Maltańska premiera "Aleksandrii"

"Aleksandria" - reż: Wojciech Wiński - Teatr Usta Usta Republika

Nie przez przypadek maltańska premiera "Aleksandrii" Teatru Usta Usta Republika odbyła się na starym stadionie im. Edmunda Szyca na Wildzie. Ta opuszczona i zaniedbana przestrzeń w sercu Poznania, na którą włodarze miasta od lat nie mają pomysłu, znakomicie wpisała się w spektakl, który o naszych relacjach z przestrzenią mówi bardzo dużo.

Aleksandria - synonim miasta doskonałego. Takiego z ulotki biura podróży. Miejsce przyciągające ludzi zwabionych aurą jego niezwykłości i atrakcyjności. "Aleksandria - miejsce do którego dążymy, niczym ćma do świecy - tajemniczy ogród za murem, zaginione miasto pełne skarbów, wyspy szczęśliwe - raj utracony" - tak piszą o niej twórcy spektaklu... Jaka jest naprawdę? 

Aleksandria ze stadionu im. Szyca jest do bólu współczesna. Jeden z jej "gospodarzy" (mężczyzna w ciemnym płaszczu, czerwonych rękawicach ze znakiem "zakaz zatrzymywania" na plecach) wykrzykuje coś nieskładnie o tysiącach metrów kwadratowych do zagospodarowania, z przeznaczeniem na centrum handlowe z milionem sklepów, multipleksem i teatrami. Niczym pracownik biura obrotu nieruchomościami, deweloper z Poznania (czy skądkolwiek) dysponujący przestrzenią na sprzedaż. Takich deweloperów jest na pęczki. Któremu z nich zaufać? Który sprzeda nam najlepszą przestrzeń? Drugi "gospodarz" (w tym samym płaszczu i rękawicach) wykrzykuje coś o planach zagospodarowania, o pracach i dyskusjach nad nimi, o przetargach... Brzmi znajomo. 

Pewnego dnia do Aleksandrii na stadionie im. Szyca wprowadzają się mieszkańcy: kobieta z wielką walizą, z której wysypują się koszule, mężczyzna z lodówką na plecach, kobieta z wózkiem dziecięcym. Urządzają się - każdy swój umowny "domek": wieszają koszule, ustawiają lodówkę i wózek. "Każdy z potencjalnych obywateli Aleksandrii przybywa do miasta z problemem, któremu nie podołał w poprzednim miejscu pobytu. Poszukuje bezpieczeństwa, sprawiedliwości, uznania, doznań, miłości - podpowiadali w zapowiedzi twórcy spektaklu. Ale czy udaje mu się odnaleźć w Aleksandrii to, czego szukał? Chyba nie do końca. 

Pewnego dnia w darze od "gospodarzy" miasta nowi mieszkańcy otrzymują po drzewku w doniczce i sprzęt ogrodniczy: rękawice, grabie, taczki. Sadzą drzewka, grabią, podlewają. A potem siadają na odwróconych taczkach i podziwiają marnie prezentujące się rośliny z okien swoich umownych domków. Wydaje się, że przez moment są szczęśliwi... 

"Moja przestrzeń, wolna przestrzeń, brakująca przestrzeń, czasoprzestrzeń..." - przez wszystkie przypadki odmieniają słowo "przestrzeń" twórcy spektaklu. Ale można dodać także swoją wersję - własną przestrzeń. Jaka ona będzie?

Sylwia Wilczak
Gazeta Wyborcza Poznan
27 czerwca 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...