Łódź wyzwolona

"Wyzwolenie" - Teatr im.Jaracza w Łodzi - 34. Opolskie Konfrontacje Teatralne

Na scenie dziesiątka przystojnych, młodych mężczyzn, każdy z nich dzierży w dłoni tablicę z numerem, w tle nastrojowa muzyka. Pojawia się dojrzała kobieta (Zofia Uzelac) w peruce i szykownym stroju. To początek castingu.

Spośród dziesięciu kandydatów ma wybrać jednego mającego zagrać rolę Konrada. Jej odpowiedź nie jest jednoznaczna. Konradem może być każdy z nich. Oto jak rozpoczyna się Wyzwolenie w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego. To kolejna propozycja w konkursie 34 Opolskich Konfrontacji Teatralnych - dotychczas najlepsza. 

Chwilę później przenosimy się na próbę, w tle widzimy ogromne lustro, po prawej stronie sceny stolik, przy którym siedzi reżyser, a obok niego wiadro. Przed lustrem zasiadła piękna uwodzicielka – Muza (Urszula Gryczewska), która emanuje kobiecością i pociąga. Widz nie może oderwać od niej wzroku kiedy rozmawia z Konradem i później - gdy wchodzi po schodach. 

Spokojna, a chwilami niepokojąca muzyka i niezwykle plastyczna przestrzeń świetnie uzupełniały całość. Uderza oszczędność rekwizytów, tym bardziej uwydatniona zostaje scena, gdzie pojawiają się: sznur, czapka z piór wraz ze złotym rogiem. Jest to znaczący moment - określa kruchość i niestałość tego, co nas otacza. Delikatne światło wkomponowuje się w każdą kolejną scenę - nie narzuca, podkreśla i uwydatnia.

W całości zachowany został akt II, pojedynek Masek z Konradem. Każdy z dziesięciu wyimaginowanych mężczyzn jest Konradem. Konradem walczącym, pragnącym wyzwolenia, niezrozumiałym i osamotnionym. Daje nam do zrozumienia, że żyjemy w świecie ułudy, gdzie idea upadnie tak czy inaczej, bo zbyt mało jest osób, które chciałyby o nią walczyć. Zagubieni w chaosie naszych czasów pędzący Polacy – tak bliski nam obraz. Symbolem upadku są zwłoki Ojca (Stanisław Kwaśniak), które usytuowane są na środku sceny, to wokół nich toczy się spór. To, co zbudowane dziś, zostanie zrównane z ziemią wraz z przyszłym pokoleniem, a jedyną formą wyzwolenia może być śmierć. 

Spektakl to próba konfrontacji tekstu klasycznego z tym, co nam współczesne. Reżyser uświadamia, że każdy z nas ma w sobie cząstkę Konrada, tak bardzo samotnego, przesiąkniętego smutkiem i pustką, walczącego ze sobą, ze światem. Do głębi porusza ostatnia odsłona, gdzie spod sceny wyłania się łódź pełna ciał walczących – przegranych Konradów, przywodzi ona na myśl obraz Theodore Gericaulta „Tratwa meduzy”. Posępny przewoźnik ciał – widmo Ojca (Kazimierz Knoll) toczy imponująca walkę z jedynym ocalałym, z góry przygląda się im Muza z zapalonym światłem. Czyżby iskierką nadziei? Światło gaśnie. Definitywna klęska odbiera całą nadzieję na wyzwolenie. Waldemar Zawodziński po raz kolejny pokazuje wielką klasę. Czapki z głów.

Katarzyna Olczak
Katarzyna Olczak
25 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia