Mefistofeles zasiadł wśród widzów

"Mefistofeles" - reż. Tomasz Konina - Opera Krakowska w Krakowie

Za nami otwarcia sezonu w dwóch najważniejszych instytucjach muzycznych pod Wawelem - Operze Krakowskiej i Filharmonii. O Mefistofelesie, tym podszeptywaczu, który pragnąc zła, niechcący wyrządza dobro, przypomniano sobie, wystawiając na otwarcie rocznicowego, 60. sezonu, poświęconą mu operę Arriga Boita według "Fausta" Goethego (premiery dwóch obsad 25 i 26 września).

O tym, że w każdym może tkwić diabeł, przekonywać miał pomysł reżysera (Tomasz Konina), aby wyłonił się on z widowni, wcześniej zasiadając incognito pośród publiczności. Rzecz w tej inscenizacji dzieje się w scenerii i kostiumach bliżej nieokreślonych historycznie i geograficznie, a więc zawsze i wszędzie.

Ale ożywienie do spektaklu wnoszą dopiero obydwie odtwórczynie postaci Małgorzaty. Podczas gdy Mefistofeles jest ucieleśnieniem czystej kalkulacji rozumowej, to do uczucia odwołuje się Małgorzata, budząc szczere wzruszenie, zwłaszcza w ujęciu tej postaci przez Katarzynę Oleś-Blachę. Jej ekspresyjny śpiew, operujący ciemnymi i ciepłymi barwami, wsparty oszczędnymi gestami, na długo pozostaje w pamięci.

Do niej niepodzielnie należała cała scena więzienna, również w duecie z Faustem, odśpiewanym wyjątkowo subtelnie, w dynamice pianissimo.

Anna Wierzbicka położyła większy nacisk na stronę wokalną. Wraz z Zurabem Zurabiszwilim wydobyli też cały wdzięk z utrzymanego w rytmie mazura ustępu w Ogrodzie Marty. Mefistofeles zaś okazuje się maszynistą świata, którego umownym wyobrażeniem jest teatr, skoro pod koniec, na jego znak, odsłaniają się kulisy, a więc wszystko, czego byliśmy dotąd świadkami zdaje się być tylko grą i złudzeniem? Rozwiązanie to przywodzi na myśl Shakes­peare'a, który skądinąd bliski był Boita na polu jego drugiej aktywności - jako librecisty. Przejmująco zabrzmiał tragiczny monolog Heleny Trojańskiej o zagładzie Ilionu w wykonaniu posągowej urody Szwedki Marii Stattin. Zapowiada on już werystyczny przełom w operze włoskiej.

Bardziej liryczna, również postaciowo, okazała się w tej roli Elodie Hache. Udane epizody stworzyli: Paweł Brożek (Wagner) i Agnieszka Cząstka (Marta).

W krakowskiej inscenizacji obrazy płynnie przechodzą w siebie, niekiedy odznaczając się niekłamaną urodą kolorystyczną. Tym bardziej jednak zabrakło mi większej ciągłości i narastania napięcia w narracji orkiestrowej, zbyt rozpadającej się na epizody. Dopracowania wymaga też wyważenie proporcji brzmieniowych pomiędzy sceną i orkiestro­nem.

Za to doskonale zabrzmiał przygotowany przez Zygmunta Magierę chór, zwłaszcza w imponującej fudze wieńczącej Sabat romantyczny. Niektórych zdziwić mogą dźwięki obertasa, w rytm którego przechadzają się frank­furccy mieszczanie, ale historyczny Faust studiować miał w Krakowie, mógł więc wynieść w uszach jego dźwięki, a na dodatek kompozytor był półkrwi Polakiem (z matki Polki, ojca obcego - po latach przetłumaczy zresztą na włoski "Dziady").

Lesław Czapliński
Dziennik Polski
30 września 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...