Mężczyzny teatr intymny

"Intymność" - reż: Iwona Kempa - Teatr im.Słowackiego w Krakowie

Mówi się, że kryzys wieku średniego przechodzą mężczyźni, którzy nie zdążyli dorosnąć. Skoro dojrzałość wiąże się z odpowiedzialnością, to coś w tym musi być... Co skłania człowieka do opuszczenia dotychczasowego pawilonu szczęścia, swojej opoki, i udania się w podróż za ideałem? Znudzenie? Zawód? Śmierć miłośći? Pępowinę przecina się raz w życiu. Potem wystarczy po prostu odejść...

Jay (przekonujący Sławomir Maciejewski), bohater dramatu „Intymność” zdaje się mówić: „odejść… jak to łatwo powiedzieć…” Gdy wreszcie podejmuje się tą najważniejszą po oświadczynach decyzję o rozstaniu, okazuje się, że mimo wszystko odzywają się w nim te niby-ludzkie cechy: przywiązanie, miłość… Czasami jest to też uczucie mówiące, że nigdzie nie będzie się tak pasować, jak właśnie tam, gdzie się jest. Nie pomagają wizyty u terapeutki (Marta Waldera). Spoiwem, chroniącym przed odejściem bywają dzieci – ostatnie powody do pozostania w kokonie. Koledzy Jay’a: Wiktor (Grzegorz Mielczarek) i Yan (świetny Błażej Wójcik), którzy odeszli od swoich kobiet, chwalą życie w pojedynkę, niezależność, nie mówią o tęsknocie za rodziną, za ciągłym kontaktem z latoroślami, pełnią szczęścia, której fragmentem byli. Tkwi w nich ta drzazga, której ból tłumią w hałasie towarzyskiego życia. Nowe kobiety to plastry na rany życia, plastry, które w pewnym momencie odchodzą od skóry, dystansują się od jej powierzchni. Jedynie Asif (Marcin Kuźmiński) stara się przekonać naszego bohatera do próby odbudowy nadszarpniętych więzi. 

Jay opracowuje sposób zadania sobie tej rany – jest w tym coś z sadomasochizmu i pragnienia zaznania wewnętrznej równowagi jednocześnie. „Jutro odejdę, jutro zadam sobie cios, w którym będzie cierpiała reszta mnie – moja rodzina. Potem znajdę kobietę, która mnie zafascynowała, przyłożę ją do serca, do podbiegniętej zakażeniem blizny…” – planuje w myślach. Dlaczego? Nie układa się, bo niewłaściwa kobieta, bo zabrakło iskry między nimi, bo tak naprawdę jest sobą rozczarowany… Zawiedzione ambicje, niespełnione nadzieje na „długo i szczęśliwie” uosabia w osobie matki swojego syna, Susan (znakomita rola Dominiki Bednarczyk), którą kreuje na zimną, surową kobietę. Siedząca z boku na krześle przez większą część trwania sztuki, jest smutna, również rozczarowana, ale starająca się skleić rozsypujący się obraz rodziny. Cały czas obecna gdzieś obok niego, staje się projekcją jego podświadomości – bardziej kuratorką, niż ukochaną kobietą: patrzącą mu na ręce, krępującą mu swobodę ruchów… Jej nagły wybuch gniewu, manifestacja nagiego ciała, staje się impulsem do wyłamania się Susan ze sztywnej roli wrednej baby, w którą Jay ją ubrał, stawiając na deskach swojego teatru intymnego.

Intymność wg Iwony Kempy to podróż w głąb umysłu mężczyzny, poznanie każdej jego części, punktów widzenia, które reprezentują różne postaci. Może to zabrzmi banalnie, ale stanowią one fragmenty jego świadomości. Cała sztuka to jeden wielki monolog wewnętrzny, metafizyczny, intymny monolog Jay’a. Momentem, w którym pojawiają się inni ludzie jest dopiero wizyta w domu jego ukochanej. Scena druga, czyli prolog…

Reżyserka podjęła się ciężkiego zadania – zmierzyła z obrazem Patrice’a Chéreau, obrosłym legendą od momentu powstania, czyli 2001 roku. Nie tylko jemu musiała stawić czoła. Hanif Kureishi, autor adaptowanego przez Kempe dzieła, to człowiek, któremu nie każdy twórca może spojrzeć w oczy. Spektakl Teatru im. Juliusza Słowackiego – w którym przestrzeń, nieco ascetycznie urządzona, sprawiająca jednakowoż wrażenie pełnej od wypełniających ją emocji, dobrze dobrana muzyka – jest założeniem, które broni się samo.

Maria Piękoś
Dziennik Teatralny Kraków
9 grudnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia