Miasto pełne kocic

"Jeżyce story..." - reż. M. Wierzchowski - Teatr Nowy, Poznań

Kolejny odcinek serialu "Jeżyce Story", który wywołuje niesamowite emocje, za mną. Kolejna udana premiera Teatru Nowego kończąca ten jakże obfity teatralnie sezon. Ja już się nie boję kiedy idę na klimatyczną Trzecią Scenę poznańskiego teatru, bo wiem, że to będzie dobrze wykonana robota. I tak było tym razem.

"Miasto kobiet" (bo tak nazywa się najnowszy odcinek jeżycjady) wzrusza i bawi. Jak zawsze minimalistyczna scenografia Matyldy Kotlińskiej, świetna muzyka Michała Litwińca no i przede wszystkim zasługa dwóch panów Marcina Wierzchowskiego reżysera oraz Romana Pawłowskiego scenarzysty. Ci dwaj stworzyli cztery odrębne odcinki niesamowitych opowieści zwyczajnych-niezwyczajnych poznaniaków. W najnowszym odcinku dowiemy się więcej o Jeżycach z perspektywy kobiet.

Trzy silne i cudowne kobiety wchodzą na scenę: Agnieszka Różańska, Edyta Łukaszewska, Dorota Abbe. Zapraszają nas w niezwykłą podróż. Jako pierwsza startuje Różańska. Wcieliła się w postać jeżyckiej pani ginekolog Ewy Cieślak. Kobieta, która 2/3 jeżyckich dzieci "urodziła". Przeurocza historia doktorki, jej miłości do Marilyn Monroe, do swojego zawodu, do swoich uroczych córek. Zagrana przez (moim zdaniem) bardzo utalentowana aktorsko Agnieszkę Różańską bawi do łez. Dawno tak nie chichotałam w teatrze na monologu!

Kolejna bohaterka to Joanna Słowik. Mieszkanka Jeżyc, samotna matka z piątką dzieciaczków, która ponad życie kocha macierzyństwo i to ono jest jej największą pasją. Asia to przede wszystkim cudowna mama i ciepła kobieta. Pośród historii, które mogłam wysłuchać ta chwyta niesamowicie za serce. Z jednej strony pani doktor, majętna i fantastyczna, z drugiej matka polka, która groszem nie śmierdzi, a robi wszystko, żeby dzieci miały dom pełen miłości. Postać odtworzona została przez wciąż zaskakującą mnie Dorotę Abbe. To kolejny odcinek "Jeżyc", kolejna postać grana przez aktorkę, która przyprawiła mnie o dreszcze i łzy w oczach. Bezapelacyjnie stałam się fanką aktorstwa Abbe.

Przyszła kolej na Lucynę Marzec. Młodą panią doktor nauk z poznańskiego Uniwersytetu Adama Mickiewicza interesuje głównie jej pasja. Zajmuje się ona bowiem właśnie feminizmem i wraz z koleżankami z instytutu wydała książkę. Trochę roztrzepana, niezwykle zabawna, urocza i inteligentna młoda kobieta sprawiła, że na chwilę świat zaczął się dla mnie na nowo. Zagrana przez Edytę Łukaszewską, która po raz kolejny pokazała że jest jednak świetną aktorką (mimo moich uprzedzeń po "Domu lalki") i wywoływała w publiczności radość.

Na gościnne występy zaproszono Irenę Dudzińską, aktorkę z klasą, z tak zwanej starej szkoły, która przedstawiła niezwykle interesujący i chwytający za serce monolog autorstwa Macieja Rembarza, nieżyjącej od 2007 roku jeżycjanki Diany. Ta puentująca ostatni niestety odcinek poznańskich "Jeżyc" historia wbija widza w fotel.

Wszystko to przerywane jest małymi historyjkami-perełkami, które nadają przedstawieniu rytmu i spójności. Mamy małe trzy dziewczynki z jeżyckiego przedszkola, których jedynym marzeniem i odpowiedzią na wszystko jest Michał (kolega, który obrzuca je piaskiem). Z drugiej strony pokazane są trzy kociary Alina, Teresa i Danuta. Kobitki, które dokarmiają koty na podwórzu i których całym światem są te małe indywidualności. Aktorki dały popis aktorski w tej scenie, że chylę czoła.

W tym spektaklu dowiemy się także o tym, o czym my, kobiety, wiemy od dawna. To co, cytując postaci, "wkurwia" nas, baby. Czyli codzienne golenie nóg, masturbacje naszych i nie naszych mężczyzn, ciągłe awantury o nic, bycie matką polką ubezwłasnowolnioną przy garach etc. Poznamy także po raz kolejny ciekawe, zabawne, wzruszające historie i nawet nie będąc mieszkańcem poznańskich Jeżyc na chwilę się nimi staniemy.

Dodatkowo niezwykle wzruszyłam się kiedy na scenę podczas oklasków autentyczne postaci zawitały, a na sam koniec pan dyrektor Kruszczyński powiedział, że ma nadzieję, że od środka każdy z nas właśnie coś zmienił i zbudował, naprawił świat. Tymi łapiącymi za serce chwycikami zakończyła się premiera w Teatrze Nowym i powoli kończy się sezon.

Życzę sobie i twórcom, żeby nadchodzący nie był gorszy i utrzymał tak wysoko poziom, jak mieliśmy okazję podglądać w tym roku. Tymczasem Festiwal Malta trwa, zatem hey przygodo!

Julia Rybicka
fit-steria.blog.pl
2 lipca 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia