"Lalki" to nie zabawa dla dzieci

"Lalki" - reż. Szymon Budzyk - Teatr Witkacego w Zakopanem

Muszę przyznać, że jadąc do Zakopanego nieco bałam się efektu fantazji Hieronima Budzyka w postaci spektaklu. Debiut dramatopisarza to pół biedy - jeśli fabuła jest zła, to może chociaż forma nie pozostawia nic do życzenia. Gorzej ze sztuką; każde potknięcie widać jak na dłoni - czy chodzi o niekompatybilność tekstu z aktorami, czy bardziej o brak spójnej wizji na przedstawienie. "Lalki" rozczarowały mnie pod tym względem. Mile

Budzyk postawił w inscenizacji sztuki Zdunika na jej uniwersalny wydźwięk. Swojej historii nie opowiada niezrównoważona emocjonalnie, dorosła kobieta. Opowiadają ją dwie postacie (w tych rolach: doskonała Karolina Fortuna oraz także bardzo dobra Jaga Siemaszko), będące.. właśnie, będące kim lub czym? Moim zdaniem – dwoma głosami sumienia, czy też – głosami osobowości mnogiej z umysłu bohaterki, granej przez Alicję Dąbrowską. Ubrane w obcisłe stroje, imitujące wygląd lalek, aktorki wymierzają publiczności policzek, często powodując u widza gęsią skórkę. Czynią to poprzez sposób wypowiadania tekstu dramatu, eksponując jego emocjonalny wydźwięk. Dobrym przykładem na to jest fragment „pamiętnika” szesnastolatki, mówiącego o stawaniu się kobietą poprzez niewybredne uwagi mężczyzn, dotyczące wyłącznie jej seksualności. Przy czytaniu „Lalek” nie poraził mnie; podczas spektaklu – a i owszem. Doskonałym pomysłem było również zastosowanie krzeseł jako symboli starszych kobiet, czekających w domach opieki społecznej na bliską osobę, która ich odwiedzi – bardzo proste i bezpretensjonalne, a oddziałujące na odbiorcę.

W tle za „lalkami” Alicja Dąbrowska odgrywała rolę nieszczęśnicy w trakcie upijania się, co – w moim przekonaniu – otarło się o banał. Ubrana na czerwono piękna (nie da się ukryć) kobieta, która żłopie alkohol z gwinta przy włączonym, szumiącym telewizorze… Można było tego uniknąć – jak i samego początku dramatu, ukazywanego publiczności jeszcze niezgromadzonej na swoich miejscach, wzbudzającego raczej lekką irytację oraz chaos. Budzyk „uniknął” też części tekstu, zapewne dostosowując go do swojej wizji. I tak, jak do mnie ta wizja przemówiła, zrozumieć mogę, że ktoś inny mógł czuć się nieco nieusatysfakcjonowany.
Na oddzielną uwagę zasługują jeszcze dwa aspekty przedstawienia. Pierwszy z nich to muzyka, stworzona przez Agatę Siemaszko oraz Marcina Ścibika. Doskonale uzupełniła wymowę spektaklu, podkreślając zakończenie, wprawiające wręcz w osłupienie. Druga rzecz natomiast to trailer operatorstwa Marcina Kina (pomysł Hieronima Budzyka), wprowadzający w sposób nieoczywisty w przedstawienie „Lalek” i również ukazujący, że „Lalki”-tekst znacząco różni się od „Lalek”-inscenizacji.

Zakopane stało się sceną podwójnego debiutu. Przy „Lalkach” spotkały się dwie barwne osobowości. „Nikt tak nie rzyga współczesnym, postmodernistycznym bólem jak Michał Zdunik”, trafnie określił młodego dramatopisarza Hieronim Budzyk, który z kolei doprawił sztukę przyprawą ze swojej odwagi oraz prawdziwej inwencji twórczej (co powinno w świecie artystycznym stanowić codzienność, ale nią nie jest). Za taki debiutujący tandem dam się pokroić, nawet mimo pewnych niedociągnięć.

Olga Byrska
ksiazeizebrak.pl
22 stycznia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...