Makbet po apokalipsie

„Makbet" – reż. Rufus Norris – National Theatre Live - Multikino

Teatr Narodowy w Londynie z reżyserem Rufusem Norrisem na czele udowadnia, że Makbet i świat postapokaliptyczny to połączenie doskonałe. Jedna z najczęściej wystawianych sztuk Szekspira wybrzmiała ogromnie dosadnie w świecie, który wyniszczyła walka o władzę – a w którym ludzie oczywiście wciąż niczego się nie nauczyli.

Scenę dominuje wielka, surowa rampa. Wbiegają na nią ludzie w wojskowym strojach, zaczyna się zgiełk, zamieszanie, pościg, wreszcie na naszych oczach jeden z nich odcina drugiemu głowę i prezentuje ją światu, po czym wiesza na wysokim palu, obok wielu innych. Ta brutalność i pewnego rodzaju prostota wyznacza oś całego spektaklu. Nie ma tu szczególnego filozofowania, słynne monologi mają w sobie beznadzieję i przeczuwany fatalny koniec, a cały świat gna do samozagłady.

Makbet kreowany przez Rory'ego Kinneara to postać bardzo emocjonalna, momentami ocierająca się o histerię. Aktor wspaniale prezentuje makbetowski archetyp człowieka walczącego ze swoimi dobrymi instynktami, aby wspiąć się na szczyt władzy. A tych dobrych instynktów ma zaskakująco wiele. Jest czuły i lojalny. Zdrada nie pasuje mu tak bardzo, że widz w pewnym momencie ma wrażenie, że reżyser zmieni treść sztuki. Poza oczywistym wpływem Lady Makbet oraz impulsem w postaci przepowiedni Wiedźm, włącza się do bezlitosnej walki o koronę chyba też dlatego, że otaczający go świat ewidentnie się rozpada – jeśli nie on zdradzi króla, to zrobi to ktoś inny.
Anne-Marie Duff w roli Lady Makbet jest momentami zniewalająca, a momentami przesadzona. Szczególnie w swojej pierwszej scenie – nie przekonuje mnie, gdy zarzeka się, że ukręciłaby łeb słodkiemu niemowlęciu, gdyby tylko przeszkadzałoby jej w dojściu do władzy. Po tej scenie jest za to tylko lepiej, a Duff osiąga mistrzostwo w scenie mordowania Duncana i słynnym monologu, który odsłania jej szalone poczucie winy.

Fenomenalnemu duetowi towarzyszy wspaniała świta aktorów. Świetny Kevin Harvey humorem i uśmiechem tchnął świeżość w rolę Banka, przyjacielskiego, a z czasem coraz bardziej ostrożnego. Duncan kreowany jest przez Stephena Boxera w fioletowym garniturze na prawdziwego jowialnego ojca chrzestnego. Cicha rozpacz Macduffa (Patrick O'Kane) na wieści o śmierci żony i dzieci przeszywa serce.

Magicznymi scenami są spotkania z Wiedźmami (Beatrice Scirocchi, Anna-Maria Nabirye i Hannah Hutch). Każda z nich inna, jedna nieco niezrównoważona i wokalizująca, druga dostojna i przywódcza, trzecia okrutna. Niesamowita, przeszywająca muzyka napisana przez Orlanda Gougha na równi ze wspaniałymi aktorkami tworzyła niepokojący klimat tych scen.

Fantastyczna, bardzo plastyczna scenografia, zainspirowana bliskowschodnią partyzantką, stworzona została przez Rae Smith we współpracy z fotografami wojennymi. Rampa, będąca sercem sceny, wspaniale dynamizuje akcję, symbolizując coraz to inne miejsca – raz jest to góra, czy wzniesienie terenu, raz most, raz wejście główne do siedziby króla. Kostiumy (Moritz Junge) ze szmat, bandaży, z elementami wojskowymi doskonale pasowały do klimatu całości.

Spektakl spięty jest piękną klamrą kompozycyjną, która sugeruje bezustanną walkę o władzę. Makduff odcina głowę Makbetowi i wiesza ją na palu. Starzy królowie stale będą zdradzani i zastępowani przez nowych. Koło to nie ma końca.

Brytyjskie recenzje zarzucały Norrisowi, że zabił brutalnością poezję „Makbeta". Zgadzam się z tym, a jednocześnie ogromnie mi się to podoba. Na mistyfikację i upiększanie wojny mogą sobie pozwolić średniowieczne relacje i stylizacje. Norris wyrywa nas z wygodnego fotela do krajobrazu znanego z wiadomości w telewizji lub Internecie i mówi „to dzieje się teraz, niedaleko nas. Makbety walczą o swój ochłap mięsa".

Jestem gorącą fanką Multikina za jego udział w projekcie „National Theatre Live" i związane z nim transmisje na żywo i retransmisje spektakli z Teatru Narodowego w Londynie. Następne seanse z tego cyklu to „Młody Marks", „Szaleństwa. Rewia", „Kotka na gorącym blaszanym dachu" i „Juliusz Cezar". Po spektakularnych „Makbecie", „Hamlecie" i „Frankensteinie" idę na nie bez najmniejszego wahania.

Anna Dawid
Dziennik Teatralny Warszawa
17 maja 2018
Portrety
Rufus Norris
Wątki
Teatr w kinie

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia