Lalki z duszą

Ilona Słojewska - Lustro Melpomeny

17. Światowy Dzień Teatru Lalek - 21 marca 2019
Jest taki teatr w... szafie, której drzwi są zawsze otwarte. I jest w nim kominek, którego ogień ogrzewa serca dzieci i dorosłych. I w którym lalkarze rozmawiają z dziećmi.

Toruń. Wisła, ruiny zamku krzyżackiego, a w ich pobliżu wznosi się gmach teatru lalek. Tutaj od lat jesienią przyjeżdżają lalkarze z całego niemal świata, by zaczarować widzów. I zawsze im się to udaje.

Trzy lata temu, podczas 22. SPOTKAŃ, wraz z festiwalową publicznością zobaczyłam na toruńskiej scenie spektakl „A niech to gęś kopnie" przywieziony przez Teatr Animacji z Poznania. Sztuka napisana i wyreżyserowana przez Martę Guśniowską rzuciła prawdziwy czar na widownię. Gęś, która koniecznie chciała skończyć w brytfannie, tak dalece zaangażowała widzów małych i dorosłych w swoje przeżycia, że komentowali jej poczynania. A były one odbierane bardzo emocjonalnie oraz intuicyjnie. Oczywiście była to zasługa reżyserii. Ale to nie wszystko. Julia Skuratowa, autorka scenografii oraz lalek, idealnie zharmonizowała koncepcję plastyczną z historią gąski. Tak misternie zaprojektowanych i wykonanych lalek nie widziałam w teatrze. Ich miniaturowość, staranność wykonania oraz dbałość o każdy krawiecki detal była odbiciem mistrzostwa specjalistów z pracowni plastycznej. Kolorystyka strojów, stare ogromne biurko, stwarzały klimat, w którym zapomina się o realnym świecie.

A sercem spektaklu byli aktorzy – lalkarze! Elżbieta Węgrzyn jako Gęś dała popis swego fantastycznego talentu. Mariola Ryl-Krystianowska w roli Kury, Mamy Zajęczycy, Dzikiej Gęsi i Marchewki odsłaniała różne oblicza sztuki aktorskiej. Podobnie Krzysztof Dutkiewicz jako Kogut, Niedźwiedź, Zajączek, Dzika Gęś, Wydr, Wilk – urzekał różnorodnością gry. Marek A. Cyris jako Narrator stwarzał barwą i intonacją głosu napięcie i klimat. A Marcin Ryl-Krystianowski w roli Lisa emanował wprost osobowością, jaką nadał tej postaci.

A najbardziej magiczne w czasie, kiedy aktorzy Teatru Animacji zawładnęli Małą Sceną w Baju Pomorskim było to, że po spektaklu wraz z lalkami pozostali na scenie. I to dopiero było przeżycie! Można było porozmawiać z aktorami, można było dotknąć (delikatnie!) lalek, przyjrzeć się z bardzo bliska poszczególnym elementom scenografii. Słowem, były to chwile, podczas których czuło się ducha, który kierował opowiedzianą historią.

Dzisiaj, po kilku latach, kiedy spektakl zebrał mnóstwo nagród, kiedy objechał pół świata, był na niemal wszystkich najważniejszych festiwalach lalkowych, zawsze jesienią (bo w tym czasie odbywają się toruńskie SPOTKANIA), wracam do klimatu tego przedstawienia.

Ale jeszcze wcześniej, bodajże w roku 2013 w Baju Pomorskim, na Małej Scenie pojawił się spektakl „Marionetka – kosmiczna tajemnica". Niezwykły, bo marionetka Franek mogła pojawić się tylko w Toruniu. A nawet, podejrzewam, że czekano tu na nią. „Ojcem" marionetki jest Krzysztof Parda, absolwent Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie oraz absolwent Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku, który samodzielnie ją skonstruował. Historia jego narodzin to temat na osobną opowieść. Krzysztof Parda oprócz pasji aktorsko-lalkarskiej projektuje i wykonuje samodzielnie fantastyczne mechaniczno-elektroniczne konstrukcje. Ale o nich może następnym razem. A poza tym, Toruń jest rodzinnym miastem Mikołaja Kopernika, na UMK znajduje się znany na całym świecie Wydział Fizyki i Astronomii, a także Planetarium im. Stanisława Dziewulskiego, najbardziej popularne miejsce dla dzieci i młodzieży. A przecież Franek pojawia się w spektaklu gdzieś na jednej z planet ogromnego Wszechświata. W scenerii prawdziwie kosmicznej.

Spektakl z marionetką w roli głównej pozwolił bowiem najmłodszym i starszym widzom dotknąć w teatrze lalek materii szczególnej, jaką jest marionetka. Poza tym, zbiegł się w czasie z obchodami Międzynarodowego Dnia Teatru. A zatem, czyż lepiej można było go uczcić?

Przedstawienie „Marionetka – kosmiczna tajemnica" według scenariusza, reżyserii, scenografii oraz muzyki Krzysztofa Pardy oraz Dominiki Miękus, pod opieką artystyczną dyrektora teatru – Zbigniewa Lisowskiego urzekło widownię od pierwszej chwili. Z jednej strony jest opowieścią o Franku i jego relacji z Kosmosem oraz z ludźmi, a z drugiej kojarzy się z laboratorium i przeprowadzanym w nim osobliwym eksperymencie. Dlatego też, każde wystawienie „Marionetki – kosmicznej tajemnicy" to nie tylko spektakl, ale także świetnie improwizowane warsztaty z marionetką w roli głównej. A panująca na scenie barwa niebieska i jej tonacje, to kolor kojarzący się z niebem, rozległym Wszechświatem. Wywołuje pełną dystansu i chłodu atmosferę w futurystycznym laboratorium, w którym ludzie przeprowadzają skomplikowane technicznie eksperymenty.

Aktorzy niejako „na żywo" próbują skorelować animację marionetki ze światłem i dźwiękiem. Jest to bardzo ciekawie przemyślany zabieg koncentrujący na sobie uwagę młodych widzów. Któż nie chciałby znaleźć się w takiej pracowni i eksperymentować w podobny sposób? Autorzy spektaklu budują też w umiejętny sposób napięcie. Najpierw w centrum sceny pojawia się osobliwe urządzenie przypominające swym wyglądem robota-łazika wysyłanego na Księżyc. Dopiero po chwili okazuje się, że owo urządzenie jest skomplikowanym krzyżakiem wyposażonym w niezliczoną ilość nitek do poruszania marionetką. I wreszcie pojawia się ona sama. Mały biały człowiek. Krzysztof Parda ożywia go, bo przecież marionetka w przeciwieństwie do człowieka, absolutnie nie podlega ziemskiemu przyciąganiu. Tak więc każdy kolejny krok Franka na powierzchni planety jest krokiem aktora. To samo dotyczy każdego gestu.

I od tej chwili rozpoczyna się magia teatru marionetkowego. Laboratorium wypełnia to, co fascynuje widzów, bez względu na wiek, najbardziej - czyli magia teatru marionetek. Widzowie powoli zapominają, że Franek jest marionetką. Dochodzi do przedziwnej relacji pomiędzy nim a aktorami. Aktorzy powoli wchodzą w świat Franka, a on sam jest coraz bardziej zainteresowany ich światem. W końcu pojawia się moment, w którym widz zaczyna wierzyć, że Franek tak jak oni oddycha i uczy się przeżywania różnorodnych stanów emocjonalnych. Dominika Miękus i Krzysztof Parda doskonale opracowali choreografię marionetki. Każdy szczegół w jej ruchach jest wyraźny i czytelny w odbiorze. A jest to bardzo trudne, ponieważ marionetka nie posiada mimiki, więc formy wyrazu transportowali poprzez gesty. Co więcej, w przedstawieniu nie pada ani jedno słowo, dlatego aktorzy bardzo szeroką gamą środków wyrażają emocje Franka i własne. Zresztą, warto tu podkreślić wrażliwą, chwilami ukrytą za Frankiem grę Dominiki Miękus i Krzysztofa Pardy. Ich „oswajanie się" z Frankiem jest pełne delikatności i harmonii.

Ale opowieść o marionetce i ludziach ma w sobie wiele przesłań. Zarówno ona jak i Kosmos to jedne z największych tajemnic. Owo laboratorium to miejsce, do którego tęsknią dzieci, by w nim eksperymentować, realizować własne marzenia.

No, ale w takim teatrze lalek wszystko może się wydarzyć. Można też dotknąć wielu tajemnic. Można powrócić do świata dzieciństwa, marzeń, tęsknot i fascynacji. Można też poczuć jego terapeutyczną rolę. W takim kontekście często przypominam sobie to, co napisała w książce „Teatr wśród mediów", w rozdziale „Performatywność lalek teatralnych", o Teatrze Baj Pomorski, Marzenna Wiśniewska, do niedawna jego kierownik literacki, a dzisiaj pracownik naukowy UMK w Toruniu. – „ U dziecka jednego z przyjaciół toruńskiej sceny lalkowej zdiagnozowano autyzm. Za radą pewnego niemieckiego psychologa zwrócił się on po pomoc w pozyskaniu lalki teatralnej. Zdecydowano, że do pokoju chłopca trafi drewniany Pinokio. Jego milcząca obecność odegrała sprawczą rolę w terapii (...) – napisała. – Kilka miesięcy po przekazaniu lalki, do Teatru Baj Pomorski dotarła wiadomość, że Pinokio pomógł chłopcu otworzyć się na świat zewnętrzny i wchodzić w relacje międzyludzkie".

I dlatego potrzebne są lalki oraz aktorzy-lalkarze, wyczarowujący teatr z duszą, żeby pomóc i jednemu dziecku, i całej rzeszy małych widzów. O dorosłych już nie wspominając.

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny
20 marca 2019

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...