Le Misanthrope Club

"Mizantrop" - reż. Grzegorz Chrapkiewicz - Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy

Nie mam wątpliwości, "Mizantrop" Moliera zaprezentowany na Scenie im. Tadeusza Łomnickiego w Teatrze Dramatycznym m. st. Warszawy w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza jest przedstawieniem wyśmienitym. Każdy z elementów struktury tego spektaklu stoi na wysokim poziomie. Wyborny przekład Jerzego Radziwiłowicza dotlenił tę klasyczną sztukę, a zastosowanie jedenastozgłoskowca dodało jej dynamiki, nie pozbawiając jednocześnie poetyki.

Reżyser przeniósł Mizantropa w teraźniejszość. Akcja rozgrywa się w galerii lub stołecznym, modnym klubie. Grzegorz Chrapkiewicz nie eksperymentował z tekstem, ale za to współczesna scenografia (Agnieszka Bartold), ciekawie dobrana muzyka klubowa (opr. Rafał Kowalczyk) i kostiumy (Aneta Suskiewicz) pomogły pokazać sztukę Moliera jako absolutnie w swym przekazie aktualną i współczesną. Wielu widzów pytało w przerwie, gdzie można kupić bądź zamówić efektowne i modne ubrania, które nosili aktorzy. Dodatkowo, ozdobą sceny są prace uznanego na świecie artysty Rafała Olbińskiego, którego inspiracją jest malarstwo Ernsta, Delvauxa czy Dalego, co potęguje wrażenia pobytu w miejscu elitarnym, przeznaczonym dla osób bogatych i wpływowych.

Przez prawie trzysta pięćdziesiąt lat jakie upłynęły od prapremiery, ludzkie pragnienia, namiętności i charaktery nie zmieniły się ani o jotę. Bohaterowie dramatu uczestniczą w klasycznej, dworsko-salonowej intrydze, a widzowie mają wrażenie, że te postaci są współczesnymi managerami, biznesmenami, rozpieszczonymi dziedzicami fortun, wziętymi artystami lub celebrytami. To współczesny dwór i salon wiernie opisany przez Moliera.

Aktorzy dostosowali się do wysokiego poziomu wysmakowanej oprawy przedstawienia. Rozbawiła mnie do łez Magdalena Smalara (Arsinoe), która z fantazją wcieliła się w postać zazdrosnej plotkarki i przyjaciółki Celimeny. Aktorka w całej pełni zaprezentowała swój talent komediowy.

Intrygujący głos, dykcję oraz sugestywny i sprawny ruch sceniczny pokazał Krzysztof Szczepaniak (Klitander). Stylizacja Prince'a, bo to ta gwiazda rocka i R&B była inspiracją aktora, nie raziła u Moliera, a wręcz przeciwnie, pasowała jak ulał i dzisiaj nie wyobrażam sobie, w jaki sposób w tym przedstawieniu można byłoby barwniej zagrać postać markiza.

Intelekt, ogładę, dowcip i błysk Filinta świetnie zaprezentował Sławomir Grzymkowski, który stanowił przeciwwagę dla niekonsekwentnego, chyba nazbyt charakterystycznie zagranego Alcesta (Wojciech Solarz), usiłującego dzięki swojej pozie: niby zasadniczości i quasi bezkompromisowości pozyskać miłość Celimeny (Agata Wątróbska). Podobał mi się także gładki, grzeczny, a jednocześnie zimny, pełen ambicji i pychy arystokrata Oront (Piotr Siwkiewicz).

Przed obejrzeniem spektaklu byłem pełen obaw słysząc obietnice uwspółcześnienia Moliera. Grzegorz Chrapkiewicz nie przesadził i wyreżyserował sztukę z wyczuciem, szacunkiem dla klasyki, choć jednocześnie uczynił Mizantropa współczesnym. To ostatnio rzadko się zdarza w polskim teatrze. Co ważniejsze to spektakl, na który z przyjemnością przyjdzie publiczność.

Dionizy Kurz
www.kurzawka.blogspot.com
20 lutego 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...