Lawina nieporozumień

"Mayday" − reż. Wojciech Pokora − Teatr Polski we Wrocławiu

Dokąd doprowadzą głównego bohatera Johna Smitha jego kłamstwa? Co wyniknie z oszustwa, które pomaga mu ukryć jego najlepszy przyjaciel Stanley Gardner? Ray Cooney, autor tekstu sztuki i pierwszy jej reżyser, brawurowo wykorzystał właściwości gatunku, jakim jest farsa, bawiąc w 1983 r. angielską widownię do łez.

W Polsce o powodzeniu sztuki Cooney'a zdecydował Wojciech Pokora, znany m.in. z reżyserii kultowego serialu „Czterdziestolatek". We Wrocławiu spektakl wystawiany od ponad 25 lat wciąż cieszy się uznaniem, o czym świadczy frekwencja publiczności wypełniającej parter i balkon Sceny Kameralnej. Śmiech − to główne kryterium dla którego wrocławianie wybierają właśnie tą sztukę, będącą dziś niemal klasykiem swojego gatunku.

Mimo upływu lat humor zawarty w scenariuszu i grze aktorskiej dalej bawi. Jednakże wybierając się na tą komedię do teatru musimy mieć świadomość, z jakim jego typem będziemy mieli do czynienia. W komedii omyłek śmieszą przede wszystkim naiwni bohaterowie i ich nieporozumienia. Niedopowiedzenia, gra słów, czytelne, jednoznaczne gesty aktorów i kolokwialny język nie wymagają znajomości szerokich kulturowych kontekstów. Przedstawiona historia jest jednowymiarowa, brak tu ukrytych sensów i znaczeń.

Sprawa jest oczywista od samego początku. John Smith posiada dwie żony, Barbarę i Mary, mieszkające w dwóch sąsiadujących ze sobą dzielnicach miasta. Zawód taksówkarza pozwala mu utrzymywać podwójne życie w tajemnicy dzięki starannie opracowanemu systemowi zmianowemu − zaszyfrowanemu rozkładowi jazdy i systematycznemu kontaktowi telefonicznemu z żonami. Jednak, kiedy John w wyniku pewnego incydentu zostaje raniony w głowę, z powodu omylnego podania różnych adresów w szpitalu i na policji, naraża się na zdemaskowanie. Odtąd główny bohater wraz ze swym przyjacielem Stanley'em okłamują żony i policjantów, gmatwając swoją codzienność i doprowadzając tym samym do coraz bardziej absurdalnych rozmów i sytuacji.

Komedia lekka, łatwa i zarazem całkiem przyjemna w odbiorze. Dzięki symultaniczności przedstawionych zdarzeń równolegle dowiadujemy się, co dzieje się w obydwu domach Johna, stąd akcja jest niezwykle dynamiczna i jeszcze bardziej zabawna − oba mieszkania są w istocie jednym, groteskowym organizmem. Fakt ten podkreśla symetryczna scenografia złożona z dwóch mieszkań, posiadających wspólne elementy. Nic przed widzem się tu nie ukryje, miejsce akcji przez cały spektakl pozostaje takie samo. Wygaszenie oświetlenia sceny następujące po pierwszym akcie, nie służy zmianie dekoracji a jedynie „zatrzymaniu" akcji po to, by w kolejnym akcie rozpocząć ją od tego samego momentu. Światło, scenografia, charakteryzacja bohaterów, czy krótkie wstawki melodyczne stanowią pewne uzupełnienie całości, jednak główną rolę pełni tu gra aktorska i zabawne gagi.

Dzięki komunikacji telefonicznej zdarzenie w jednym domu natychmiast wywołuje wpływ na to, co dzieje się w drugim. Rekwizyt w postaci telefonu, scalający fabułę, idealnie wiąże się z tytułem spektaklu. Mayday to odpowiednik sygnału SOS w łączności radiotelefonicznej, oznaczający zagrożenie życia. Słowa te wypowiada Stanley do Johna, kiedy pojawia się niebezpieczeństwo, iż cała tajemnica zaraz wyjdzie na jaw...

Mimo wielu salw śmiechu na sąsiednich siedzeniach, jak i moich własnych, radosnych reakcji, odniosłam wrażenie, że aktorzy weszli już w pewną rutynę w odgrywaniu swoich ról i mimo ich częściowego zdublowania (obsada różni się w zależności od dnia przedstawienia) trudno poczuć powiew świeżości. Brakowało mi również przełożenia niektórych elementów sztuki na polskie realia − np. przetłumaczenia imion i nazwisk bohaterów. John Smith to przecież odpowiednik Jana Kowalskiego − metafory przeciętnego obywatela Polski, a Stanley Gardner wyraźnie kojarzy się z angielskim gardener, czyli ogrodnikiem, co dodatkowo bawi w połączeniu z sytuacją kiedy bohater ten udaje rolnika. Może zatem mógłby nazywać się Stanisławem Ogrodnikiem? Szkoda, by te fakty umknęły widzom nieznającym języka angielskiego.

Nie mniej, jeśli potrzebujemy trochę oddechu od codziennych problemów, to „Mayday" z pewnością zapewni nam udaną rozrywkę. O sukcesie inscenizacji świadczy wystawiany od kilkunastu lat przez Wrocławski Teatr Komedia spektakl zatytułowany „Mayday 2", będący kontynuacją historii Johna Smitha (sztuka autorstwa Raya Cooney'a z 2001 r.).

Małgorzata Rzerzycha-Myśliwy
Dziennik Teatralny Wrocław
30 listopada 2018
Portrety
Wojciech Pokora

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...