Łódź Kaliska: fora z raju
Wypędzenie Sabinek" - najnowszy projekt Łodzi Kaliskiej- "Wypędzenie Sabinek", czyli kiczowaty dramat muzyczny w trzech aktach, zrealizowaliśmy według zasad manifestu futurystycznego. Powinien trwać kilka minut, lecz ze względu na przerwy nie uda nam się pójść w ślady futurystów - tak Marek Janiak zapowiedział najnowszy projekt Łodzi Kaliskiej.
Teatr futurystyczny operuje zaskoczeniem, skandalem i improwizacją. 15-minutowe "Wypędzenie Sabinek" pokazane w galerii Łódzkiego Towarzystwa Foto zawierało wszystkie te elementy. Kurtyna zamiast z przodu znajdowała się za aktorami. Trzymała ją roznegliżowana pani na drabinie. Gdy opuszczała kotarę, oczom widzów ukazywały się piersi nieprzeciętnych rozmiarów. Między aktorami krążyły trzy panie w skąpej bieliźnie. Bohaterowie przedstawienia - Marek Janiak, Adam Rzepecki, Andrzej Świetlik i Andrzej Makary Wielogórski - odgrywali spektakl.
Janiak: - 30 lat temu zostaliśmy wyrzuceni z ŁTF. I o dziwo, to wydarzenie nie było dla nas tragedią. Obie strony poczuły ulgę, utrzymując nadal sympatyczne kontakty. Przez 30 lat powstało wiele mitów, dlaczego tak się stało. My wystąpiliśmy z tych struktur czy może wyrzucili nas, ponieważ pewne zasady nas bardzo krępowały? Postanowiliśmy się usamodzielnić. ŁTF w powojennej historii odegrało ważną rolę. Przewinęli się przez nie artyści, którzy związali swoje życie z fotografią.
Łódź Kaliska "Wypędzeniem Sabinek" chciała uczcić 30-lecie towarzystwa. - Tekst, który napisałem, opisuje wygnanie nas z ŁTF-u. Tyle że - jak to w literaturze bywa - ukrywamy się pod fikcyjnymi postaciami. Wszystko jest przygotowane, aktorzy przeczytali raz tekst, który mieli wygłosić. Wszystko potoczy się zgodnie z planem, ale może i nie. U nas bywa różnie, ale niezależnie od sytuacji wychodzi dobrze. Jesteśmy za pozytywnym patrzeniem na rzeczywistość. Ten bezustanny pesymizm jest irytujący. My to zwalczamy - zapowiadał Janiak przed spektaklem.
Jak wyszło? Kilkudziesięciu widzów zdrowo się uśmiało. Sabinki w togach, wieńcach laurowych na głowach, odgrywały dramatyczne sceny wygnania. Jedna po drugiej słuchała monologu, dlaczego spotyka ją tak okrutny los. Przeklęte za pijaństwo, gadulstwo i nieobyczajne zachowania, wszystkie cztery lamentowały. I podsumowały: kto nie szanuje obyczaju - fora z raju!
Grupa pokazała również najnowszą pracę "Jan Matejko jako Malewicz - życie i twórczość we współczesnych oczach". Za materiał posłużyły wycięte z czasopism zdjęcia damskich piersi i nagich kobiet. Janiak: - Cała kompozycja zaczerpnięta jest z Malewicza, a galimatias treściowy z Matejki. Udało nam się połączyć twórczość romantyczno-akademicką, w której Polska jest zagrzebana po uszy: Matejkę - koszmar polskiej kultury, ze sztuką współczesną - Malewiczem - koszmarem kultury rosyjskiej. To bardzo trudna operacja, która udała nam się znakomicie. Powstało połączenie świni z krową, która ma dwa przody.