Księżniczka wśród operetek

"Księżniczka Czardasza" - 7. Europejski Festiwal im. Jana Kiepury

Za nami IV dzień Europejskiego Festiwalu im. Jana Kiepury. Pożegnaliśmy go "Księżniczką Czardasza" Emmericha Kalmana. W cudnej tej operetce znalazło się miejsce zarówno na śmiech jak i silne wzruszenia. Była miłość pełna namiętności i ta wesoła, frywolna, nie traktowana zbyt serio. Wszystko podane w formie lekkiej, ale miłej dla oka oraz z klasą.

Piękna Sylwia (Małgorzata Długosz) jest gwiazdą teatru, czy też bardziej kabaretu, „Orpheum”. Zakochuje się w niej bez pamięci młody hrabia Edwin (Michał Musioł), syn samego Księcia (Jerzy Bytnar). Na przeszkodzie młodym w drodze ku szczęściu stają różnice klasowe. Żyją wszak oni w dwu różnych światach. Arystokratyczna rodzina Edwina zostałaby straszliwie zhańbiona takim mezaliansem. W dodatku młody hrabia został już zaręczony z właściwszą dla niego hrabianką Anastazją (Anita Maszczyk), która z kolei szczególnie przypada do gustu przyjacielowi Edwina, Boniemu (Arkadiusz Dołęga). Nie na darmo jednak mawia się, że „serce nie sługa”. Możemy być pewni, że pomimo przeszkód, niespodziewanych wydarzeń, a także nieporozumień, operetka skończy się szczęśliwie. 

Spektakl nie dłuży się, bo na scenie wciąż coś przyciąga uwagę. Błyskotliwa fabuła wciąż wymusza na widzu oczekiwanie na jakiś przełomowy moment, który zdaje się, że nastąpi tuż tuż, podczas gdy dochodzi do nagłego zwrotu akcji. I to najczęściej jeszcze w sposób pełen humoru oraz widowiskowości. 

Zadbano, by każda z postaci była żywa, wyrazista, ale też zabawna. Odziani w stroje w duchu epoki, artyści błyszczą w swoich rolach. Na pochwały zasługują zwłaszcza odtwórcy głównych ról – Małgorzata Długosz doskonale spisuje się w roli kobiety, która kocha, ale ze względu na splot wydarzeń pozostaje rozdarta między miłością do ukochanego człowieka a własną dumą, natomiast Michał Musioł zasługuje na oklaski za kreację postaci młodego człowieka pałającego tak silnym uczuciem, szarpanym przez namiętność, a z drugiej strony dręczonego przez powinność względem rodziny. Nie można zapomnieć też o doskonałym Arkadiuszu Dołędze, który swoją rolą lekkodusznego hulaki podbił serca publiczności. 

„Księżniczka Czardasza”, którą zaprezentowano na tegorocznym Festiwalu jest z pewnością warta polecenia widzowi szukającemu rozrywki na poziomie. Piękne arie, które publiczność nuci wraz z artystami, wyrazista gra aktorska, wymowna choreografia i gestykulacja – wszystko to sprawiło, że były to naprawdę miło spędzone trzy akty przedniej zabawy. Pomimo deszczowej, smętnej nieco pogody w ciągu dnia, nie było chyba osoby, która po tym wieczorze nie wyszłaby ze spektaklu z twarzą opromienioną uśmiechem.

Agnieszka Burek
Dziennik Teatralny Katowice
14 sierpnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia