Łódź opętana przez demona

"Dybuk" - reż: Mariusz Grzegorzek - Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

Zaświaty i ziemska doczesność na równi rzeczywiste, duchy, których obecność przeczuwamy i które wcielają się w żywe istoty - wszystko to "przyniesie" na scenę Teatru im. Jaracza w Łodzi Mariusz Grzegorzek, reżyserując "Dybuka" Szymona Anskiego. Premiera sztuki w najbliższą sobotę, o godz. 19.

"Dybuk" to jeden z najsłynniejszych utworów w języku jidysz. Opowiada historię przeznaczenia, miłości, których nie wolno ignorować (inaczej się na nas zemszczą), niedotrzymanych tajemnic, wędrówki dusz. Przedstawienie było wystawiane w języku polskim kilkakrotnie m.in. przez Andrzeja Wajdę, Agnieszkę Holland i Waldemara Zawodzińskiego (w 1993 roku także na scenie Teatru im. Jaracza). Mariusz Grzegorzek postanowił wystawić "Dybuka", ponieważ jest zafascynowany kulturą żydowską, ale i uważa, że w Łodzi dybuk (według tradycji żydowskiej duch zmarłego, który wciela się w żywą istotę) zamieszkał. 

- Mieszkam w tym mieście dwadzieścia lat i uważam, że jest w nim jakaś dualna energia. Moim zdaniem ma niebywały potencjał, wspaniałych ludzi, ale jednocześnie rodzaj toksycznej siły, która ciągle to miasto blokuje, nie pozwala mu złapać harmonii - mówił podczas konferencji prasowej Mariusz Grzegorzek. - Chodząc po mieście, odwiedzając łódzki cmentarz żydowski, który zrobił na mnie kolosalne wrażenie, stwierdziłem, że jest ono opętane przez dybuka, ma jakąś mroczną energię.
"Dybuk" Szymona Anskiego, w ujęciu Grzegorzka, nie będzie przeniesieniem realiów tej legendy dramatycznej ani też jej kompletnym uwspółcześnieniem.

- Lubię tryby mieszane, uważam, że one mają największą w sobie moc - wyznał Mariusz Grzegorzek. - Nie lubię radykalnych decyzji polegających na stosowaniu kompletnych uwspółcześnień. Przynoszą one zupełnie inny kontekst. Natomiast robienie tradycyjnej, realistycznej inscenizacji, jest w pewnym sensie passe z założenia. Bardzo interesują mnie transgresyjne konwencje. Ważny jest dla mnie rodzaj pewnej duchowości spirytualizmu, który już zanika, a który miał miejsce w czasach dawnych, głębokiej wiary w to, co jest związane z tamtą religią, kulturą.

Zdaniem Grzegorzka w dzisiejszym świecie nieustającej konsumpcji, wiara w wielowarstwowość świata, Boga, demony, anioły, się skompromitowała.

- Historia z tej sztuki nie jest wcale opowiedziana z przymrużeniem oka. To historia o tym, że wkażdym z nas jest rodzaj jakiegoś demona, ciemnej strony, która nigdy nie wiadomo w jakiej sytuacji może wyjść - wyjaśnia reżyser. - Ten spektakl jest dla mnie także egzorcyzmem, który uprawiam na samym sobie. 

W przedstawieniu weźmie udział aż 23 aktorów, m.in. Barbara Marszałek (tym razem w roli męskiej - Reba Azriela, cadyka z Miropolu), Mariusz Jakus, Zofia Uzelac, Aleksander Bednarz, Henryk Staszewski, Andrzej Głoskowski, Piotr Krukowski, Jan Hencz, Marek Nędza, Agnieszka Więdłocha, Dorota Kiełkowicz, Grażyna Walasek.

Katarzyna Zawadzka
Dziennik Łódzki
5 maja 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...