Logika ekspresji

22. Bydgoski Festiwal Operowy

Osobliwą jest rzeczą, że zarówno Beethoven, jak i Berlioz - dwaj genialni twórcy, którzy wiele instrumentalnych dzieł potrafili nasycić przejmującym dramatyzmem - nie umieli lub, choć zakrawa to na paradoks, nie chcieli urzekać tymi samymi walorami, kiedy przyszło im mierzyć się z gatunkiem operowym, zawierającym dramat w samej swej istocie. Fidelio, mimo pełnej napięcia treści, składa się więc w znacznej części z epizodów o charakterze raczej statycznym i lepiej niż na scenie sprawdza się na estradzie koncertowej.

Podobnie ma się rzecz z "Potępieniem Fausta" Hectora Berlioza, którego kompozytor nie nazwał zresztą operą, ale - być może dla własnego bezpieczeństwa - "legendą dramatyczną". Nie brak tu, co prawda, partii urzekających barwnością oraz intensywną dynamiką, lecz i one właściwie nie wymagają dekoracji ani ruchu scenicznego, aby z należną siłą przemówić do odbiorcy. Nic więc dziwnego, że choć polska premiera utworu miała miejsce na scenie stołecznego Teatru Wielkiego w roku 1911, to w bliższej naszym czasom praktyce przeważają wykonania estradowe. Starsi melomani pamiętają być może jedno z nich, dane blisko pół wieku temu w Filharmonii Narodowej, uświetnione mistrzowską kreacją osiadłego w Belgii wspaniałego polskiego basa Tadeusza Wierzbickiego w partii złowrogiego Mefista.

I oto Maciej Figas, charyzmatyczny szef bydgoskiej Opery Nova, zechciał zainaugurować - stworzony przez siebie ongiś, a organizowany w tym roku już po raz dwudziesty drugi - Bydgoski Festiwal Operowy właśnie przedstawieniem "Potępienia Fausta". Dyrygencką batutę powierzył Michałowi Klauzie, a reżyserię cenionemu mistrzowi starszej generacji, Maciejowi Prusowi. Obydwa wybory okazały się trafne: Klauza poprowadził dzieło Berlioza z romantycznym polotem, dbając jednak o należną precyzję oraz o zachowanie właściwych proporcji między brzmieniem orkiestry a głosami śpiewaków na scenie. Prus zaś, przy walnej pomocy scenografa Arkadiusza Chrustowskiego i scenografki Jagny Janickiej, zbudował spektakl zadziwiający prostotą i oszczędnością środków, a przecież imponujący logiką oraz nasycony sugestywną ekspresją.

Usytuował akcję w nieokreślonym bliżej czasie - i słusznie, jako że sam Berlioz luźno tylko trzymał się literackiego pierwowzoru Goethego, każąc na przykład swojemu bohaterowi od razu w pierwszej odsłonie błądzić po węgierskiej równinie (o czym u Goethego nie znajdziemy ani słowa) tylko po to, aby sprzedać z należytym efektem stworzonego przedtem porywającego Marsza Rakoczego. Faust zaś nie jest uczonym starcem, który zwątpił w sens nauki: to człowiek znużony życiem i szukający podniet, które mogłyby nadać życiu nowe barwy. Te zaś usłużnie podsuwa mu Mefistofeles - bynajmniej nie jarmarczna figura, ale groźny demon pełen wewnętrznego żaru.

Istotną rolę odgrywa w tym przedstawieniu przygotowany przez Henryka Wierzchonia dynamicznie uruchomiony i pięknie śpiewający chór Opery Nova. Odtwórcy głównych solowych partii zaś nie tylko rozporządzają wartościowymi głosami, lecz także są młodzi, co przydaje ich działaniom dodatkowych walorów. Najciekawiej zaprezentował się przybyły z Nowego Jorku Szymon Komasa jako Mefisto. Obsadzony w tytułowej partii tenor Łukasz Zaleski śpiewał ładnie, ale w śpiewie tym nie czuło się prawdziwie sugestywnej siły wyrazu. Wyrazy szczerego uznania natomiast należą się jeszcze Ewelinie Rakocy, kreującej partię nieszczęśliwej Małgorzaty.

Poza legendą dramatyczną Berlioza w wykonaniu gospodarzy, na program Festiwalu złożyły się występy zespołów operowych teatrów z Krakowa, Poznania i Warszawy, z dziełami Prokofiewa (Miłość do trzech pomarańczy), Meyera (Cyberiada) i Minkusa (Don Kichot), jak też przedstawienie Otella Verdiego przywiezione przez Narodowy Teatr Opery i Baletu z Wilna, Krutniawa Eugena Suchonia, z którą przybyła Narodowa Opera ze słowackiej Bańskiej Bystrzycy oraz Carmen w baletowej wersji Rodiona Szczedrina w wykonaniu chińskiego zespołu Suzhou Ballet. Bydgoska impreza z biegiem lat nie straciła więc atrakcyjności i nadal zachowuje mocną pozycję na europejskim rynku operowym.

Józef Kański
Ruch Muzyczny
2 lipca 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia