Metafizyka teatru

"Persona..." - 3. Międzynarodowy Festiwal Teatralny BOSKA KOMEDIA

"Persona. Ciało Simone" Krystiana Lupy jest ciekawą intelektualną propozycją, z mnóstwem wyznaczonych interpretacyjnych szlaków, jednak bez drogowskazu.

Zawiodą się na spektaklu ci, którzy oczekiwali twórczej kontynuacji wiwisekcji wielkich osobowości – choć nie muszą. Poruszeni „Personą. Marylin” niekoniecznie zachwycą się i tym razem, gdyż do odkrycia Simone Weil Lupa użył innych środków. Oba spektakle w sposób zasadniczy się od siebie różnią. Przede wszystkim, zawikłana i pokrętna osobowość Monroe została nam ukazana bezpośrednio, w walce pomiędzy nią samą a wykreowanym przez nią obrazem siebie samej. Próba poruszenia podobnego tematu w „Persona. Ciało Simone” odbywa się za pośrednictwem dwóch postaci – aktorki Elżbiety Vogler (Małgorzata Braunek) oraz reżysera Artura (Andrzej Szeremet). Twórcy z sukcesem zainscenizowanej „Medei” – o czym dowiadujemy się za pośrednictwem telewizyjnego wywiadu, rozpoczynającego przedstawienie – mają zamiar zmierzyć się z postacią filozofki i chrześcijańskiej myślicielki. Jej obraz prześladuje Artura, a pisma wywołują w nim skrajne uczucia – od fascynacji i wzruszenia, po gniew. Bowiem granica pomiędzy altruizmem a egoizmem i egocentryzmem w pewnym momencie się zaciera. Czy praca w fabryce jako robotnica, by być bliżej ludu, to poświęcenie czy pusty gest, nic nieprzynoszący ludzkości? Aktorka i reżyser spierają się o to zaciekle w długich monologach, bardziej chcąc przekonać siebie samych niż siebie nawzajem. Postać Weil przekracza zwyczajowe ubranie bohaterki w teatralny sztafaż – za pomocą teatru chcą ożywić ją w sobie, odkryć i zrozumieć. Temat teatru jako takiego medium ciekawie zarysowuje się w całości przedstawienia. Czy Artur – agresywny, pewny siebie, jednocześnie zagubiony w swoim rozumowaniu i wiecznie nieprzekonany reżyser, to ironiczne spojrzenie na samego Lupę? Czy próba dotarcia do głębi, zrozumienia, a przez to filozoficzno-intelektualny rozwój, okraszony emocjonalnym striptizem, to jego teatr? Takie pytanie nie są bezzasadne, choć znajdują się na marginesie spektaklu.

Kolejną różnicą pomiędzy teatralną inscenizacją Marylin a Simone jest demontaż dotychczasowych łatwych i schematycznych klisz, w które obie kobiety były wpisywane. Lupa próbuje za pośrednictwem Monroe dotrzeć do prawdy osoby-artystki, za pomocą Weil pokazuje, że takie jednoznaczne dotarcie nie jest możliwe. Ciągłe zmaganie się z tą postacią aktorki i reżysera – obejmujące de facto ponad połowę przedstawienia – pokazuje nie, jak w przypadku Marylin – jej obsesje, lecz obsesję na jej temat. Kulminacyjne spotkanie Weil i Vogler raczej zarysowuje kolejne myślowe tropy, za którymi można by pójść, bardziej niż je rozwiązuje i odpowiada na wszystkie stawiane dotychczas pytania. Nie wiem, czy taki był zamiar Lupy – by pokazać niewyczerpalność perspektyw i psychologicznych kątów patrzenia na osobowość, czy też przedstawienie pozostało – niestety – jedynie szkicem. Wiele ciekawych tematów z resztą ledwie się tu rysuje. Miedzy innymi, temat samej Vogler jako Bergmanowskiego zapożyczenia. Milczenia aktorki i jej stosunku rodzicielskiego kładącego się wyraźnym cieniem na analizę Simon, nie da się dogłębnie dojrzeć. Skądinąd, ciekawym porównaniem jest sam Lupa zestawiony z Bergmanem – szaman teatru i szaman kina. Podobne spojrzenie na film/teatr jako medium psychologicznej analizy, temat międzyludzkich relacji, pesymistyczna diagnoza świata – wspólne ich artystycznej pracy elementy widoczne są i w „Personie. Ciele Simone”.

Wiele tropów można by ze spektaklu przytoczyć, analizować, a także – przede wszystkim – o nie się spierać. O czym de facto jest ten spektakl? Nie o samej Simone, to na pewno. Nie tylko o jej recepcji, niejednoznacznym odbiorze, próbie analizy czy idąc dalej – utożsamieniu się i obsesji, choć wszystkie te tematy rysują się w spektaklu. Jest on dla mnie rozmową o metafizyce teatru. Jego wieloznaczności, niedookreśloności, niemożności zdefiniowania wpływów, analizy procesu transgresji i identyfikacji. A to rozmowa trudna i wielowątkowa.

Magdalena Urbańsa
Dziennik Teatralny Kraków
15 grudnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia