Kto oglądał, ten trąba

"Ferdydurke" - reż. Radosław Kasiukiewicz - Wrocławski Teatr Lalek

„Ferydurke" w reżyserii Radosława Kasiukiewicza to pierwszy z serii spektakli Wrocławskiego Teatru Lalek wpisujący się w nowy program „Małe Formy Teatralne". Przeznaczone dla starszej młodzieży i dorosłych przedstawienie skupia się na Gombrowiczowskim motywie niedojrzałości oraz braku ucieczki przed Formą.

Z wielu interpretacji tajemniczego słowa „Ferdydurke" Kasiukiewiczowi najbliższa okazała się jedna: „thirty door key". Swój spektakl uczynił zatem swego rodzaju wariacją na temat dorosłości w pokoleniu dzisiejszych trzydziestolatków. Śledząc kolejne wątki powieści, od „upupienia" Józia po porwanie Zosi, osadza akcję w kontekście współczesnym. Na scenie pojawia się wiele motywów zwiastujących (po)nowoczesność: jako podkład muzyczny wykorzystano ostry rock, zaś bohaterowie komunikują się kilkakrotnie za pośrednictwem sms-ów.

Przedstawienie rozpoczyna się w zupełnej ciemności, z której punktowe światło wydobywa twarz Józia (Tomasz Maśląkowski), snującego rozważania o granicach swojego „ja". Postać głównego bohatera występuje w rozdwojeniu: aktor trzyma przed sobą drewnianą, płaską lalkę z wielkimi oczami. W podobny sposób zaistnieją na scenie szkolni koledzy Józia, w tym dwójka antagonistów: „uświadomiony" i tęskniący za „brataniem się" z parobkiem Miętus (Sławomir Przepiórka) oraz niewinny Syfon (Radosław Kasiukiewicz). Stojąca w centrum szafa, ułożona poziomo na podłodze, staje się mikroklasą, w której tłoczą się uczniowie.

Skromność i prostota dekoracji stwarzają wielkie pole dla działania wyobraźni. „Szafa" w kolejnych scenach funkcjonuje jako panieński pokoik Młodziakówny (w pionie) lub jako mebel do siedzenia (w poziomie). Zza niej wyłaniają się także nowe postaci: profesor Pimko, pensjonarka i jej rodzice, lokaj Walek, wujostwo Józia i Zosia.

Powracający od pierwszej sceny motyw Formy jako sztucznego, nieautentycznego istnienia człowieka w świecie i przybierania kolejnych masek, wchodzenia w role („nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę") jest dominującym tematem przedstawienia. Powieściowa „pupa" jako metafora uwięzienia w niedojrzałości przybiera komiczną postać świecącego nad aktorami neonu.

Gombrowiczowskie postaci, groteskowe już w literackim pierwowzorze, w spektaklu są jeszcze bardziej przerysowane – granice satyry zostają rozciągnięte aż do granic możliwości. Młodziakówna jest nowoczesną disco-dziewczyną w skąpej spódniczce i niebieskiej peruce; Zosia z wielki biustem i monstrualnymi pośladkami (zapowiadającymi motyw „pupy") przypomina zawodnika sumo; w rysunku Miętusa zaś natrętne stają się skojarzenia homoseksualne. Ruch sceniczny wydaje się chwilami chaotyczny i nieskoordynowany: aktorzy poruszają się niekiedy w półmroku, do dźwięków głośnej muzyki, co sprawia wrażenie artystycznego bezładu.

Niewątpliwie gwiazdą spektaklu jest jednak Tomasz Maśląkowski, wydobywający z postaci Józia zarówno tony komiczne (znakomita ostatnia scena quasi-erotycznego tańca z Zosią), jak i uroczo sentymentalne. Żwawo dotrzymują mu kroku Kamila Chruściel (Zosia) oraz Józef Frymet (Młodziak, wuj).

Przedstawieniu nie sposób odmówić oryginalnego podejścia do kanonu literatury i barwnej kompozycji środków wyrazu. Niektóre sceny rażą jednak nadmiernym przerysowaniem czy natrętną dosłownością (jak choćby umizgi Kopyrdy do Zosi). Całość ratuje - na szczęście – wysoki poziom gry aktorskiej oraz czar lalkowej animacji. Klasykę w nowym wydaniu skądinąd zobaczyć warto.

Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny Wrocław
30 stycznia 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia