Makbet zabija nudą

15. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski w Gdańsku

Wystawiać Szekspira każdy może, jednak nie każdy powinien. Simon Rae, reżyser skrojonego na miarę monodramu z Davidem Kellerem w roli głównej, opowiada się za dopuszczalnością sceniczną wszystkich inscenizacji ( jakkolwiek byłyby one zrobione), ponieważ każda może ( a nie musi przecież ) wskazać coś nowego w sztuce. Zatem słowo sztuka zyskuje nowy wymiar w wypowiedzi Rae

Liczą się przede wszystkim nadzieje związane ze spektaklem, nie bezpośrednio widz, aktor, czy tekst. Nie lubię teatru, gdzie sam reżyser ma tylko nadzieję, że jakieś sensy, konteksty i sceny zapadną w pamięć komukolwiek. Brak klarownego stanowiska w sprawie wartości tego, co sztuką można nazwać, przekłada się bezpośrednio na przedstawienie „Makbet: Sliced to the Core”, pozbawione wyraźnego przesłania.

Monodramy pozostają w odwodzie zasadniczego głosu w teatrze, czerpiącego siłę z pełnowymiarowych inscenizacji dzieł wielkich i wielkich inaczej. Oczywiście dramat jednego aktora rozpisany na sceniczną osobowość powinien zainteresować nawet mało wyrobionego czy poszukującego widza. W przypadku Top Edge Productions i jego  najnowszej pracy inspirowanej szekspirowską tragedią, nie można mówić o „skrojeniu do sedna”. Makbet pokazany przez Davida Kellera w moim oglądzie nie ma nic nowego do powiedzenia, jest zwykłą marionetką wpisaną w elementy scenografii, nie przykuwa uwagi, nie ma w nim zagadki. Sposobem na Makbeta nie było „przycięcie” jednego z najlepszych tekstów Szekspira, ani gra uznanego w świecie festiwalowych materiałów Kellera. Postaci, w które wcielał się aktor, traciły na sugestywności poprzez tempo i prymitywną ilustrację sytuacji, w jakich się znalazły. Zabrakło zatrzymania nad osobami dramatu, dynamika postaci wyrażona została przez szybkie podawanie tekstu, a nie konstrukcję psychologiczną. Dla wielu widzów, szczególnie dla ambitnych studentów anglistyki, Keller mówił niechlujnie, nie dbał o zróżnicowanie akcentowe. A przecież od wychowanego w kulturze szekspirowskiej aktora, zaproszonego na prestiżowy, gdański festiwal, wymagać można by nieco więcej.

„Makbet” w wydaniu minimalistycznym nie przekonuje. Uboga scenografia (ale także brak muzyki i zmiany świateł) składająca się z krzeseł, wieszaków i kilku elementów kostiumowych powinna czemuś służyć. U Simona Rae nie odgrywała żadnej roli, dopiero na 10 minut przed końcem spektaklu Keller zmienił ustawienie trzech krzeseł, wcześniej wkładając i zdejmując wyłącznie woal, wojskowy mundur i trencz. Postaci „zmieniały się” jak w kalejdoskopie – gdy aktor stawał lewym bokiem do widowni mógł być Makbetem, gdy prawym – mógł stać się Lady Makbet. Odebrałam taki zabieg jako zaskakująco prymitywne potraktowanie widza i samego tekstu. Problem władzy? Rozmył się niewątpliwie w potoku słów. Próba powiedzenia czegoś więcej o skutkach i odpowiedzialności za zbrodnie zatrzymała się zanim jeszcze się zaczęła.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świetojanska1
8 sierpnia 2011

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...