Meandry pamięci

"Trzy po trzy" - reż: Rudolf Zioło - Teatr Śląski w Katowicach

Jaki był Aleksander Fredro? Czy autor "Zemsty" i "Ślubów panieńskich" na co dzień wykazywał się podobnym poczuciem humoru? Jak wyglądało jego życie? Szukając odpowiedzi na te pytania z pewnością warto sięgnąć po "Trzy po trzy" pana Fredry, w którym to dziele zawarł on swoje wspomnienia z czasów kampanii napoleońskich, a także wybrać się na spektakl pod tym samym tytułem do Teatru Śląskiego.

Na scenie pojawia się ośmiu mężczyzn – osiem typów osobowości, którzy to opowiadać nam będą historie z życia pisarza. Mamy tam między innymi „durnia erudytę”, „żołnierza samochwała”, „filozofa sceptyka”, a przede wszystkim „pisarza cynika”. Każdego z nich postrzegać możemy jako alter ego Aleksandra Fredry z różnych okresów z jego życia. Jednocześnie, w czasie przywoływania wspomnień, stają się oni towarzyszami broni, wcielają się w przyjaciół, wrogów, przełożonych. Tu należy się pochwała wszystkim aktorom, bo robią to przekonująco, pomimo że postaci zarysowane zostają grubą kreską, nie wydają się przesadnie sztuczne. 

Przedstawiona historia to opowieść o wojnach z czasów napoleońskich. Okazuje się, że młodzi ludzie, którzy zaciągnęli się do wojska, chcąc walczyć za idee, szybko pozbywają się złudzeń. Tak wielkie nadzieje wiązane z postacią Cesarza okazują się płonne. W spektaklu ukazany został los żołnierza, który staje się marionetką – tańczy on tak, jak mu zagrają. Wojna, która z początku wydaje się być wielką przygodą, zostaje sprowadzona do groteskowej zabawy dużych chłopców. Momenty, w których walka staje się tak absurdalna, że aż nierzeczywista, bynajmniej nie odbierają prawdziwości bólu, zimna i głodu, a przede wszystkim śmierci. 

Do samej sztuki wprowadzono wiele motywów spoza utworu Fredry. Pojawia się chociażby zabawna przygoda miłosna opowiadana przez Kubusia Fatalistę zapożyczona z dzieła Diderota, fragmenty wiersza Konopnickiej zaczynającego się od słynnego „Kto ty jesteś?”, a kiedy splot wydarzeń doprowadza do konfrontacji między Polakiem a Kozakiem obserwujemy niemal Gombrowiczowski pojedynek na miny. Bardzo ciekawie przedstawiono też użyte w tekście przez Fredrę: grę w kości i ciuciubabkę, które niosą w sobie wiele treści symbolicznych. Widz doświadcza po trosze wydarzeń wesołych i komicznych, ale też smutnych i dramatycznych. 

Ciekawych rozwiązań technicznych i scenicznych pojawia się w spektaklu bardzo wiele. Brak scenografii wiąże się z kreowaniem przestrzeni poprzez światło i ruch aktorów po scenie. Kostiumy bardzo proste. Rekwizyty: zamiast konia – krzesło, zamiast grobu – krzyżyk na przyssawce. Nie wywołuje to efektu przesadnej groteskowości, nie kłóci się z wymową sztuki, lecz bardziej stwarza pole do popisu dla wyobraźni widza. Jednocześnie mamy świadomość, że to tak naprawdę tylko wspomnienia, budowany jest dystans do świata przedstawionego, bo to wszystko to wytwór jednego umysłu, coś bardzo subiektywnego. 

Spektakl ten z pewnością nie grzeszy konwencjonalnością. Widz musi być ciągle czujny, aby móc odczytywać symbolikę i metaforyczne przesłanie kolejnych epizodów. Wprowadzono wiele scen bawiących odwołaniami do współczesnej nam rzeczywistości (ot, chociażby do pewnego radia o tematyce religijnej, czy do polityki). Mimo to, zdarzają się momenty, kiedy w tak wielu rozmaitych wydarzeniach czujemy się zagubieni. Owszem, tytuł sztuki zobowiązuje, ale nadmiar tego, co dzieje się na scenie, może być przytłaczający, bo granica między chaosem a kontrolowanym nieładem jest szalenie wąska. Spektakl ten warto jednak zobaczyć właśnie dlatego, że to, ile z niego wyniesiemy, zależy od nas samych.

Agnieszka Burek
Dziennik Teatralny Katowice
20 czerwca 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...