Lupa przez czarny obiektyw

album "Lupa/Teatr" - Krzysztof Bieliński

Ten album to próba oddania doświadczenia widza, któremu Krystian Lupa stawia w swoich spektaklach ogromne wymagania. Którego zwodzi, drażni i rozprasza.

Czarne na czarnym. Niewyraźne podpisy, noty wyrzucone gdzieś na koniec. Brak chronologii. Do albumu Krzysztofa Bielińskiego "Lupa/Teatr" można się nigdy nie przekonać. Zdjęcia rozmazane, niedoświetlone, czasem naruszone jakimiś komputerowymi sztuczkami. Co się wydarza na tle nadmiernie wyeksponowanych ścian, podłóg, drzwi? Jakaś historia, jakiś spektakl? Sceny porwane, pocięte, kadry wyludnione lub zadeptane przez tłum. Krzysztof Bieliński (fotograf współpracujący także m.in. z Krzysztofem Warlikowskim, Mariuszem Trelińskim czy Agnieszką Olsten) nie rejestruje przedstawień. Widać w albumie migawki z "Prezydentek", "Wymazywania", "Mewy", "Mistrza i Małgorzaty", "Zaratustry". Ale to nie fotosy dla prasy ani techniczna dokumentacja. To komentarze. Nieoficjalne zeznanie świadka. Off the record. Nie zastępują kontaktu z teatrem Krystiana Lupy. Nie przydadzą się dydaktykom badającym strategię reżyserską laureata Europejskiej Nagrody Teatralnej 2009. Więcej tu namysłu nad doświadczeniem widza. Na co się gapię? Co mi przeszkadza? Co rozprasza, przykuwa wzrok, co umyka? Rażące oczy białe płachty. Bazgroły na ścianach. Płomienie. Pracownicy techniczni. Krew.

Zdjęcia z "Factory 2. Zbiorowej fantazji inspirowanej twórczością Andy\'ego Warhola" (Stary Teatr, 2008) to w dużej części zbliżenia ekranów. Fotografie filmów. Projekcje projekcji. Nad maleńkim, ledwo widocznym zza stołu Warholem (Piotr Skiba) góruje z podwieszonego ekranu olbrzymia Brigid Berlin (Iwona Bielska). Eric Emmerson (Piotr Polak) staje się ledwie drobnym dodatkiem do swojego własnego, lewitującego nad sceną aktu. Gdyby Bieliński fotografował te spektakle na międzynarodowych festiwalach, może uchwyciłby puszczane z promptera napisy angielskich tłumaczeń - te najbardziej zwodnicze, uwodzące oko, lepkie, zdolne przysłonić cały spektakl. Gdyby mógł podłożyć pod obrazy dźwięk - pewnie sporo uwagi poświęciłby bębenkowi, pomrukom, śmiechom, tupaniu, demonstracyjnym trzaśnięciom drzwi - całemu teatrowi hałasów, jakie Lupa wydaje podczas swoich spektakli.

W ciemnych kadrach udało się uchwycić także część doświadczenia aktorów. Zderzenie z własnym obrazem. Szorstkość drewnianego oparcia, w które boleśnie wciska się nagie kobiece ramię. Przygarbienia, wyprężania, napięcia. Powtarzalność wpisana w wydęcie warg, ironiczną obojętność, gesty obronne, gesty strzeliste. Najmniej w tych ujęciach "reżyserskiej intencji". Dlatego Lupa może tu komentować wizje Bielińskiego ze zdziwieniem, fascynacją albo przerażeniem. Reżyser znany z obecności na wszystkich pokazach swoich spektakli, dopiero zderzony z obrazami z albumu wypowiada pewne skojarzenia, inspiracje. Jego komentarze są emocjonalne, nieuczesane. Okrzyki. Dygresje. Wyznania. Żarty. Proroctwa. Na nich samych można zatrzymać się na długie godziny. Czas to cichy kolaborant teatru Lupy.

W albumie znalazł się także esej Piotra Gruszczyńskiego "Widma", tekst teatrologa Georges\'a Banu "Życie w starych dekoracjach" oraz wywiad z bohaterem przedsięwzięcia.

"Lupa/Teatr" opiera się na latach współuczestnictwa w pracy "ojca współczesnego polskiego teatru". A także na jednym prostym triku. Uchwyceniu tego, co nie zostało wyreżyserowane wprost, ale wyłoniło się z atmosfery, gry świateł.

Sztuczka okazuje się skuteczna. Dlatego gdy wzrok trafia na kilka czarnych, niezadrukowanych stron, odruchowo próbuje wyrzeźbić w nich postać, dostrzec ruch, teatr.

Joanna Derkaczew
Gazeta Wyborcza
30 grudnia 2009
Portrety
Krystian Lup

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...