Lokomotywą w krainę dzieciństwa

"Lokomotywa II " - reż. Mariusz Szaforz - Teatr im. Ludwika Solskiego w Tarnowie

Kolorowa lokomotywa na scenie Teatru im. L. Solskiego w Tarnowie wyruszyła 6 grudnia w drogę po najbardziej znanych w naszej literaturze wierszach dla dzieci. Zabierze nas jednak jeszcze nie raz w tę podróż, bo spektakl "Lokomotywa II" w reżyserii Mariusza Szaforza będzie można oglądać na dużej scenie teatru od początku przyszłego roku. Świetna rozrywka dla widzów w każdym wieku nie tylko na zimowe wieczory.

Szesnaście lat temu Mariusz Szaforz przygotował w Solskim przedstawienie "Lokomotywa", oparte na popularnych utworach poezji dziecięcej. Widowisko cieszyło się wówczas sporym uznaniem młodej publiczności, dlatego po latach jego autor postanowił wrócić do ulubionych tekstów z dzieciństwa większości Polaków, choć powrót ten odbył się w całkiem nowej formule, scenografii i aktorskiej obsadzie - tak narodziła się w Tarnowskim Teatrze "Lokomotywa II".

Ze sceny płyną dobrze znane wersy Fredrowskich bajek ("Małpa w kąpieli", "Paweł i Gaweł"), wierszy Juliana Tuwima ("Lokomotywa", "Słoń Trąbalski", "Figielek", "Zosia Samosia", "Pan Hilary", "Murzynek Bambo", "O Grzesiu kłamczuchu", "Spóźniony słowik") i Jana Brzechwy ("Sum", "Kaczka Dziwaczka", "Na straganie", Leń", "Żuraw i czapla", "Ptasie plotki", "Pchła Szachrajka"), a także "Stefka Burczymuchy" Marii Konopnickiej oraz "Chorego kotka" Stanisława Jachowicza - słowem płynie klasyka polskiej poezji dziecięcej.

Spektakl jednak nie ma nic wspólnego z aktorską recytacją, choć ta, jako profesjonalna, pewnie byłaby bez zarzutu. Twórcom przedstawienia chodziło wszakże o coś bardziej oryginalnego i ciekawszego, odwołali się więc do konwencji kabaretu literackiego, tworząc w oparciu o poszczególne utwory małe scenki teatralne i skecze, którymi bawią widzów do łez. A jeśli już zdarzy się recytacja, to koniecznie z niespodzianką, jak choćby "Figielek" powiedziany z francuskim akcentem przez kostyczną Francuzkę.

Całość ujęta jest w klamry literackiej podróży z Tuwimowską "Lokomotywą" na czele - aktorzy podczas spektaklu wtrącają co pewien czas jej fragment, przypominając o tym przewodnim motywie widowiska.

Kolorowa lokomotywa stanowi też oczywiście ważny element scenografii autorstwa Macieja Sroki, wypełnia tył sceny, a nawet bucha parą. W przodzie natomiast rozciąga się plac zabaw ze zjeżdżalnią, parasolem i wielofunkcyjną piaskownicą pełną gumowych piłeczek. W miarę potrzeby piaskownica zamienia się w jeziorko, nad którym mieszka czapla, czy w wannę, w której kąpie się niesforna małpa - wystarczy użyć wyobraźni. Wieszak z barwnymi strojami, dzięki którym aktorzy przeobrażają się w scenicznych bohaterów, sygnalizuje nam teatralną rzeczywistość, w której odrobina fantazji bywa nieodzowna. Na szczęście publiczność nie ma z nią kłopotów, a sprytnie pomyślany wystrój sceny dobrze jej służy. Podobnie zresztą jak pomysłowe, kolorowe kostiumy aktorów, zaprojektowane przez Krystynę Szaforz - jest w nich i polot, i dowcip oraz niezbędny zestaw szczegółów, który sprawia, że bez trudu rozpoznajemy w Jerzym Palu słonia Trąbalskiego czy w Bogusławie Podstolskiej-Kras Kaczkę Dziwaczkę.

Aktorzy na scenie dwoją się i troją, bo jest ich zaledwie pięcioro, a postaci do wykreowania bez liku. Monika Wenta-Hudziak jest Zosią Samosią, niezdecydowaną matrymonialnie czaplą czy zatroskaną panią Słowikową, Bogusława Podstolska-Kras - nie tylko Kaczką Dziwaczką, ale też Pchłą Szachrajką i obrosłą w plotki ziębą, Piotr Hudziak natomiast - zakochanym żurawiem, uciążliwym sąsiadem Gawłem i uroczym kłamczuchem Grzesiem, a Jerzy Pal - niezapomnianym, choć zapominalskim Trąbalskim, szerszeniem i sprytnym Pawłem, który dał sąsiadowi nauczkę. Na scenie pojawia się również reżyser Mariusz Szaforz, m.in. jako roztargniony Hilary. Nie sposób wymienić wszystkich postaci, w które wcielają się aktorzy, przy czym odnosi się wrażenie, że bawią się świetnie wraz z publicznością, biegają, spacerują po widowni ku uciesze najmłodszych, tańczą, a najlepiej wychodzą im afrykańskie wygibasy.

Tekstom towarzyszy oprawa muzyczna Tomasza Gębali, przygotowana we współpracy z reżyserem. W autorskie improwizacje wplecione zostały znane utwory i muzyczne motywy, toteż w dźwiękowej ilustracji scenek usłyszymy m.in. walca wiedeńskiego, argentyńskie tango, słynny marsz Mendelssohna, a nawet romantyczny temat z filmu "Love story".

Literacki kabaret na kanwie wyjątkowych w polskiej literaturze wierszy to trafiona w dziesiątkę koncepcja inscenizacyjna, spektakl pełen humoru, ale i liryzmu. Nie wiadomo tylko, kogo w tę niezwykłą podróż lokomotywą po klasyce naszej literatury dziecięcej zapraszać, bowiem dorośli widzowie bawią się równie dobrze na tym przedstawieniu, jak ich pociechy. A może nawet lepiej. W każdym razie familijny wypoczynek murowany.

Beata Stelmach-Kutrzuba
Temi
20 grudnia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia