztatów twórczych. Sztywne, niemal kartonowe kartki sprawiają wrażenie niezwykle trwałych. Takich, które, ukryte między okładkami, na półkach w domowych bibliotekach towarzyszyć będą następnym pokoleniom przez kolejne dziesiątki lat.

I co jeszcze ważne. Ponadczasowa kolorystyka książki. Taka, która naznaczona jest patyną czasu, taka, która budzi kameralny nastrój, odwołuje się do metafizyki teatru. Taka, która porusza emocje, jakie w nim przeżywamy. I co ważne – pozostające w człowieku na zawsze. Bo teatr toruński to właśnie „Taki Teatr".

A co jeszcze jest w tej książce, a czego nie widać? Są w niej Wszyscy, którzy swoje zawodowe życie związali z Teatrem Horzycy. Są Ci, którzy pozostawili w nim to, co mieli najcenniejsze. I są Ci, dla których i budynek, i widownia oraz wiszący nad nią kryształowy żyrandol dają poczucie wyjątkowości tego miejsca.
__

I jeszcze jedno. Każdy, kto chciałby posłuchać, jak powstawała książka, kartka po kartce, może o tym posłuchać i zobaczyć pod poniższym adresem. Iwona Chmielewska i Paweł Kowalski w rozmowie z Magdą Jasińską mówią o wielu fantastycznych literackich, plastycznych i teatralnych zjawiskach. Naprawdę warto spędzić z nimi wspólnie ponad godzinę.
https://www.youtube.com/watch?v=ZEtMaQ1DB9A

Taki Teatr: Iwona Chmielewska, Paweł Kowalski
Koncepcja artystyczna i ilustracje: Iwona Chmielewska
Tekst: Paweł Kowalski, aktor Teatru Horzycy od 1993 roku
Projekt graficzny i skład: Radek Staniec, Maria Szczodrowska, laureaci Programu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Młoda Polska – w 2020 roku
Fotoedycja: Daria Szadkowska ArtGraph
Druk i oprawa: ARTiS Poligrafia
ISBN: 978-83-959762-1-6

Wydawca: Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu
Miejsce i rok wydania: Toruń 2020

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
28 stycznia 2021
Książki
Taki Teatr

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...