Makbet po apokalipsie

"Makbet" - reż. Marcin Liber - Teatr Współczesny w Szczecinie

Wśród premierowej publiczności jak mantra powtarzało się stwierdzenie "muszę to przemyśleć", bo -trzeba sobie jasno powiedzieć - "Makbet" w wersji Marcina Libera nie należy do spektakli, po których bezrefleksyjnie idzie się do domu. Szekspirowski dramat od soboty wystawiany jest w szczecińskim Teatrze Współczesnym

"Makbeta" zalicza się do kanonu sztuk chętnie i często adaptowanych na potrzeby sceny. Niezmiennie aktualny, opisuje nieśmiertelną słabość ludzkiego charakteru: żądzę władzy. Główny bohater ulega jej po spotkaniu z trzema wiedźmami, przepowiadającymi mu koronę Szkocji. Za namową żony zabija panującego króla Dunkana i przejmuje rządy w państwie. Jedna zbrodnia pociąga za sobą kolejne, a cena, którą w końcu przychodzi zapłacić za grzechy, jest wyjątkowo wysoka.

Wyreżyserowany przez Marcina Libera spektakl przenosi akcję dramatu do rzeczywistości postapokaliptycznej, w nieokreślonej, niedalekiej przyszłości. Scenę okalają wielkie płachty z wymalowanymi, zrujnowanymi, opuszczonymi budynkami, sępami, błyskawicami i - umieszczoną w środku tego pobojowiska - figurą Chrystusa ze Świebodzina. Są odwołania do hipokryzji współczesnych polityków odgrywających przed swoimi zwolennikami pozorowane przepychanki; są refleksje na temat współczesnych wojen toczonych zza biurka i komputerowego ekranu. Bohaterowie śpiewają piosenki grupy Black Sabbath, trzy wiedźmy, Konrad Pawicki, Maciej Litkowski, Wojciech Sandach, Adam Kuzycz-Berezowski i Arkadiusz Buszko w jednej ze scen urzędują w pomieszczeniu będącym skrzyżowaniem domu dla psychicznie chorych z rzeźnią, żołnierze piją piwo ,Wojak", a Lady Makbet popełnia samobójstwo, oklejając sobie głowę plastikową torbą z Tesco.

W zestawieniu z szekspirowskim tekstem daje to mieszankę może i dziwną, jednak przemyślaną i poukładaną. I ciężką, bo uzmysławiającą, że mimo upływu wieków, mimo postępu technologicznego, parcie do władzy opiera się na ciągle tych samych brudnych metodach i prymitywnych instynktach. Przedstawienie Libera każe się też zastanowić nad tym, komu pozwalamy sobą rządzić. Makbet (Grzegorz Młudzik) to co prawda bezwględnie broniący swej władzy tyran, ale jednocześnie chwiejny, ulegający pokusie, dający sobą manipulować człowiek.

"Makbet" jest spektaklem nieźle zagranym. Szczególną uwagę przykuwają Beata Zygarlicka w roli Lady Makbet popychającej ukochanego męża do zbrodni, Wojciech Sandach jako Malkolm, syn zamordowanego króla Dunkana, i - chyba najbardziej - Maciej Litkowski jako alter ego głównego bohatera. Świetnie brzmi muzyka Aleksandry Gryki, cenionej młodej kompozytorki, razi za to kilka rozwiązań scenograficznych (jak neon z drugiego aktu), zbyt dosłownych i nachalnych.

Marcin Liber w swej trzeciej realizacji dla sceny przy Wałach Chrobrego udowodnił, iż doskonale porusza się po tematach dotykających ciemnych stron naszej współczesności. Nawet wtedy, gdy opiera się na tekście napisanym czterysta lat temu.

Katarzyna Strózyk
Kurier Szczecinski
29 września 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...