Mały wielki spektakl

"Chłopiec z łabędziem" - reż. Ingmar Villqist - Teatr Śląski w Katowicach

Nie pamiętam spektaklu, który tak wciąga jak narkotyk, zaskakuje, zadziwia, wzrusza i denerwuje... Pozostaje z nami na długo. Po wielu dniach od premiery ciągle zadaję sobie różne pytania. Odkrywam coś zupełnie nowego, raz moja sympatia towarzyszy poczynaniom jednej z bohaterek, by za kilka dni całe serce było przy innej.

Sprawcą tych psychicznych zawirowań jest znakomity dramaturg Ingmar Villqist, który po 10 latach powraca na sceniczne deski Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach sztuką "Chłopiec z łabędziem". To prapremiera i chociaż napisana została dla konkretnych aktorek katowickiej sceny wróżę jej długą wędrówkę nie tylko po polskich scenach.

Temat jest niezwykle trudny - próba powrotu do normalności wrażliwych kobiet, które uciekły od świata ludzi normalnych (czy na pewno normalnych?) w swój własny świat. Zdają sobie sprawę z tego, że warto próbować powrócić, ale strach je paraliżuje. Takim psychologicznym horrorem można widza śmiertelnie znudzić, ale któż wie o tym lepiej od twórcy przedstawienia? Villqist (autor scenariusza, reżyser i scenograf) dozuje napięcie jak w najlepszym thrillerze, napina strunę na maksa, ale dba o to, by nie pękła. Ani na moment nie można odwrócić uwagi od pozornie mało znaczących dialogów - boimy się, by jakieś ważne słowo nam nie umknęło. Villqist szanuje i stara się zrozumieć, choć nie do końca, bohaterki swojego dramatu a kreujące je aktorki po prostu kocha. Jak tu nie kochać Violetty Smolińskiej, Grażyny Bułki i Ewy Kutyni? Któż lepiej wyrazi sedno sprawy od samego autora: Opowiadam w mojej nowej jednoaktówce historię trzech kobiet walczących o swoje prawo do miłości, wolności, samodzielności, historię, której równolegle wątki odnaleźć można w innych moich jednoaktówkach, takich jak "Kompozycja w błękicie ", "Kompozycja w słońcu ", " Oddychaj ze mną ", "Fantom", "Taka fajna dziewczyna jak ty ". Moje bohaterki dobrze wiedzą, że jeśli wciąż będziemy je odtrącać, wyciągać do nich dłoń z jałmużną i przerażonym uśmiechem "współczucia", mogą zrobić to, czego najbardziej się boimy -przeciągnąć nas na swoją stronę.

Przyznam się, pomyślałem, że to Theodor Erdmann Kalide będzie bohaterem sztuki usłyszawszy po raz pierwszy jej tytuł "Chłopiec z łabędziem". Nawet ktoś mi to zasugerował. Z całą pewnością ten wielki artysta zasługuje na to. Sztuka Villqista z twórcą powszechnie znanego dzieła niewiele ma wspólnego.

Autor zdradza tajemnice swojego warsztatu: Zanim zaczynam pisać, zawsze długo wyobrażam sobie topografię miejsca akcji - to pierwszy element budowania scenicznego świata; miejsce, budynek, skwer, materie, kolory, faktury, zapach, światło. Postacie dramatu wprowadzają się tam ostatnie. Bohaterki sztuki mieszkają w starej, mieszczańskiej kamienicy, której okna wychodzą na skwer ze słynną rzeźbą. Być może w tym domu mieszkał kiedyś autor? Hagen (Violetta Smolińska) opiekuje się młodszą siostrą Arn (Ewa Kutynia). Odnosimy wrażenie, że Hagen odnalazła się w nowej rzeczywistości, całkowicie panuje na sytuacją i odpowiedzialnie matkuje siostrze, gdy nagle wszystko się zmienia i okazuje się, że to Arn jest bliżej... ludzi, choć nie skrywa chęci powrotu do domu opieki, gdzie wszystko było jak należy - pora posiłku, spacer, sen... Kończą się stare ciastka a Hagen, która ciągle wybiera się na zakupy, niestety, nie potrafi opuścić mieszkania. Siostry rozmawiają, planują bez końca - co i jak? Nic z tego nie wychodzi. Dzwoni telefon... i na scenę wkracza paraliżujący strach przed opiekunką społeczną, na którą zaczynamy wraz z siostrami czekać. Hagen w genialnej interpretacji Violetty Smolińskiej najpierw skromna, sympatyczna, spokojna, zrównoważona. W stosunku do siostry w chwilach, kiedy ta potrzebuje psychicznego wsparcia -jak mówi sama aktorka - po prostu "oschłe babsko"! Coraz mniej ją lubimy, chociaż kiedy zaczyna nas wkurzać - pokornieje. Tej kreacji nie da się zapomnieć. Warto dodać, że za równie doskonałą rolę Matki w głośnej "Morfinie" aktorka otrzymała liczącą się Nagrodę im. Jacka Woszczerowicza. Ewa Kutynia wchodzi w swoją postać powolutku, początkowo drażni - sprawia wrażenie jakby dopiero przymierzała się do roli, ale z każdą chwilą bardziej intryguje, przejmuje sympatię widowni. Mimo kilku krzyków, to rola nakreślona delikatnie, pastelowo. Kobiety czekają... I nagle pojawia się postać szalona, początkowo myślimy, że to opiekunka. Do pozornie spokojnego domu wkracza żywioł prosto z... domu wariatów - krzykliwe babsko, zamykające za sobą drzwi na zamek, z zeszytem pełnym kolorowych wklejek. Robi się niemiło, chociaż siostry specjalnie się nie denerwują... Jak się okazuje wolą tę wizytę od odwiedzin prawdziwej opiekunki, ciągle przecież nie wiedzą, gdzie im będzie lepiej - we własnym mieszkaniu czy w zakładzie? Ta barwna papuga-pleciuga krzyczy, straszy, wygaduje głupstwa, wali pieczątki. Grażyna Bułka jest, jak zawsze, rewelacyjna. Rozbija rytm przedstawienia (ile tu odniesień do naszej mało ciekawej współczesności!), akcja się zmienia... Jak to wszystko się skończy? Każdy musi się sam przekonać. To jedno z tych przedstawień, które koniecznie trzeba obejrzeć - ono pozostanie już na zawsze w historii polskiego teatru!

Artystyczna biografia Ingmara Villqista jest niezwykle bogata. To nie tylko doskonały dramaturg, reżyser, to także wspaniały felietonista ("Gazeta Wyborcza"). Szefował Teatrowi Miejskiemu w Gdyni im. Witolda Gombrowicza i Festiwalowi Polskich Sztuk Współczesnych R@Port, związany był również z Galerią Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach (dyrektor artystyczny) i z "Zachętą" - Narodową Galerią Sztuki w Warszawie (wicedyrektor), kurator wielu znaczących wystaw plastycznych (jak mało kto potrafi przybliżać malarstwo i artystów zwykłym zjadaczom chleba), wykładowca historii sztuki, filmowiec. Można tak bez końca. Renesansowa postać. Spektakl na Scenie Kameralnej przygotował sam. Złośliwi powiadają, że nie lubi współpracować z innymi. Ja uważam, że artysty przy dziele tak kameralnym nic nie powinno rozpraszać. Jeśli sam potrafi sztukę napisać, wyreżyserować i umieścić w tak przemawiającym do wyobraźni wnętrzu tym większa mu chwała!

Witold Kociński
Śląsk
12 sierpnia 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia