Lubimy nie mieć twarzy

"Bezimienne dzieło" - reż. Andrzej Dziuk - Teatr im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Zakopanem

Przerażający krzyk rozdziera ciemność we wnętrzach Ruin Teatru Victoria. Po krzyku odzywa się szaleńczy śmiech. Groteska, zachwyt, szaleństwo i rozpacz przeplatają się ze sobą w „Bezimiennym Dziele” Teatru z Zakopanego.

Bohaterowie spektaklu opętani są artystycznymi wizjami, poczuciem nieuchronności śmierci oraz artystycznym niespełnieniem. Szaleństwa tych barwnych, przejaskrawionych postaci wspierane są przez ekstatyczną grę na bębnie, porywające do tańca dźwięki akordeonu i harmonijki, czy koloraturowe komentarze Róży von der Blaast (Dorota Ficoń). Aktorzy poruszają się w charakterystyczny, półżywy, pół- mechaniczny sposób, co w połączeniu z charakterystyczną intonacją i sposobem mówienia oraz mocną charakteryzacją daje poczucie odrealnienia, tworzenia nowego, nieco strasznego świata.

Przedstawienie rozgrywa się na długim, drewnianym podeście, sytuującym aktorów ponad widownią. Podest przecina przestrzeń widowni, co razem daje efekt wtopienia widzów w realia nowego świata. Takie rozwiązanie sceniczne dało ogromne możliwości w znikaniu, pojawianiu się i przemieszczaniu bohaterów. Akcja zawiązuje się nad wykopanym w podeście grobem pułkownika (Krzysztof Łakomik), z którego wyłaniają się grabarze (Marek Wrona, Dominik Plejko). Wejść na podest można z każdej strony (a nawet spod niego!), co sprzyja zaskakiwaniu widza i wartkiemu prowadzeniu akcji. Artystyczne wizje malarki (Adrianna Jerzmanowska), malarza (Piotr Łakomik) i upartej w swoim pseudo tworzeniu kompozytorki (Dorota Ficoń) przeplatają się z planowaniem stworzenia nowego systemu władzy. Jej zasady obwieszcza baron (Krzysztof Wnuk) za pomocą mechanicznie wypowiadanych frazesów. Dla wzmocnienia (a w efekcie – ośmieszenia) swoich słów, używa trąbki, przywodzącej na myśl symboliczny złoty róg. Rewolucji towarzyszy ciągle wyczuwalna obsesja śmierci. Mówi o niej pułkownik, który w odosobnieniu pragnął kontemplować fakt nieuchronności śmierci. Mówi o niej również malarz - nie chce więcej żyć w świecie, w którym nie cieszy go artystyczna wolność, a ukochana kobieta nie darzy go uczuciem.

Spektakl zakopiańskiego Teatru jest równocześnie bardzo zajmujący jak i trudny w odbiorze. Przyciąga, hipnotyzuje, a zarazem odpycha, być może przez smutną diagnozę stawianą tu człowiekowi. Witkacy w „Bezimiennym dziele" przepowiada śmierć jednostki, klęskę indywidualizmu i triumf bezimiennej masy. W diagnozie tej liczy się sprawowanie władzy, podporządkowanie sobie innych, bez względu na nich samych. Taki mechanizm władzy działał w czasach Witkiewicza. Działał wiele już razy w najnowszej historii. Nie jest to bynajmniej diagnoza, która przestała być aktualna. Dziś, obok rozkładu moralności, zaniku indywidualnej odpowiedzialności, braku autorytetów i wartości duchowych, doświadczamy również niebezpiecznej i destrukcyjnej władzy konsumpcjonizmu i anonimowości.

Wygodnie jest nie mieć twarzy. Doświadczyli tego na własnej skórze widzowie „Bezimiennego dzieła". Podczas sceny finałowej każdy widz otrzymał plastikową białą maskę, którą miał założyć na twarz, stapiając się w ten sposób z tłumem i z aktorami, którzy także założyli maski. Poczuliśmy się tak, jak jest naprawdę – jako części bezimiennego tłumu, wszyscy tak podobni, a w tym podobieństwie i nie – wyjątkowości – przerażający.

W rozmowie przeprowadzonej z panem Andrzejem Dziukiem po spektaklu, reżyser podkreślał, że wobec Witkacego stajemy zawsze jako bezradni. Każda próba zmierzenia się z jego dziełami jest nową próbą rozpoznania siebie i rzeczywistości. Żyjąc w epoce dalece zdegradowanego indywiduum, warto jest przez sztukę mówić o rozpaczy i ludzkiej chorobie na śmierć. W czasach Internetu, stanowiącego masę bez podpisu i twarzy, wyraźnie widać zanik podstawowych wartości, osobowości, a także indywidualnej odpowiedzialności. Konsumpcja i nieograniczone możliwości, które podsuwa nam nowoczesny świat, stwarzają zagrożenie pewnej paranoi wolności, w której nie wiadomo dokąd zmierzać.

Agnieszka Bednarz
Dziennik Teatralny Katowice
21 maja 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...