Martwa słabość

"Kupiec Wenecki" Bremer Shakespeare Company

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
(...) nikt cię nie pocieszy
czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku
(...)
Zbigniew Herbert, Przesłanie Pana Cogito

Niemiecka inscenizacja "Kupca weneckiego" zalała widzów symbolami. Nora Somanini, reżyserka spektaklu, pokazała nam sztukę mroczną, „zalaną” symbolami, gdzie bohaterami są współcześni ludzie owładnięci potrzebą spektakularnego sukcesu, ulegający nałogom, podporządkowani, wykorzystywani i prześladowani. Antonio, Shylock, Porcja, Jessica i Bassiano żyją własnymi lekami i traumami przeszłości. Nie ma tu miejsca na radość, świat drwi sobie z ludzi, nawet z miłości, wyrywanej czasowi, szarpanej i niespełnionej. W tym świecie nie ma autorytetów i wartości, ludzie są zbyt słabi i pokaleczeni, by stworzyć coś trwałego. Antonio umiera na zawał serca, Shylock zostaje wyśmiany publicznie podczas telewizyjnego show, Jessica nie uwalnia się od dramatu wykorzystywania seksualnego przez ojca, wpada wraz z mężem Lorenzo w nałóg narkotykowy, Porcja tylko przez kilka chwil czuje się szczęśliwa.

Widz od samego początku doświadcza teatralizacji zdarzeń. Witają go w progu rozdający program aktorzy w lekarskich kitlach, z maskami na twarzy (program napisany w języku niemieckim, gadatliwi aktorzy rozmawiają z widzami po angielsku). W tle słychać dźwięki bijącego serca / jak się później okazuje Antonio ma na sobie diody imitujące czujniki EKG/. Przedstawienie rozgrywa się między innymi w firmie Antonia, jego domu, saunie, klubie z ochroniarzem, pokoju Porcji, w studio telewizyjnym. Lęki postaci wizualizowano projekcjami na rzutniku i scenicznymi zamknięciami, do których wykorzystywano rozkładany, foliowy parawan. Wzmacniano przekaz przez ubiór – np. gumowe, przezroczyste płaszcze z numerami na plecach, nasuwające skojarzenia z modą faszystowską; Jessica miała na sobie sukienkę, którą w pewnym momencie naciągnęła na całe ciało, byleby tylko schować się przed własnym strachem; Antonio – bankrut stoi bosy, w rozciągniętych koszulce i kalesonach; Lorenzo – ćpun przypomina Elvisa Presleya.

Bremer Shakespeare Company pokazało cztery studia przypadków: Antonia, Shylocka, Porcji i Jessiki. Troje pierwszych to twory naszych czasów, Jessica jest symbolem niezawinionego cierpienia, ofiarą przemocy seksualnej ze strony własnego ojca. Niemo szuka pomocy u ludzi, raz mając na brzuchu wypisane: Niech ktoś mi pomoże!, innym razem próbując wydostać się w zwolnionym tempie z foliowej klatki. Jessica Petry-Janiny Schulz to słaba istotka, która szukając ciepła u boku kochanka, bawi się i ćpa za pieniądze wykradzione ojcu. Postać przejmująca, zagrana przeciętnie.

Tim Lee - Antonio to biznesmen-gej, który zbija majątek, bo ma nosa do zarabiania pieniędzy. Umowę z Shylockiem przypieczętowuje w saunie, popijając… wodę mineralną. Żyje szybko, na pełnych obrotach, kiedy jest sam, ogarniają go lęki zilustrowane topieniem się w wodzie. Jako bankrut jest żałosny, bardzo przestraszony, ogarnia go niemoc, nie m sił podjąć już żadnego ryzyka, poddaje się okrucieństwu Żyda. Ostatecznie umiera – serce odmówiło posłuszeństwa (a może nigdy nie było zdrowe?) Rola precyzyjnie opowiedziana, zagrana przekonywująco.

Shylock, okrutny Żyd (dla ucha polskiego odbiorcy wykrzykiwane ze sceniczną pogardą: Jude, Jude, brzmią prawie traumatycznie), twardy przeciwnik finansowy zostaje krańcowo pozbawiony przyzwoitości podczas telewizyjnego show, gdzie skonfrontowano go z córką i Antonio. W trakcie trwania nagrania wszystko zmierza do przegranej chrześcijańskiego Antonio-Shylock w lateksowych rękawiczkach przygotowuje się do zabiegu wycięcia serca, jest pewny swego, pyszałkowaty, z fryzurą okrutnego prześladowcy; jednak wypadki nagle zmieniają bieg. Okazuje się, że prowadząca trzymała tylko widzów w niepewności; jak to bywa w telewizji show był ustawiony, w rękawie trzymano przesądzający argument. Antonio podnosi ręce w geście zwycięstwa. Shylock odchodzi w zapomnienie i nie otrzymuje obiecanej wygranej. Peter Luchinger grał całym sobą, zmieniał swoje oblicza w sposób przemyślany i przekonywujący. Dawało się odczuć, że spinał zespół.

Ciekawie zagrała Beate Weidenhammer, sceniczna Porcja. Nieodłącznym jej atrybutem była skrzynia, na której odbywały się losowania umownych szkatułek (metalowych obręczy), którą podnosiła i targała jak kulę u nogi. To była jej spuścizna po ojcu, który nakazał wybrać męża wyłącznie drogą losowania. Porcja, chcąc jednak czekać na tego właściwego - Bassiano, odstrzeliwała z dubeltówki miernych kandydatów (jeden z nich, amerykański marines, szwargotał z akcentem prawie teksańskim), odcinając im skalpy i racząc się w wolnych chwilach…oscypkiem. Jak widać, mnóstwo znaczeń i odnośników. Prosta scenografia, nieskomplikowany przekaz filmowy. Zadano sobie wiele trudu, by pokazać uwikłania dzisiejszego człowieka, zaplątanego w sieć uzależnień, strachu egzystencjalnego, chorych układów, rodzinnych dramatów. Dokładnie opowiedziano kilka historii. Spektakl może się podobać, jednak nie wlewa w odbiorcę optymizmu. To ciekawy pomysł na skupienie uwagi współczesnego widza. Świat oszalał, mówiły postacie z Szekspira.

Bremer Shakespeare Company,Kupiec wenecki (Der Kaufmann von Venedig). Przekład: Maik Hamburger, Reżyseria: Nora Somaini. Obsada: Tobias Dürr, Tim D. Lee, Peter Lüchinger, Petra-Janina Schultz, Markus Seuß, Beate Weidenhammer. 5 sierpnia 2009, Teatr Wybrzeże Malarnia.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świetojanska1
7 sierpnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia