Mało było Fausta w "Fauście"

"Faust" - reż. Michał Borczuch - Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy

Najnowszy spektakl Teatru Polskiego w Bydgoszczy jest nierówny - momentami zapiera dech w piersiach, a czasem nie ma składu i ładu.

Tym bardziej nie do końca rozumiem tych widzów, którzy w sobotni wieczór po spektaklu wstali z widowni i bili brawa na stojąco. Było dobrze, ale nie aż tak. Ale do rzeczy. Oto mamy "Fausta" - wielkie mistyczne dzieło Johanna Wolfganga Goethego. Historię doktora Fausta, którego duszą chce zawładnąć Mefistofeles i zrobi to, gdy Faust zazna pełni szczęścia. W sztuce reżyserowanej przez Michała Borczucha Fausta jednak nie ma. A przynajmniej nie fizycznie.

Twórcy spektaklu na pierwszy plan postanowili wyciągnąć postaci drugoplanowe - przede wszystkim Małgorzatę, młodą dziewczynę uwiedzioną przez diabolicznego kochanka. Tu dobrze wypada Dominika Biernat, która po długiej przerwie powraca gościnnie na deski bydgoskiego teatru. Jej Małgorzata jest osamotniona, za Faustem tęskni, mówi do niego, czeka. Wspomina chwile intymności (odważne wideo z nagą Biernat). Świetna była też Marta, sąsiadka Małgorzaty - w tej roli Małgorzata Witkowska. Warto też zwrócić uwagę na Piotra Wawera jr., który najpierw jest narratorem, później przez chwilę Mefistem, który pojawia się i znika i wprowadza trochę tajemnicy, a tej, niestety, przez większość spektaklu brakuje. To najmocniejsze punkty obsady.

Nieźle prezentuje się też grupa aktorów nieprofesjonalnych - osób niewidomych.

Wśród nich na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim Krystyna Skiera, grająca matkę Małgorzaty. Jest zabawna, swobodna, zdystansowana, dobrze czuje się na scenie. Ciekawy jest też Janusz Kamiński, grający Filemona. Właściwie nie wyobrażam sobie, czym byłby ten spektakl bez udziału osób niewidomych.

Jeszcze przed premierą twórcy sztuki mówili, że ten "Faust" będzie o widzeniu i niewidzeniu, o tym, czy rzeczywiście zmysł wzroku jest najważniejszy, nieodzowny, o tym, że widzimy coś, czego nie ma, albo nie potrafimy zobaczyć tego, co jest bardzo blisko. Duże wrażenie robi monolog Filemona, który wyznaje, jak pewnego dnia się zgubił i nie wiedział, jak wrócić do domu. Pozbierał się, gdy usłyszał szczekanie psa i znalazł drogę wiedziony jego ujadaniem. Mówi "Szczekanie psa było jak otwarcie pierwszych dni do mojego nowego życia, do życia w ciemności". Mocno działa też opowieść matki Małgorzaty o tym, jak wyobraża sobie wschód słońca.

Parę słów należy się też scenografii i rozwiązaniom wizualnym. Rzeczywiście - zgodnie z zapowiedziami twórców, scenografia z każdym kolejnym rozdziałem staje się coraz bardziej ascetyczna, aż w końcu sprowadza się do wielkiej czarnej dmuchanej piłki, którą w ostatniej scenie na swoich barkach wspiera matka Małgorzaty. Oszczędna scenografia jednak nie razi, wręcz przeciwnie, jest dość dużym atutem sztuki. Podobnie jak pojawiające się raz po raz nagrania wideo, będące tłem dla akcji. Dobrze wyglądały także sceny z Heleną Trojańską, które mogliśmy oglądać przez swego rodzaju biały woal. A to dawało efekt starego filmu. Całkiem niezła była także muzyka autorstwa Bartosza Dziadosza. Nie przeszkadzała audiodeskrypcja - bardzo intensywna szczególnie w pierwszych scenach "Fausta". Jako obrazek wszystko prezentowało się bardzo dobrze.

Zdaje się jednak, że mimo wszystko w spektaklu trochę zabrakło głębi, metafizyki. "Fausta" w "Fauście" było niewiele. Właściwie zobaczyliśmy tylko kilka scen z dramatu - między innymi tę, w której Małgorzata spotyka się z Faustem w ogrodzie Marty i próbuje wymusić na nim jego stanowisko wobec wiary. Z jednej strony nie wolno chyba czuć się zaskoczonym - jeszcze przed premierą reżyser uczulał, że sam "Faust" jest jedynie pretekstem do teatralnego spotkania aktorów z osobami niewidomymi. Czuje się jednak niedosyt. Goethego było tu za mało.

Przez dwie godziny prowadzono nas do jakiejś kulminacji, która nie nadeszła, po czym ogłoszono przerwę. Po niej w ciągu 20 minut spektakl się zakończył. I nie zostało po nim zbyt dużo refleksji.

Joanna Pluta
Gazeta Pomorska
17 marca 2015

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia