Mała apokalipsa

"Opowieści afrykańskie według Szekspira" - reż. Krzysztof Warlikowski - Nowy Teatr w Warszawie

Zakończenia spektakli Krzysztofa Warlikowskiego - co najmniej od "Aniołów w Ameryce" (2007) - są za każdym razem koncyliacyjne i wzruszające

1

Nie inaczej jest w "Opowieściach afrykańskich według Szekspira". Finałowa scena - lekcja tańca prowadzona przez Stanisławę Celińską po hiszpańsku z udziałem wszystkich aktorów - budzi salwy serdecznego, kojącego śmiechu. Aktorzy stoją przodem do widzów i w tym geście tworzy się wspólnota: ludzi podobnych, jednakowo śmiertelnych. Kicz jest tu zamierzony, fałsz - to odczucie subiektywne. Jedno nie ulega wątpliwości: "trylogia wykluczonych", jak reklamowany jest łączący trzy tragedie Szekspira spektakl Warlikowskiego, może być o wielu rzeczach, tylko nie o wykluczeniu.

2

Montaże tekstów to specjalność Warlikowskiego. W "Opowieściach afrykańskich" mamy "Kupca weneckiego", "Otella" i "Króla Leara", do tego fragmenty dwóch powieści J.M. Coetzeego ("Lato" i "W sercu kraju"; stąd chyba Afryka w tytule) i specjalnie dla spektaklu pisane monologi Wajdi Mouawada. Ten labirynt tekstów podawanych we fragmentach sprawia, że spektakl - pełen cięć, tąpnięć i uskoków - jest niełatwy w odbiorze, momentami nuży, irytuje. Jednocześnie wciąga, prowokuje do tego, by szukać połączeń między tekstami, historiami, porządkami i czasami...

Sposób, w jaki Warlikowski dobiera się do Szekspira, przypomina jego spotkania z klasyką sprzed dekady. To ta sama metoda wdzierania się do tekstów, dekonstrukcji, szukania ukrytych motywacji, struktury zdarzeń przebiegającej poniżej poziomu intrygi. W zajmującym pierwszy akt "Kupcu weneckim" na plan dalszy schodzi temat społeczny, tkwiący w lichwiarskim zakładzie pomiędzy Shylockiem (Adam Ferency) a Antoniem (Jacek Poniedziałek). Shylock jest rzeźnikiem; najpierw widzimy go, jak długo kroi kawał mięsa; potem funt mięsa ma wykroić z ciała Antonia. To mięso staje się wędrującym przez spektakl widmem krwawej miazgi, w którą zmienia się człowiek. W stanowiącym puentę aktu, dopisanym monologu Porcji, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik długo przeżuwa porcję mięsa, następnie wkłada głęboko palce do ust i wypluwa (wymiotuje) kawałek ścierwa: "Oto, czym jest ciało. Trzeba nakarmić bogów".

Ten motyw przywołuje inną inscenizację Warlikowskiego - Eurypidesowe "Bachantki" z 2001 r. "Obrazem boga jest w epilogu Bachantek zakrwawione ciało człowieka" - czytamy u Jana Kotta; "Rozdarte członki Penteusza zostały złączone jak niegdyś disiecta membra Dionizosa". "Ale zmartwychwstania nie będzie. Nie ma teofanii" - podsumowuje Kott. "Niebo jest puste. To chciałam powiedzieć" - mówi u Warlikowskiego Porcja. Stąd można wywieść główny temat przedstawienia. Żyd (Shylock), Czarny (Otello) i starzec (Lear) - te idiomy społecznego i kulturowego wykluczenia bardzo szybko przestają znaczyć. Spektakl zmienia się w medytację nad śmiercią..

3

Przedstawienie można scalić, śledząc wcielenia Adama Ferencego. Najpierw pojawia się jako Lear, jak chce Warlikowski - nie tylko stary, ale i chory. Potem staje się Shylockiem. Następnie Otellem, który leży na łóżku i przyjmuje zastrzyk od Iago-lekarza. Na koniec powraca Lear pożeniony z bohaterem prozy Coetzeego: chorym na raka krtani ojcem. Na drugim biegunie spektaklu mamy ciała seksualne, pragnące. Niemożliwe, brutalne, trudne pożądanie wraca w różnych konfiguracjach i odcieniach, stając się podstawowym czynnikiem kierującym bohaterami, wyznaczającym ich pozycję w świecie.

Te dwa nurty cielesności spotykają się w ostatnim akcie. Najwyraźniej w scenie, w której Goneryla (Ewa Dałkowska) tekstem Coetzeego opowiada dziennikarzowi o życiu seksualnym ze swoim mężem i kochankiem. Przed chwilą dziennikarz i kobieta kochali się; teraz on siedzi na krześle, ona leży naga na materacu. Jej nagość jest bezinteresowna i pozbawiona ostentacji, a jednocześnie - ciemna. Zastygłe w bezruchu ciało - seksualne, piękne, niemłode

- w jakiś niewygodny, a właściwie skandaliczny sposób przywołuje te inne ciała: ciała wypełnione pragnieniem, i ciała naznaczone chorobą, śmiercią.

"Masz dziurę" - mówi Kordelia (Maja Ostaszewska) do ojca leżącego nieprzytomnie na pooperacyjnym łóżku; "Wystarczyłoby w ciebie wejść. Zwilżyć brzegi twojej rany i wchodzić w nią w górę i w dół, żeby rozlać nasienie w twoim gardle". Na rewersie wyobrażenia śmierci jako kopulacji pojawia się wyobrażenie kopulacji jako śmierci. Wyobrażenie zainscenizowane na starym, chorym, umierającym ciele. Wydaje się, że za wieszczoną głośno w spektaklu wielką apokalipsą ludzkości i świata kryje się mniej efektowny, bardziej kameralny dramat: starzejącego się ciała i umierającego pragnienia.

4

W porównaniu z ostatnimi premierami Warlikowskiego "Opowieści" są estetycznie bardziej stonowane: znika kamera, znikają songi, projekcje są minimalistyczne, muzyka dyskretna. Ten lifting bardzo dobrze robi spektaklowi, dobrze wpływa też na grę zespołu: napiętą, zdyscyplinowaną. Nie oznacza to estetycznej rewolucji: mimo wszystko poruszamy się bowiem w przestrzeni dobrze znanej z innych spektakli Warlikowskiego (monumentalnej, horyzontalnej, zimnej); monochromatyczna, oswojona estetyka wytłumia i osłabia bardziej drapieżne gesty. To sprawia, że odbiór spektaklu jest również - można powiedzieć - horyzontalny, wyważony. Medytacyjny charakter inscenizacji jest tu jednak po części zamierzony, spektakl jest raczej ciemny niż mroczny, raczej smutny niż dramatyczny.

Warlikowski o śmierci mówi inaczej niż w "Końcu" (2010), bez maniery, pompy i łatwizny skłaniającej widza do bierności, za to w sposób zawiły i niełatwy, który stawia przed widzem wymagania. Kto nie załapie się na emocjonalną puentę spektaklu (ja się nie załapałem), kto nie ma ochoty poczuć się częścią teatralnej i ludzkiej wspólnoty - zdany jest na uczestnictwo trochę mozolne i trudne. Poszczególne obrazy, wątki, sceny korespondują ze sobą w daleki, nieoczywisty sposób; trzeba podjąć wysiłek ich złożenia - wtedy bywa, że układają się w konstelacje intrygujące, niepokojące, intymne.

Marcin Kościelniak
Tygodnik Powszechny
12 stycznia 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...