Kują kozy w Pacanowie

"Przygody Koziołka Matołka" - reż. Michał Derlatka - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Utarta w pamięci wielu pokoleń opowieść o przygodach kultowej postaci Koziołka Matołka w adaptacji gdańskiego Teatru Wybrzeże zaskakuje żywiołowością. Choć w pierwszym odczuciu wydawać by się mogło, że perypetie Koziołka dawno temu wyżłobiły na dobre swe zaszczytne miejsce w zbiorowej pamięci i już niczym nie są w stanie nas zaskoczyć, odczytanie Derlatki stawia koziołkowe historie w nowym świetle, uwypuklając tym samym ich barwne znaczenia. Dodatkowo, dzięki wielu sprytnym zabiegom narracyjnym i scenograficznym, opowiedziane na deskach Wybrzeża przygody Koziołka Matołka nabierają niezwykle ciekawego charakteru.

Nasz bohater, gdy tylko pojawia się na scenie, atakuje widownię ogromem pozytywnej, "matołkowej" energii. Piotr Chys, któremu przypadło najważniejsze zadanie wykreowania koziej natury Matołka, radzi sobie z tym znakomicie. Ubrany w czerwone spodenki na szelkach aktor, dzięki charakterystycznej bródce i specyficznej mowie, do złudzenia przypominającej beczenie kozy, wręcz onieśmiela precyzją w konstruowaniu scenicznej iluzji. Pozostali aktorzy wtórują głównemu wykonawcy. Anna Kociarz już nie po raz pierwszy zaskakuje swym niebywałym kunsztem w budowaniu ról komediowych. W sposób niepowtarzalny tworzy aż piętnaście (!) zupełnie różnych od siebie postaci w trakcie jednego spektaklu. Jej energia promieniuje na resztę aktorskiego zespołu, dzięki czemu mamy okazję obserwować niezwykły rozkwit umiejętności m.in. Piotra Witkowskiego. Na szczególną uwagę zasługuje scena, w której duet ten serwuje widzowi niesamowitą dawkę komizmu. Opatrzona w dyskotekową muzykę sekwencja przedstawia parę próżnych nastolatków podczas randki. Samochód typu kabriolet, zimny łokieć, wiatr we włosach i przyklejone do twarzy puste uśmiechy - wszystko to dokładnie odwzorowuje klimat amerykańskiej rzeczywistości, w której jakimś cudem po drodze do Pacanowa znalazł się główny bohater.

Przygody Koziołka Matołka pod względem dramaturgicznym są scenicznym majstersztykiem. Akcja spektaklu wręcz mknie przez fabularne przystanki, nie dając szansy na chwilę wytchnienia.

Ważnym elementem spajającym spektakl w fabularną całość jest scenografia. Niewielka przestrzeń gdańskiej sceny Malarnia za pomocą, wydawać by się mogło, banalnych środków, nabiera rozmiarów całego świata. Białe kartki papieru, w które obudowane są kartonowe bloki znajdujące się na scenie, dzięki prowizorycznym malunkom wykonanym czarnym flamastrem, zyskują coraz to nowe znaczenia. Widz, nie zmieniając swego położenia ani o kilometr, uczestniczy w doświadczeniu niekończącej się podróży. Pomysł ten zdaje się jednej strony ukłonem w kierunku oryginalnej formy ilustrowanej bajki, z drugiej zaś metodą na ożywienie czujności widza, pewną formą kontaktu, próbą przechwycenia uwagi.

Spektakl uatrakcyjnia integracja aktorów z widownią. Za pośrednictwem improwizacji artyści wielokrotnie przekraczają granice czwartej ściany, wciągając tym samym widzów do wnętrza rozgrywającej się akcji. W konsekwencji zdystansowany do tej pory odbiorca w jednej chwili staje się jej uczestnikiem, mającym wpływ na to, co się wydarzy. Wspólne poczynania wspomagane są przez dodane do fabuły elementy świata współczesnego, nawiązania do znanych postaci lub odniesienia do niedawnych wydarzeń.

Przygody Koziołka Matołka to spektakl serwujący rozrywkę na najwyższym poziomie. Stanowi doskonały kompromis między wydarzeniem teatralnym skierowanym wyłącznie do dzieci, a tym jedynie dla dorosłych. Reżyser nie przesadza w żadną ze stron. Zachowuje twórczy balans, swoistą równowagę, co korzystnie wpływa na efekt końcowy. Najmłodsza część publiczności nie tylko uważnie śledzi, ale w pewien sposób również prowadzi zagubionego Koziołka, nierzadko sugerując nowe rozwiązania w trakcie napotkanych przeszkód. Główny bohater zdaje się wręcz polegać na dziecięcej opinii; stara się zdobyć jej zaufanie i sympatię. Zaprzyjaźniony, powierza malcom swoje tajemnice, obawy, a także radości. Na naszych oczach buduje się piękna, szlachetna więź. Koziołek w realizacji Derlatki nie traci więc bezbłędnego pierwotnego kształtu, a dokonuje jedynie próby ponownego nakreślenia swej historii, tym razem w sposób bardziej dzisiejszy. Wszelako wszystko to, co znakomite w oryginalnej opowieści, nie wymyka się gdańskim twórcom ani na moment. Dbałość o początkowy zamysł pobudza sentymenty. Nie ma już żadnych wątpliwości - kują Kozy w Pacanowie. I kuć nieustannie będą.

Katarzyna Malec
Teatralia
28 czerwca 2016

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...