Ludzkie dramaty
"Wszyscy moi synowie" - reż. Wawrzyniec Kostrzewski - Teatr Na Woli im. Tadeusza ŁomnickiegoW polskim teatrze pojawił się rzetelny, utalentowany reżyser Wawrzyniec Kostrzewski. Kulturoznawca, miłośnik literatury, reżyser. Po uzyskaniu dyplomu reżysera filmowego Kostrzewski dużo pracował przy realizacji spektakli telewizyjnych. Ostatnio na dobre zagościł w stołecznym Teatrze Dramatycznym. Zdążył już wyreżyserować kabaret "Na koniec świata", znakomity spektakl "Cudotwórca" i interesującą "Rzecz o banalności miłości".
Kolejną pracą reżysera jest spektakl oparty o modną kiedyś literaturę amerykańską. Jej popularnym przedstawicielem jest Arthur Miller (1915-2005) - zdobywca wielu prestiżowych nagród, w tym nagrody Pulitzera. Miller jest autorem między innymi takich głośnych tekstów, jak "Śmierć komiwojażera", "Po upadku", "Skłóceni z życiem", "Czarownice z Salem", "Wszyscy moi synowie". Tłumaczenia tego ostatniego dokonał w sposób żywy i nowoczesny znany aktor i tłumacz Jacek Poniedziałek. "Wszyscy moi synowie" to dramat z 1947 r. Dotyczy wojny i ludzkich postaw w czasie jej trwania. W zamożnej amerykańskiej rodzinie jest sprytny ojciec fabrykant. Produkuje dla wojska cylindry silników lotniczych. Te części są jednak wadliwe. Zamontowane do samolotów powodują katastrofy, a tym samym śmierć wielu żołnierzy. Wspólnik przemysłowca trafia do więzienia, jemu samemu udaje się uniknąć kary. Tylko z pozoru. Kiedy rodzina dowiaduje się o niegodziwościach ojca, starszy syn popełnia samobójstwo. A po dramatycznej rozmowie z młodszym synem strzela sobie w głowę ojciec.
Spektakl jest dramatycznym splotem ludzkich losów. Porusza problem odpowiedzialności za własne postawy i własne czyny i wybory.
Ojciec Joe Keller znakomicie interpretowany przez Adama Ferencego tuszuje wszystkie swoje niegodziwości. Biznes jest dla niego najważniejszy. To człowiek niemal bez moralności. Adam Ferency jest aktorem sprawdzonym, o ogromnym dorobku artystycznym. Nie zawiódł i tym razem. Oszczędnymi środkami aktorskich możliwości stworzył postać wiarygodną, ludzką, prawdziwą. To postać niesłychanie dramatyczna. Nie przerysowana. Skonstruowana po mistrzowsku.
Z ogromnym sukcesem partneruje Ferencemu Halina Łabonarska, która w wielu przedstawieniach zaprezentowała piękną, wycyzelowaną dykcję. Prawdziwość kreacji Łabonarskiej polega na jej wewnętrznym skupieniu. Aktorka jest skoncentrowana i bardzo zdyscyplinowana. Bez zbędnych gestów gra twarzą. Po mistrzowsku tworzy postać niemal mitycznej matki i zwyczajnej, szarej kobiety. Dramaturgii granej przez nią osoby dodaje pewien rodzaj pokory, wycofania się, jakby ustawicznie skulonej postaci, w której jest tajemniczość i ból istnienia.
Ten spektakl to nie tylko dwójka protagonistów. Mieni się i skrzy dobrym aktorstwem Martyna Kowalik w roli narzeczonej jednego z synów. Mateusz Weber jako syn Chris sukcesywnie buduje napięcie i dramaturgię swojej postaci. Bez zarzutu poradzili sobie z rolami Krzysztof Szczepaniak i Piotr Bulcewicz.
Przepiękną scenografię wymyśliła młoda (ale z ogromnym dorobkiem artystycznym) Aneta Suskiewicz. Jest skromnie i zwyczajnie - ogród, stół, drzewo pełne zielonych liści (może to nadzieja na ocalenie człowieczeństwa?).
Całość spektaklu wieńczy interesująca muzyka młodego twórcy Piotra Łabonarskiego.
Spektakle w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego mają nie tylko elementy składowe inscenizacji, ale zawierają ideę, myśl przewodnią, ludzką mądrość.
Te spektakle są o czymś. To ważny, znaczący teatr.