Literatura powinna opowiadać się za dobrem

Rozmowa z Iwoną Partyką

Interesuje mnie człowiek, który spróbuje zmierzyć się ze wszystkimi zawiłościami i trudnościami, jakie wymagają zrozumienia naszego obecnego miejsca w czasie .

Z Iwoną Partyką - pisarką - rozmawia Ilona Słojewska z Dziennika Teatralnego

Ilona Słojewska: Ukazała się twoja kolejna książka„Teodor Hoppe idzie do nieba" i następny tytułowy bohater jest mężczyzną Najpierw był „Faber", potem „Mroczna tajemnica Don Orestesa Gonzagi Greco". Po nim – „Pan Odutek i inne opowiadania".

Iwona Partyka - No właśnie. Oni uwielbiają pisać o kobietach, a mnie coś ciągnie w ich stronę. Mężczyzna. To temat, który warto eksplorować z wielu powodów. Dla mnie, kobiety, mężczyzna to przede wszystkim „inny". Ta zapośredniczona chociażby z filozofii Emmanuela Lévinasa kategoria nie tylko wprowadza element obcości, ale obietnicę otwarcia się na to co inne, nieodgadnione. Takie otwarcie jest zawsze znaczące, ponieważ przewartościowuje i zazwyczaj rodzi nową wartość. W przypadku „Fabera" akcent pada na starość; stary mężczyzna i jego niemożność pogodzenia się z przeszłością, w „Mrocznej tajemnicy Don Orestesa Gonzagi Greco" do głosu dochodzi młodość i jej dylematy, „Pan Odutek i inne opowiadania" wprowadza już pierwiastek kobiecy, a w „Teodorze Hoppe, który idzie do nieba" wszystko się jakoś przewartościowuje. Teodor to mężczyzna, który śmiało już zmierza w kierunku „świadomości nieszczęśliwej". On zdaje sobie już sprawę z wielu konkretów, nabywa świadomość siebie, swojego życia, nieodwracalności pewnych rzeczy; w końcu świadomość śmierci oraz swoją pozycję w stosunku do Boga i historii.

Jak narodził się Teodor Hoppe? Z jakiej powstał materii?

- Teodor Hoppe narodził się z materii jak najbardziej rzeczywistej. Zresztą żaden z moich bohaterów nie jest wyssany z palca. Wszystkich cechuje ontologiczny status człowieka rzeczywistego. Taki człowiek interesuje mnie najbardziej. Nie chodzi mi oczywiście o to jak wyglądał, gdzie mieszkał, ale w jaki sposób zaświadczył o swojej wyjątkowości.

Nie tak dawno odbyła się promocja powieści o Teodorze Hoppe podczas „Pleneru Literackiego" w Gdyni. O co pytali czytelnicy?

- Czytelnicy okazali się bardzo przenikliwi. Teodor i jego życie to jedno, ale oni przeczuwali, że coś jeszcze kryje się za jego losami. Pytali się więc o topografię, o to dlaczego opowieść snuje się na terenie dzisiejszej gminy Parchowo – głównie w Żukówku i w samym Parchowie. Wiedzą przecież, że na Kaszubach jest tyle pięknych miejscowości, a ja wybrałam akurat Parchowo. Muszę powiedzieć, że trafili w samo sedno, gdyż to właśnie historia jeziora Żukówko była dla mnie na tyle niesamowita, że zapragnęłam o niej napisać. Po raz pierwszy natknęłam się na nią w wydanej zupełnie niedawno, bo w 2014 roku, w książce pod redakcją Rolanda Borhersa i Katarzyny Madoń-Mitzner „Wojna na Kaszubach". Książka ta zawiera wspomnienia świadków historii, mieszkańców tych terenów, które z pewnością wpisują się w coraz bardziej docenianą w historiografii kategorię świadectwa. Historia mieszkańców Żukówka to w gruncie rzeczy kronika ludzi zamieszkujących tereny pogranicza. Ich przeżycia są trudne i wielowymiarowe. Jezioro Żukówko w wyniku ustanawiania granic Polski po Traktacie Wersalskim zostało podzielone w ten sposób, że pewna jego część należała do Polski, a druga do Niemiec. Wydało mi się to zupełnie absurdalne, z jednej strony śmieszne, a z drugiej tragiczne. I właśnie na tym fakcie historycznym, który stał się dla mnie pewnym symbolem, oparłam swoją opowieść o miłości.

Kaszuby to kraina wyjątkowa. Co cię w niej najbardziej fascynuje?

- Fascynuje mnie wiele rzeczy. Zupełnie niezwykła jest duchowość kaszubska. Po części z pewnością wyrasta ona z kaszubskiej mitologii, pradawnych wierzeń, które nie tylko zadziwiają swoim bogactwem, ale i zmuszają do bardziej ogólnej refleksji nad duchowością człowieka w ogóle. Interesuje mnie też ten wciąż niejednoznaczny status Kaszubów, ale i potencjał człowieka w tworzeniu i zagospodarowaniu swojego „pomiędzy".
Podobną, choć wyrażoną w zupełnie inny sposób, myśl rozwija Róża Ostrowska w swojej powieści Wyspa. Jeziorna wyspa miałaby być ostoją tego co dla Kaszubów bezpieczne, swojskie, ale i w jakiś sposób odrębne. XXI wiek powinien nie tylko uszanować tę odrębność, ale i docenić ją jako część większej całości, jako coś co mimo różnic swojskie i na swój sposób mądre. Tą całością w pierwszym rzędzie nazwiemy kolebkę kaszubskości, jaką jest Pomorze, ale również Polskę i Europę, której jest ona częścią. Niech więc historia przetrwania tego mężnego rodu, jakim są Kaszubi stanowi nie tylko przykład dla innych etnicznych mniejszości, ale i wezwanie do refleksji nad miejscem mniejszości we współczesnej Europie jak i na świecie.

Kto jest głównym bohaterem powieści? Teodor Hoppe czy Pamięć?

- Człowiek, który spróbuje zmierzyć się ze wszystkimi zawiłościami i trudnościami, jakie wymagają zrozumienia naszego obecnego miejsca w czasie. Oczywiście nie jest to łatwe, ponieważ nawet historiografia ma problemy z ustaleniem jednej wersji wydarzeń przeszłości, a co dopiero mówić o prawdzie przechowywanej w pamięci kolektywnej jednostkowych świadków swoich własnych przeżyć. Ma w tym swojej wielkie zasługi chociażby powieść historyczna, ale mi nie o nią tutaj chodzi. Bardziej mam na myśli powieść, która od dawnych herosów i romantycznej wizji ich herosowania uwalnia, z drugiej jednak na nowo odkrywa sensotwórczą siłę historii. Czy chcemy tego, czy nie, jesteśmy beneficjentami przeszłości, która wpisana jest w naszą teraźniejszość. Nie chciałabym może przywoływać dobrze znanych słów T.S. Eliota, który powiedział, że „czas teraźniejszy i czas, który minął, razem obecne są chyba w przyszłości, a przyszłość jest zawarta w czasie, który minął", gdyż upływ czasu sprawił, że stały się wręcz banałem. Jednak nawet i każdy banał miał kiedyś swego odkrywcę. Zwróćmy uwagę na to, że wysiłek, jaki włożymy tu i teraz w zrozumienie czasu przeszłego może przynieść wielkie korzyści naszym dzieciom i wnukom.
Wydaje mi się, że rola sztuki, a już w szczególności powieści, w tłumaczeniu historii na język teraźniejszości jest wyjątkowa. Pamięć nie powinna stać się przedmiotem masowej konsumpcji, jakimś pomnikiem nowoczesności w postaci porzuconej na przydrożnym skwerze nagrobnej płyty lub zdjęciem przodka w przydrożnej kamienicy. Historiografie zawsze będą zaskakiwać swoją różnorodnością. Nie zmienia to jednak faktu, że spojrzenia na historię w sposób refleksyjny, choćby i nawet miało być kontrowersyjne, zawsze tworzyło i tworzy nowe horyzonty rozumienia ludzkiego doświadczenia.
Powieść jako szczególny gatunek sztuki zajmuje się czasem, ale i różnorodnością ludzkich świadomości. Narzuca to wielką odpowiedzialność, ale i niesamowite możliwości dla stworzenia dialogu z przeszłością. Nie monologu, nie rozmowy dwóch osób, ale dialogu wielu racji i świadomości, które mogą i powinny przyczynić się do głębszego rozumienia teraźniejszości.

-W powieści „Teodor Hoppe idzie do nieba" i w „Faberze", tajemniczość świata staje się ważnym konstruktem fabuły

- Jeśli to tajemniczość wywołana szczególną atmosferą powieści, którą ona sama wyczarowuje i której tajemny urok czytelnika obezwładnia, to byłabym bardzo szczęśliwa. Oznaczałoby to bowiem, że powieść objawia pewne jakości metafizyczne, których nie da się zdefiniować, a które właśnie objawiają się w sztuce. Zauważmy, że jakości tych nie można określić w sposób ściśle rozumowy, lecz jak pisze Ingarden w rozprawie „O dziele literackim", jedynie „zobaczyć wprost, jakby w ekstazie". To właśnie jedna z tych sytuacji kiedy „inne", przerażające a jednocześnie pociągające w swej odmienności, objawia się nam wzywając nas przed swoje oblicze, niczym ten wspominany już Lévinasowski „inny".

Twoje literackie postaci są bardzo głębokie psychologicznie. Ich emocje poruszają, prowokują do własnych przemyśleń. Spotykasz je w życiu?

- Tak. Jak już wspomniałam, są to ludzie, których spotykam w życiu. Prawdziwi herosi egzystencji, czyli ludzie tacy jak my. Przecież każdy z nas w pewnym momencie musi uporać się ze świadomością absurdu życia. Rodzimy się, trudzimy; są tam jakieś miłe momenty. A na koniec śmierć. Jednak jak powiada Albert Camus, i ja się z nim całkowicie zgadzam, najważniejsze jest to, co następuje potem. Człowiek zyskuje świadomość tragiczności życia, a jednak staje z nim do walki. To piękne, prawda? Tutaj dobro okazuje się bardziej interesujące niż zło, a ja sądzę, że sztuka, a przede wszystkim literatura, powinna opowiadać się za dobrem. Do tego dochodzi coś, co wciąż budzi moją ciekawość – wewnętrzne konflikty, jak to powiedział William Faulkner „konflikty serca z sobą samym" oraz możliwość dotarcia do prawdy, o ile ona w ogóle istnieje. To już osobne zagadnienie. Tacy też są moi bohaterowie. To herosi, którzy wciąż walczą o swoje człowieczeństwo.

W twoich powieściach budujesz bardzo plastyczny osobliwy świat, w którym realia mieszają się z fantazją. Przyznam, że te konstrukty bardzo podobają się czytającemu.

- Ja tylko tworzę światy możliwe, światy o swoich własnych statusach ontologicznych. Wydaje mi się, że nie jest ważne, czy świat przedstawiony odnosi się do rzeczywistości, ale by jak najlepiej tworzył własną organiczną autentyczność. To mikrokosmos, który nakazuje, by właśnie oderwać się tego, co nas otacza i jeśli jego części są odpowiednio połączone i tworzą jedną przekonującą całość, czytelnik tym bardziej da się zaczarować. Aby do tego jednak doszło, trzeba właśnie otworzyć się na to „inne", które konkretyzuje się w naszych estetycznych przeżyciach i w pewnym sensie zawłaszcza naszą wyobraźnią oraz ukazuje nam nas samych w obliczu tego innego świata. Z czytaniem jest trochę tak jak z podróżowaniem i odwiedzaniem jakiegoś kraju, z tą jednak różnicą, że kraj ten nie jest realny i że potrzebny jest ze strony czytelnika pewien wysiłek. Może zwiedzanie krainy, w której dodatkowo pojawiają się elementy zupełnie fantastyczne, pozostaje jeszcze większym wyzwaniem dla samego czytelnika i jego wyobraźni?

Jak powstaje nowa powieść? Czy jest to historia, zdarzenie, które cię emocjonalnie porusza?

- Myślę, że jest to trochę tak jak z drzewem lub kwiatem. Jest kilka pąków i one sobie dojrzewają. Jest w głowie jakaś ważna historia, ale są również obrazy, czasem zdjęcie, a temu wszystkiemu przyświeca jakaś idea. Ta idea to pień, który trzyma wszystko razem, a kiedy przychodzi odpowiedni moment pąki powoli rozkwitają, coś się otwiera i wtedy trzeba pisać. To są objawienia, ale nie w jakimś spektakularnym wymiarze, ot takie małe, zielone pędy, z których chce się wyhodować jabłoń.

Jaka pora dnia sprzyja ci w pisaniu?

-Piszę bardzo wcześnie rano, kiedy wszyscy śpią i jest cicho. Spowija mnie jeszcze wtedy mgła sennych marzeń, która z każdą kolejna chwilą opada i wtedy mój umysł jest najbardziej chłonny. Dobrze że się tak składa. Ledwo słońce dobrze się rozbudzi i ruszy do swej codziennej i mozolnej wędrówki po horyzoncie, biorę z niego przykład i zaczynam swój zwykły ludzki żywot. Jednak fajnie wiedzieć, że ma się słońce za towarzysza!

Dziękuję za rozmowę i z niecierpliwością wypatrywać będę następnej książki.

__

Iwona Partyka - pisarka. Urodzona w 1970 roku w Gdyni, absolwentka filologii angielskiej Uniwersytetu Gdańskiego. Autorka powieści Faber, która w 2010 roku wygrała konkurs na najlepszą powieść portalu www.org-pisarze.pl. Przez niemal dwa lata – recenzentka książkowa BiblioNetki, autorka felietonów i artykułów z dziedziny literatury i filozofii. Publikowała m.in. w „Odrze", „Szafie", „Blizie", „Dove Tales – An International Journal of the Arts", „The Ultimate Writer", „Kulturze i wartościach", „Zapomnianej sztuce – sztuce pamiętania", „Sztuce i filozofii". W 2016 roku wydała powieść Mroczna tajemnica Don Orestesa Gonzagi Greco. Niecały rok później zajęła I miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Szaloma Asza.

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
18 sierpnia 2020
Portrety
Iwona Partyka

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...